reklama
REKLAMA
Kategorie

Prof. Andrzej Lekston o smogu: jakbyśmy palili 3 tysiące papierosów rocznie!

reklama

– W niektórych miastach Polski smog i skażenie powietrza rakotwórczym benzoalfapirenem osiąga poziom odpowiadający wypaleniu od kilkuset do nawet trzech tysięcy papierosów rocznie – alarmuje prof. Andrzej Lekston, kardiolog, kierownik Pracowni Hemodynamiki w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, w rozmowie z Marią Zawałą

 

ZOBACZ TAKŻE: Co z oceanarium na Śląsku?

Kończy się powoli lato. Niektórzy myślą, że był to czas wolny od smogu, czy słusznie?

Generalnie zanieczyszczenie powietrza ma większe znaczenie w okresie jesienno-zimowym. To wtedy palimy niskiej jakości węglem, a ponieważ żyjemy w kraju z gospodarką opartą na węglu jak żaden inny w Europie, emisja zanieczyszczeń w okresie jesienno-zimowym jest wyższa. Ale to nie oznacza, że latem nie ma problemu. Jest i to bardzo poważny.To tzw. smog fotochemiczny, który powstaje w wysokiej temperaturze powietrza przy udziale tlenków azotu i lotnych związków organicznych, pochodzących przede wszystkim ze spalin samochodowych. W zachodzących wtedy reakcjach pojawia się też trzyatomowa cząsteczka tlenu, toksyczna dla ludzkiego organizmu (w powietrzu mamy tlen dwuatomowy). Dlatego określono dla niego wartości bezpieczne. Niestety, na południu Polski, od Małopolski po Dolny Śląsk, zalecane normy są stale przekraczane. W procesach spalania powstają także dioksyny oraz benzoalfapiren.

reklama

Według raportów Europejskiej Agencji Środowiska Polska jest najbardziej skażonym benzoalfapirenem krajem w Europie. Dlaczego jest to tak groźne dla zdrowia?

Wróg numer jeden – benzoalfapiren, w skrócie BaP, należy do grupy wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych (WWA) – substancji emitowanych przez rury samochodowe, papierosy, a przede wszystkim piece i kotły. Wydziela się podczas spalania węgla (zwłaszcza tego złej jakości), drewna i śmieci (zwłaszcza tworzyw sztucznych typu PET). Benzoalfapiren jest jednym z najbardziej toksycznych składników smogu – mgły zawierającej zanieczyszczenia powietrza, a konkretnie pyłu zawieszonego, który potrafi przenikać do układu oddechowego i krwiobiegu, zwiększając wystąpienie groźnych chorób. Powiem o tym obrazowo: jak wykonujemy 15 wdechów na minutę w warunkach spoczynku, a za każdym wdechem pobieramy ok. pół litra powietrza, to w ciągu doby jest to 10 tys. 500 litrów – 10 i pół metra sześciennego powietrza. To ogromna powierzchnia. W każdym litrze powietrza są pyły i gazy i to wszystko przechodzi do łożyska naczyniowego, a niektóre przenikają przez barierę pęcherzykowo-włośniczkową do krwi i uszkadzają później w naczyniach wewnętrzną warstwę, czyli śródbłonek. A śródbłonek to komórki, które produkują tlenek azotu, czyli nitroglicerynę, a jak wiemy nitrogliceryna jest tą substancją, która rozszerza nam naczynia nie tylko wieńcowe, ale wszystkie naczynia. Takie naczynie, które pozbawione jest śródbłonka, bo zostaje zniszczony przez te substancje, nie ma wówczas produkcji nitrogliceryny, naczynie nie jest w rozkurczu, gorzej krew płynie i pojawiają są pierwsze objawy zaczynającej się miażdżycy. A przecież nikt nie chce jej mieć, bo ona zawęża drogę przepływu krwi. To wszystko należy brać pod uwagę ze zdwojonym natężeniem, np. jeśli chodzi o palenie  papierosów. Nikotyna przenika do krwi i jest głównym trucicielem tego śródbłonka. Jeśli dołożymy do tego smog, spaliny, mieszanka staje się niezwykle groźna.

