Mysłowice: Pogotowie przejechało pół tysiąca kilometrów do umierającego psa? [WIDEO]
-Na miejscu zastaliśmy opiekunkę psa, która w naszej ocenie właściwie czekała na śmierć tego zwierzęcia, bo nie planowała udzielić mu opieki weterynaryjnej. W związku z tym to zwierzę zostało natychmiast przez inspektorów pogotowia dla zwierząt odebrane i przetransportowane do przychodni weterynaryjnej – mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. Psa nie udało się uratować. Sąsiedzi potwierdzają, że zwierzę nie było w najlepszej kondycji.
-To każdy panu powie, że to były tylko żebra, a to był dog, taki duży – mówi anonimowo jedna z mieszkanek pobliskiego bloku. Kinga Małek, właścicielka psa przyznaje, że nie udała się z nim do weterynarza, ale uważa, że pies chorował. -Nie głodziliśmy Bruna. Bruno był zawsze przyjacielskim psiakiem, biegał po placu. Przed naszym wyjazdem zaczął powoli chorować i wydaje mi się, że to zaczęło się kumulować i wykorzystali sytuację – mówi Kinga Małek. Wszelkie wątpliwości ma rozwiać sekcja zwłok psa.
-
Bercik daje czadu, czyli ŚWIĘTA WOJNA od września w TVS!
- Grzybobranie 2017 czas zacząć! Gdzie na grzyby w woj.śląskim? Sprawdź PRZEWODNIK GRZYBIARZA!
-
Świeżaki z Biedronki: Żeby je zdobyć, niektórzy nie cofną się przed niczym…[FOTO]
-
Wyjątkowe odkrycie na cmentarzu przy Panewnickiej w Katowicach [ZDJĘCIA, WIDEO]