Katowice-Dąbrówka: ogromna dziura pod domem przy ul. Biniszkiewicza. Mieszkańcy ewakuowani [Zdjęcia]
Wczoraj na ten temat pisaliśmy: Gigantyczna dziura pod domem w Katowicach
Na pierwszy rzut oka niepozorne uszkodzenie. Te jednak może oznaczać katastrofę budowlaną i to nie tylko w jednym domu przy katowickiej ulicy Biniszkiewicza. 15 metrów głębokości. To wstępne ustalenia strażaków, którzy głębokość dziury zmierzyli za pomocą liny. W chwili wstrząsu najbliżej niej była pani Julia, która akurat zeszła do piwnicy. – Poczułam wojnę. To normalna dla mnie była wojna, normalnie grunt mi się podgiął pod nogami – opowiada Julia Głąb-Świerczek, mieszkanka ul. Biniszkiewicza w Katowicach. Dom państwo Świerczek musieli opuścić natychmiast. Strażacy odłączyli prąd wodę i gaz. – Inspektor nadzoru budowlanego, który przybył na miejsce orzekł zakaz eksploatacji tego budynku – informuje mł. bryg. Andrzej Płóciniczak, Państwowa Straż Pożarna w Katowicach.
Budynku, który nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie jeszcze nadawał się do zamieszkania. Wiadomo, że wpływ na katastrofę mogła mieć górnicza eksploatacja na tym terenie. – Usunięcie tego stanu będzie leżało po stronie kopalni, ewentualnie w przypadku braku kopalni, po stronie Okręgowego Urzędu Górniczego – wyjaśnia Janusz Jaworowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Katowicach. Bardziej prawdopodobna będzie ta druga wersja, bo dom znajduje się na terenie byłej kopalni Siemianowice. Ta nie istnieje już od ponad 20 lat. Państwo Świerczek na razie przebywają tymczasowo w Hotelu Katowice. – Na pewno do końca tygodnia będą mogły te osoby w tym lokalu zastępczym mieszkać. Dodatkowo skontaktował się z poszkodowanymi, pracownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej – mówi Jakub Jarząbek, Urząd Miasta w Katowicach.
Pracownik MOPS-u przyznał już poszkodowanym jednorazową zapomogę w wysokości 1000 złotych. O zastępczym mieszkaniu urzędnicy nie chcą na razie mówić. Niewykluczone, że problem może dotyczyć też innych, którzy tu mieszkają. Tym bardziej, że osuwanie się terenu widoczne jest w wielu miejscach. – Przykładem jest chociażby ten podest, który zapadł się dobre parę centymetrów. Przykładem jest ścieżka wokół domu, która na początku była w poziomie – opowiada Witold Czeczucha, który mieszka na ul. Biniszkiewicza w Katowicach. To, jednak pierwsze tak gigantyczne i wzbudzające niepokój wśród tych, którzy tu mieszkają zjawisko.