Dlaczego kardiolog boi się smogu?

Powietrze jest siódmym czynnikiem ryzyka rozwoju wielu schorzeń po: nieodpowiedniej diecie, nadciśnieniu tętniczym, paleniu papierosów, wysokim poziomie cholesterolu,  otyłości i nadwadze, cukrzycy. Ten ostatni czynnik ryzyka jest równie ważny jak cztery poprzednie i dodaje się synergistycznie, co daje podwyższone ryzyko zawału serca i udaru mózgu. Warto podkreślić, że dzieci są bardziej wrażliwe na zanieczyszczenia powietrza niż dorośli. Wdychają ok. 50% więcej powietrza na kilogram masy ciała niż osoba dorosła. Układ oddechowy u dzieci jest niedojrzały morfologicznie i czynnościowo a odporność jest słabsza.

Skąd biorą się zanieczyszczenia powietrza w Polsce?

To przede wszystkim emisja z gospodarstw domowych (49,7%) oraz transport drogowy (13,5%). Jest to tzw. niska emisja. I trzeba to sobie naprawdę poważnie uświadomić, że z powodu zanieczyszczeń powietrza rocznie umiera na świecie około 7 mln ludzi. W tym  milion z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego, milion z powodu udarów mózgu i około milion z powodu nowotworów płuc i przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP). W Polsce, rocznie odchodzi z tego powodu ponad 47 tysięcy ludzi.

Jak sytuacja wygląda w woj. śląskim?

Tragicznie. Województwo śląskie jest najbardziej zanieczyszczonym regionem Polski. Zajmujemy tylko 4,0% całkowitej powierzchni kraju, a stanowimy aż 12,0% jego populacji.  Równocześnie, niestety, wytwarzamy 21,4% krajowej emisji pyłów oraz 44,9% krajowej emisji gazów. To u nas notuje się najwyższe średnie roczne stężenia pyłu: FPM2,5. To także w województwie śląskim mamy największe natężenie ruchu samochodowego na drogach krajowych. Jest ono dwa razy wyższe od średniej krajowej i około  trzy raz wyższe w stosunku do woj. warmińsko-mazurskiego. Ma to istotne znaczenie  w ocenie tzw. niskiej emisji gazów i pyłów.

Przed nami jesień i zima. Niedobry czas dla serca?

Bardzo niedobry. Przede wszystkim właśnie z powodu zanieczyszczeń powietrza. Zawały serca występują częściej w czasie, gdy do atmosfery dostają się trucizny pochodzące z tzw. niskiej emisji. Dlaczego? Z powodu zanieczyszczeń powietrza czynność akcja serca wzrasta. Serce zaczyna pracować szybciej, ale mniej ekonomicznie, bo szybko się kurczy, szybko się rozkurcza, nie potrafi nabrać tej krwi a już się musi kurczyć, słowem mięsień sercowy szybciej się meczy. Przepływ przez te naczynia wieńcowe do pewnego momentu jest wystarczający, czyli podaż i zapotrzebowanie są równe, ale z biegiem narastania wysiłku fizycznego  zapotrzebowanie wzrasta, a podaż ma, niestety, ograniczenia i wtedy chory może odczuwać dolegliwości bólowe: w klatce piersiowej, w postaci gniecenia, pieczenia, promieniują do szyi, do żuchwy, do lewej kończyny górnej i dalej czasami do przedramienia i dłoni. To są typowe objawy narastającej niewydolności wieńcowej, mogącej skończyć się zawałem serca. Mogą też występować w okolicy międzyłopatkowej i nie można tego lekceważyć, sądząc np., że to boli kręgosłup, bo to mogą być objawy zawału serca. Podobnie jak ból w środkowym nadbrzuszu, mylony z dolegliwościami gastrycznymi.

