Kategorie

Budowa stadionu w Tychach na celowniku NIK. Tyski Sport się tłumaczy

Na stadionie w Tychach wszystko dokładnie sprawdzili nie tylko robotnicy. Kilka miesięcy temu niespodziewanie do akcji wkroczyli też inspektorzy NIK-u. Spółka Tyski Sport została dokładnie prześwietlona. Najważniejszym z nałożonych na nią celów była budowa stadionu. Zdaniem NIK-u, spółka nie była na to gotowa. Samo przygotowanie przetargu sprawiło jej sporo problemów. Wykonawca został wyłoniony dopiero za trzecim podejściem. Najwięcej wątpliwości budzi jednak przejęcie sekcji hokeja i piłki nożnej od Stowarzyszenia GKS Tychy. – Zastosowano w trakcie wyceny nieadekwatne i niewłaściwe metody, przyjęto zbyt optymistyczną wycenę – mówi Piotr Miklis, dyrektor NIK w Katowicach. Tyski Sport sekcję piłkarską wycenił na ponad 900 tysięcy złotych. Tyle, że była ona zadłużona. Dlatego biegły powołany przez NIK ustalił, że to Tyski Sport powinien dostać pieniądze, a nie dopłacać do transakcji. Podobnie było z przejęciem sekcji hokejowej. Według spółki była ona warta prawie dwa miliony złotych. Według NIK-uta kwota została zawyżona o kilka milionów. – Różnica jest około 5 mln złotych, bo NIK podaje, że wartość powinna być ujemna, a została wykazana dodatnia – zaznacza Grzegorz Kołodziejczyk, radny Tychów, PiS.

 

Władze Tyskiego Sportu do winy się nie poczuwają. Ich zdaniem, nie ma mowy o nieprawidłowościach. – My stoimy na stanowisku, że ta wycena została wykonana w sposób prawidłowy i dlatego też wnieśliśmy zastrzeżenia do pokontrolnego, teraz czekamy na końcowy raport z tej kontroli – informuje Michał Rus, rzecznik prasowy spółki Tyski Sport. Raport najwięcej zaniedbań wykazał w przejmowaniu sekcji hokejowej. Kiedy przejął ją Tyski Sport, nie poinformował o tym sponsorów. Przez to spółka straciła prawie pół miliona złotych, które mogła dostać za reklamę. Według nieoficjalnych informacji dwieście tysięcy złotych z tej kwoty trafiło na konto jednego z działaczy. Andrzej Skowroński był jednocześnie prezesem stowarzyszenia, które sprzedało sekcję Tyskiemu Sportowi, zasiadał w radzie nadzorczej tej spółki, a przy okazji był prezesem jednego z głównych sponsorów hokejowej drużyny. – Spółka to jest autorski pomysł pana prezydenta i bije bezpośrednio w niego. Twierdził, że wszystko będzie wspaniale, a po czterech latach okazuje się, że jest fatalnie zarządzana – uważa Jakub Chełstowski, radny Tychów, Tychy Naszą Małą Ojczyzną.

 

Zdaniem NIK-u, spółka nie potrafiła też utrzymać lodowiska. Po czterech latach, Stadion Zimowy z powrotem trafił do miasta. Inspektorzy szacują straty na około milion złotych. – Na sport w mieście wydajemy kilkanaście milionów złotych i być może przy tym całym nowatorskim pomyśle jakieś błędy zostały popełnione, oczywiście zdaniem NIK-u, bo myśmy błędu nie popełnili – odpowiada Andrzej Dziuba, prezydent Tychów. To prawdopodobnie zweryfikuje dopiero prokuratura. Niewykluczone, że zarzuty zostaną postawione byłym władzom Tyskiego Sportu. <.>

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button