Podpalacz w Brzeszczach. W ciągu 3 dni strażacy wyjechali aż 7 razy [WIDEO]
– Tu to wszystko zostało spalone. przy jednym pożarze prawie 1,5 ha. Ogień był bardzo duży – opowiadają strażacy. I kilkukrotnie gaszony przez miejscowych ochotników. Strażacy z Brzeszcz postanowili wyeliminować przyczynę pojawiania się ognia. Sprawce podpaleń złapali dosłownie na gorącym uczynku. – W jednym dniu wyjeżdżając kilka razy w jedno miejsce do pożaru to, to już daje do myślenia, ze to nie jest samozapłon, bo takie są, ale nie w tym wypadku – mówi Marek Wyrobek z OSP w Brzeszczach.
W ciągu zaledwie 3 dni do pożarów wzywani byli 7 razy. Za każdym razem -w tym samym, miejscu paliła się trawa i zarośla. Ten powtarzający się zbieg okoliczności rzucił cień na strażaków. Brak profesjonalizmu albo celowe działanie. Ci, jak mówią, broniąc swojego honoru postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.
-Zauważyliśmy przy akcjach ratowniczo-gaśniczych, że cały czas jedna i ta sama osoba przypatruje się tym pożarom i ona jest najczęściej wcześniej niż my przyjeżdżamy na miejsce. To nie zdarza się na co dzień – mówi Mateusz, jeden ze strażaków OSP. Na własną rękę przeprowadzili śledztwo. Ustalili tożsamość mężczyzny i zaczęli go śledzić. Chwile po tym jak zaczęli deptać mu po pietach złapali mężczyznę na gorącym uczynku.
Sprawcą okazał się 18-letni mężczyzna, mieszkaniec Brzeszcz. Do tej pory niekarany. –Mężczyzna przyznał się do tych podpaleń, dlatego też liczba zarzutów znacznie wzrośnie, tylko policjanci muszą zebrać wszystkie dowody aby tą sprawę zamknąć -mówi asp. sztab. Małgorzata Jurecka, rzecznik prasowy KPP w Oświęcimiu.
Sprawę podpalacza zamknęła już również policja w Bielsku- Białej. Kilka tygodni temu na mieszkańców jednej z dzielnic miasta padł blady strach. W okolicy zaczął pojawiać się niekontrolowany ogień. – Zdarzeń, o których mówimy było kilkanaście. Takie najważniejsze to spalenie samochodu, przyczepy kempingowej, przewoźnej toalety TOI TOi i niezliczona ilość koszy na śmieci – wylicza Czesław Jurkiewicz, naczelnik OSP Stare Bielsko.
A wszystko w ciągu jednego weekendu. Scenariusz działania sprawcy był podobny. Najpierw podpalenie a potem obserwacja. To jak mówią strażacy dla piromana cecha charakterystyczna. -Oni przygotowują się do podpalenia, na pewno dużo wcześniej przyjeżdżają na miejsce, oglądają to miejsce. Z reguły przyjeżdżają w to miejsce i tego samego dnia podpalają. Również zdarza się, że podpalacz jest w czasie gaszenia pożaru i obserwuje co się dzieje – mówi Łukasz Czernik, strażak OSP Stare Bielsko.
Tak było i tym razem. 25 -letni bielszczanin, sprawca serii podpaleń, został zauważony przez strażaków ochotników w trakcie jednej z akcji. Ci o swoich podejrzeniach poinformowali policję. Mężczyzna został zatrzymany. Bez wątpienia dzięki strażakom, którzy także i w tym przypadku bronili swojego dobrego imienia.
– Nie należy od razu podejrzewać, że ratownicy ochotnicy, którzy z własnej nieprzymuszonej woli jeżdżą do tych działań doprowadzają do tych działań. ratując właśnie swoje własne imię i chcąc pokazać że oprócz gaszenia potrafią coś jeszcze zdziałać wykonali to co wykonali – mówi st. kpt.Zbigniew Jekiełek, rzecznik prasowy PSP w Oświęcimiu. Choć łapanie sprawców do ich obowiązków nie należy.