Protesty górników na Śląsku rozszerzają się! Eskalacja strajku na kopalniach w poniedziałek?
To co swój finał miało w sobotę, 10 stycznia późnym wieczorem w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, tak naprawdę nabrzmiewało przez cały dzień. Przez miasta Górnego Śląska przechodziły dziś liczne manifestacje. W kopalniach przeznaczonych do likwidacji trwają strajki okupacyjne. Sytuacja jest poważna – to zgodnie przyznali dziś rozmawiający ze sobą ministrowie, parlamentarzyści i prezydenci śląskich miast. O pogłębiającym się w kryzysie regionie – Adam Sierak
Są zakładnikami tej sytuacji – opuszczenie terenu kopalni oznacza rozwiązanie protestu. Zostanie za bramą zakładu – dotkliwą rozłąkę z najbliższymi. -Nie widzieliśmy się od wczoraj, wczoraj rano wyszliśmy do pracy i do tej pory nie wróciliśmy. Problem polega na tym, że nic w tym nowym programie nam się nie gwarantuje, po 30 latach pracy nam się tą pracę z dnia na dzień odbiera. Nie wiemy co mamy dalej począć – mówi Hanna Lubińska, pracuje jako księgowa w KWK Pokój od 20 lat. -Jesteśmy już tu dobę, od wczoraj od 6.00 rano byłyśmy w pracy do 14.00 i od 14.00 podjęliśmy protest. Co z jedzeniem, co ze spaniem? Śpimy na ziemi, na kocach, na karimatach, w łaźni – opisuje warunki strajku Barbara Hanasz, która pracuje w KWK Pokój. W kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej strajkują prawie wszyscy pracownicy powierzchni. Bez względu na płeć czy staż pracy. -Jakich propozycji wy oczekujecie? -Pracy! Chcemy pracy! Alokacji. Mieliśmy pracować w innych miejscach. Miała być alokacja na inne miejsca pracy, miało być łączenie z KWK Bielszowice. Cokolwiek dla nas – mówi Dorota Tobiszowska, pracuje w KWK Pokój, radna Rudy Śląskiej.
To kolejny już wyraz buntu przeciwko rządowym planom restrukturyzacji. Jednak tym razem wsparcie znaleźli również po drugiej stronie zakładowej bramy. Protestują tez okoliczni mieszkańcy. -Zaprosiliśmy wszystkie nasze rodziny, naszych znajomych, bliskich żeby pokazać, że to nie jest tylko nasz problem, że to nie jest tylko nasza sprawa. To jest sprawa całej Rudy Śląskiej. To jest sprawa wszystkich kopalń. Bo to się nie skończy tylko na czterech kopalniach. Kopalnia Halemba, kopalnia Bielszowice pójdzie za nami – mówi Alicja Parusel-Gruska, która pracuje w KWK Pokój. Ale jak mówią to nie tylko sprawa kopalni czy górników. Zamknięcie ogromnego zakładu pracy może oznaczać krach całych dzielnic. -Fala samobójstw, alkoholizmu i ubóstwa zacznie się tak, jak w ościennych miastach. To nie jest tylko tak, że branża górnictwa upada, to są również branże ościenne, które współpracują z górnictwem, a także zwykłe sklepy, przedsiębiorcy lokalni, którzy żyją na tym, że ktoś od nich kupuje – mówi Agnieszka Chojnicka, córka pracownicy KWK Pokój.
Choć od przyjęcia przez rząd Ewy Kopacz planu ratowania śląskiego górnictwa minęły dopiero trzy dni, to zdaniem związkowców likwidacja czterech kopalń de facto już się rozpoczęła. Pracownicy dołowi od dziś mają zgłaszać w kadrach do której kopalni chcą zostać przeniesieni. -Bezczelnie w tym oświadczeniu napisane jest, że decyduje data zgłoszenia. Czyli chcą rozpocząć wyścig szczurów. Ja przestrzegam pracowników tych kopalń – wyrażenie takiej zgody na przeniesienie na inną kopalnię może oznaczać zlikwidowanie własnej kopalni – mówi Jarosław Grzesik, przewodniczący górniczej Solidarności. To jak bardzo napięta jest sytuacja na Górnym Śląsku prawdopodobnie w końcu zrozumieli w Warszawie. Rano w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim przedstawiciele rządu rozpoczęli negocjacje.
Najpierw zaproszeni zostali śląscy parlamentarzyści, którzy zapowiedzieli, że w rozmowach o restrukturyzacji górnictwa tak łatwo broni nie złożą. -Ten pakiet ochronny on jest moim zdaniem… na pewno się jeszcze jakieś luki znajdą albo się go doszlifuje. Ale i tak on jest godny zainteresowania tylko trzeba nim zainteresować ludzi! – uważa Danuta Pietraszewska, posłanka, PO. -Będziemy chcieli aby wdrożyć go w ten sposób, żeby ludzie nie poczuli się oszukani, a nie że zostali wystawieni do wiatru – podkreśla Jan Rzymełka, poseł, PO.
To uczucie przez cały dzień towarzyszyło za to prezydentom miast, w których dojdzie do likwidacji. Do stołu rozmów zostali zaproszeni dopiero dziś popołudniu. Dość niespodziewanie. -Strona samorządowa o planie naprawczym dla Kompanii Węglowej dowiedziała się z mediów, a nie od rządu. Podobnie było z dzisiejszym spotkaniem, o terminie którego dowiedzieliśmy się 1,5 godziny przed. Naszym zdaniem tak ważnych spraw nie da się załatwiać w ostatniej chwili – mówi Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza. Jak mało kiedy samorządowcy i związkowcy mówią teraz jednym głosem. To od Wojciecha Kowalczyka, ministra odpowiedzialnego za restrukturyzację górnictwa zależy czy ten zjednoczony głos weźmie pod uwagę i czy ta rozmowa przyniesie jakikolwiek skutek. -Może być bardzo długo albo bardzo krótko. Jeżeli rząd będzie upierał się przy tym, że zlikwiduje te 4 kopalnie to rozmów nie ma – mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80. Nerwów, już za zamkniętymi drzwiami, na pewno nie będzie dało się uniknąć.