Śląscy samorządowcy i delegacja rządowa wspólnie o przyszłości górniczych miast. Powstanie specjalny program
W Bytomiu cały rynek pracy nakręca kopalnia. Bobrek-Centrum to największy pracodawca w mieście. Jeszcze przed tygodniem zakład był na krótkiej liście kopalń przeznaczonych do likwidacji. – To miasto by znikło, bo ten zakład tu wszystko utrzymuje cały Bytom, tak że jakby kopalnie zlikwidowano to nie ma Bytomia – mówi Tomasz Kukuła, górnik kopalni KWK Bobrek-Centrum. To ostatnia z sześciu bytomskich kopalń. Zatrudnia kilka tysięcy osób. Miasto do tej pory nie potrafi poradzić sobie z wysokim bezrobociem. To 20-procentowe – jedno z największym w całym regionie – jest pokłosiem wcześniejszych likwidacji. Dlatego właśnie w Bytomiu odbyło się dziś spotkanie poświęcone restrukturyzacji górnictwa. – W końcu o problemach Śląska i kierunkach rozwoju rozmawia się z przedstawicielami samorządów, bo to my najbardziej znamy problemy naszych miast i szkoda, że do tych rozmów nie doszło przed planem restrukturyzacji Kompanii – zaznacza Damian Bartyla, prezydent Bytomia.
Samorządowcy do tej pory nie mieli prawa głosu. A to właśnie na ich barkach spoczywa walka ze skutkami uciążliwej restrukturyzacji. Dla Rudy Śląskiej zamknięcie jednej kopalni to nie tylko problem na rynku pracy. Miejski budżet straciłby 15 milionów złotych. – W naszej kopalni pracują również mieszkańcy np. Świętochłowic, gdzie jest bardzo duże bezrobocie, to są firmy okołogórnicze. Wiemy, że jedno miejsce w kopalni tworzy 3,5 miejsc pracy w firmach okołogórniczych, ale to jest również handel i usługi – podkreśla Grażyna Dziedzic, prezydent Rudy Śląskiej. Ich likwidacja to również brak wpływów do miejskiej kasy z tytułu szkody górnicze i mniej pieniędzy z podatku od nieruchomości. Zaniepokojeni samorządowcy ze Śląska w ubiegłym tygodniu wystosowali do premier Ewy Kopacz gorący apel. – Te uwagi, które przesłaliśmy są zbieżne z tym co proponuje ministerstwo. Pani minister dołożyła kilka nowych, my mamy za zadanie to spisać i w najbliższym czasie przedstawić pani minister – mówi Wojciech Saługa, marszałek województwa śląskiego.
Swoje propozycje samorządowcy mieli okazje zaprezentować dzisiaj. To pierwsze takie spotkanie pomiędzy stroną rządową, a władzami miast. – Trzeba wyjść od dobrych założeń, ale przy tym stole zostało powiedziane wystarczająco dużo, żeby podejść do tego w sposób bardzo merytoryczny i bardzo konkretny. To spotkanie daje nadzieję – oznajmia Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza. Na razie jednak brak konkretów, ale są pierwsze pomysły. Program pomocy dla miast górniczych ma stworzyć powołany przez rząd zespół ekspertów. – Została nałożone na nas zadanie stworzenia problemu uprzemysłowienia ponownego Śląska, kierowania się nowymi branżami, które do tej pory nie są tak mocno rozwijane jakby mogły być – tłumaczy Ilona Antoniszyn-Klik, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki.
Chodzi głównie o branże motoryzacyjną, lotniczą oraz wykorzystywanie zasobów naturalnych. Kierunek działań wyznaczą gminy. Zmienić ma się ustawa, która ułatwi samorządowcom przejmowanie terenów Skarbu Państwa. Powstać mają również strefy ekonomiczne, w których zatrudnienie ma znaleźć kilka tysięcy osób. – Do końca 2017 roku możemy liczyć z grubsza na 1700 nowych miejsc pracy z czego 1400 w nowych zakładach przemysłowych i ponad 400 w nowoczesnych centrach biznesowych – uważa Sławomir Majman, Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Ambitny plan przetrwania, nawet kiedy przestanie tu fedrować ostatnia już kopalnia. Środki na jego realizacje mają pochodzić głównie z Brukseli.