Drogo płacimy zdrowiem za zanieczyszczone powietrze?

Drożej się nie da. Płacimy własnym życiem. W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu w III Katedrze  i Klinice Kardiologii, gdzie pracuję, podjęto badania na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na układ sercowo-naczyniowy. Postanowiono ocenić  związek podwyższonych stężeń zanieczyszczeń powietrza oraz czynników meteorologicznych z częstością występowania nagłych stanów sercowo-naczyniowych oraz z umieralnością sercowo-naczyniową i ogólną.

Przeanalizowano dane ze Śląskiej Bazy Sercowo-Naczyniowej z lat 2004-2016 oraz dane ze stacji pomiarowych tła zlokalizowanych na terenie Śląska, dotyczące chorób układu krążenia. Dobowe dane dotyczące jakości powietrza z wymienionych stacji,  skorelowano z dobową liczbą hospitalizacji z powodu zawału mięśnia sercowego, udaru mózgu, zatorowości płucnej, migotania przedsionków, liczbą wizyt w poradniach Podstawowej Opieki Zdrowotnej i umieralnością z każdej przyczyny oraz z przyczyn sercowo-naczyniowych. Wykazano zależność pomiędzy podwyższonymi stężeniami zanieczyszczeń powietrza, a występowaniem nagłych stanów sercowo-naczyniowych w populacji pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi, zamieszkujących aglomerację górnośląską. Stwierdzono, że w czasie alarmów smogowych odnotowano zwiększoną umieralność z przyczyn ogólnych o 6%, a z przyczyn sercowo-naczyniowych o 8%. Efekt ten utrzymuje się w takich sytuacjach do dwóch tygodni. Niestety, to nie koniec groźnych skutków zanieczyszczeń. Po alercie śmiertelność każdorazowo przez następne dwa tygodnie wynosi ok. 2-4%

A to tylko serce, inni lekarze też alarmują!

Zanieczyszczenie powietrza jest przyczyną wzrostu zachorowalności na wiele innych chorób, także na nowotwory. Pamiętajmy, że na raka płuca nie zapadają tylko nałogowi palacze i osoby narażone na kontakt z dymem papierosowym. Według WHO za ok. 15 proc. przypadków raka płuca odpowiada właśnie zanieczyszczenie powietrza, czego dowodem mogą być np. przypadki raka płuca u dzieci mieszkających w najbardziej zapylonych miastach Chin.  Tymczasem w niektórych miastach Polski skażenie powietrza rakotwórczym benzoalfapirenem osiąga poziom odpowiadający wypaleniu od kilkuset do nawet trzech tysięcy papierosów rocznie. Od dawna wiadomo, że palenie papierosów sprzyja też rozwojowi raka pęcherza; na ten samej zasadzie oddziałuje na organizm zanieczyszczenie powietrza. Istnieją też badania wskazujące, że zawarte w nim tlenki azotu mogą stymulować rozwój raka mózgu czy raka szyjki macicy. To, czym oddychamy, ma wpływ także na układ nerwowy. Wykazano, że drobne cząsteczki pyłu mogą przenikać nawet do mózgu. U dzieci i młodzieży ciągłe narażenie na składniki smogu i inne substancje zatruwające powietrze może skutkować np. słabszą koncentracją, a w konsekwencji − gorszymi wynikami w nauce. U dorosłych może zaś sprzyjać spadkom nastroju, depresji itd., powoduje też szybsze starzenie się układu nerwowego. Niektórzy podejrzewają też związek zanieczyszczonego powietrza z rozwojem choroby Alzheimera. Mam nadzieję, że to wystarczające argumenty, by podjąć właściwe działania dla czystego powietrza.

Rozmawiała Maria Zawała

reklama

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button