Rząd o mały włos nie zamknął części polskich kopalni …walcząc z węglem z Rosji
Choć oddalone są od siebie o dosłownie 10 kilometrów to w ostatnim czasie połączyło je jedno – stanęły na przeszkodzie blokady importu węgla z Rosji. Wszystko przez to, że węgiel tu fedrowany jest równie niskiej jakości jak ten ze wschodu Europy. -My ze swojej strony nie chcemy i nigdy nie dzieliliśmy kopalń na lepsze i gorsze, więc tutaj nie będziemy się odnosić do poszczególnych zakładów – mówi Tomasz Głogowski z Kompanii Węglowej. Nieoficjalnie wiadomo, że rozporządzenie ministerstwa gospodarki, które miało wyeliminować z rynku węgiel kiepskiej jakości, zagroziłoby również istnieniu zakładów należących do Taurona. Nowe regulacje trzeba było wyrzucić do kosza. -Wbrew obiegowym opiniom mogłyby wspomóc import. A przypomnę, że z jednego kierunku przy tej taniości rubla ten węgiel jest jeszcze bardziej konkurencyjny niż byl kilka miesięcy temu – mówi wicepremier Janusz Piechociński.
A już wtedy alarm podnosiły związki zawodowe. We wrześniu ubiegłego roku zablokowały nawet przejazd pociągów z transportem węgla z Obwodu Kaliningradzkiego. Jak mówią handlujący węglem, sytuacja na rynku nieregulowanym, czyli tym z wyłączeniem zamówień z elektrowni, w ogóle się nie zmieniła. Nadal rocznie do Polski wjeżdża 10 milionów ton rosyjskiego surowca. -Osiemdziesiąt procent zamówień publicznych realizowanych przez różnego rodzaju instytucje dzisiaj zaspokaja węgiel z importu – wylicza Adam Gorszanów, Towarzystwo Gospodarcze Sprzedawców Polskiego Węgla. Na nowe regulacje ministerstwa gospodarki najbardziej czekają w lubelskiej kopalni Bogdanka. 97% wydobywanego przez nich surowca spełnia najwyższe normy. -Nawet 3 proc. segmentu, który jest, jest godny uwagi. I też byliśmy zainteresowani, żeby te zapisy były takie jakie mają być – mówi Zbigniew Stopa, prezes Lubelskiego Węgla "Bogdanka".
-Bierzemy pod uwagę głos spółek węglowych. Zarządy przesłały swoje uwagi i jak rozumiem min. gospodarki się nad nimi pochyli – podkreśla Wojciech Kowalczyk, minister odpowiedzialny na naprawę górnictwa. Prezesi spółek zaproponowali by w nowym rozporządzeniu dotyczącym jakości węgla znalazły się m.in. zapisy zabraniające sprzedaży mułów węglowych. -Ten muł niskokaloryczny jest wpakowany do pieca na zasadzie 2 łopaty do pieca, a półtora z powrotem. To powinno być wyeliminowane, skoro mamy nadpodaż normalnego dobrego węgla, dobrej jakości – mówi Zygmunt Łukaszczyk, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. Węgla, którego nadal na zwałach leżą miliony ton, co przy okazji negatywnie wpływa na wysokość jego ceny.
Ministerstwo gospodarki de facto od nowa będzie musiało się zająć pracami nad sposobem zablokowania importu węgla zza wschodniej granicy. -Eksperci podeszli zbyt profesjonalnie i niechcący zaszkodzili interesom polskiego górnictwa. Nieraz mówi się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. I tak było właśnie w tym przypadku – mówi Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZG. Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, który nie ma ustalonych norm dla sprzedawanego węgla. Z tej luki zagraniczni producenci chętnie korzystają. Przepisy obowiązujące w innych krajach UE, oprócz ochrony własnego rynku, zauważalnie wpłynęły też na poprawę jakości powietrza.<.>