Prezesi spółek muszą mieć świadomość, po co są prezesami!
Związki zawodowe i część górników pożegnała obecną ekipę rządzącą. Choć hucznie i tłumnie, to tu, w Rudzie Śląskiej, bez specjalnej zadumy. – Rząd próbował nas złamać. Próbował wbić w naszą czachę siekierą, ale nasze kaski są mocniejsze. My będziemy walczyć do samego końca i nikt naszej siły już nigdy nie zatrzyma – mówi Sławomir Łukasiewicz, uczestnik manifestacji górniczej.
Górnicza manifestacja to kolejna forma protestu przeciwko niewywiązaniu się przez rząd Ewy Kopacz ze styczniowego porozumienia ze związkowcami. Gwarantowało ono powołanie Nowej Kompanii Węglowej do końca zeszłego miesiąca. – Tylko czekać na wybory. A po wyborach byle by były konkretne ustawy, decyzje nowego rządu, który zadba o płynność finansową i całą tą restrukturyzację górnictwa. Ale nie w rozumieniu likwidacja, tylko restrukturyzacja – twierdzi Sławomir Ulatowski z Solidarności 80.
Z którą od kilku miesięcy próbuje sobie poradzić obecna władza. I co trzeba przyznać – niskie ceny węgla i sceptycyzm Brukseli w tych działaniach na pewno nie pomagają. – Ja wreszcie chcę, żeby te kopalnie pracowały jak dobrze bilansujące się przedsiębiorstwa – twierdzi Ewa Kopacz, premier RP.
Górnicza porażka jest wodą na młyn politycznych oponentów, którzy już po raz kolejny szturmowali śląskie miasta. – Wiemy i chcemy to wyraźnie powiedzieć, że rozwiązania czasem trudne są konieczne. Ale deklarujemy związkowcom, ludziom pracy nic o was bez was – zapewnia Barbara Nowacka, liderka Zjednoczonej Lewicy.
Co politycy Lewicy powtarzali górnikom, maszerując z nimi ramię w ramię w Rudzie Śląskiej. Na konferencji przed siedzibą Kompanii Węglowej deklarowali, że górnictwo to będzie dla nich priorytet na najbliższe cztery lata. – Trzeba utworzyć nowe ministerstwo – ministerstwo górnictwa i energetyki, które już kiedyś w tym budynku funkcjonowało – twierdzi Zbyszek Zaborowski, poseł SLD.
Program jest prawie identyczny z tym, z którym do wyborów maszeruje Prawica. Nic dziwnego, skoro jednym i drugim pisał go ten sam człowiek – tu rano wspierający kandydatów Lewicy. – Ja jestem do dyspozycji każdej siły politycznej, która będzie chciała poważnie rozmawiać o funkcjonowaniu polskiego górnictwa – zapewnia Jerzy Markowski, były wicepremier gospodarki.
PiS jednak idzie dalej i deklaruje, że już pod ich skrzydłami koncerny energetyczne nie będą miały wyboru i zaangażują się na całego w ratowanie śląskiego górnictwa. Sytuacji sprzed paru dni – gdy zarząd Tauronu nie chciał pomimo rządowych nacisków kupić kopalni Brzeszcze – już po wyborach sobie nie wyobrażają. – Prezesi, którzy są w firmach, podlegają pod ministerstwo, mogą wypowiedzieć posłuszeństwo pani premier, kimkolwiek by premier był. To jest de facto anarchia jakaś, która nie może mieć miejsca – mówi Grzegorz Tobiszowski, poseł PiS. Prezesi energetycznych gigantów prawdopodobnie będą musieli być gotowi do wykładania dziesiątek milionów złotych. – Ja nie mówię, że my będziemy ich wyrzucać, bo to nie o to idzie, ale oni muszą mieć świadomość po co oni są – dodaje Tobiszowski.
Koniec publicznego wsparcia – to plan Nowoczesnej. – Lewica, PiS i Kukiz mają ten sam program, jeśli chodzi o górnictwo czyli dofinansowanie. Zauważmy, że województwo śląskie górnictwem nie stoi, tylko przedsiębiorczością. Górnictwo może być rentowne. Żeby było rentowne musi być prywatne. Jestem jedynym, który o tym mówi i mówi to tu na Śląsku – twierdzi Ryszard Petru, lider Nowoczesnej.
Słowa, które pewnie tłumów w Rudzie Śląskiej by nie porwały. Dziś zarząd Kompanii Węglowej poinformował, że spółka pilnie potrzebuje kolejnych siedmiuset milionów złotych by przetrwać najbliższe miesiące. Plan zaciskania pasa zakłada też wyprowadzkę z gmachu, który tak upatrzyli sobie wszyscy w kończącej się powoli kampanii.