Marsz kobiet 29.10.2017 w Katowicach [WIDEO] Czego się domagały?
Pomimo niesprzyjającej pogody, w centrum Katowic odbył się w niedzielne popołudnie marsz kobiet.
30-letnia pani Patrycja jest upośledzona umysłowo i wymaga ciągłej opieki. Otrzymuje ją od mamy, która jednak pobierając świadczenie pielęgnacyjne na chorą córkę, pozbawiona jest możliwości jakiegokolwiek zarobku. Problem dotyczy wszystkich matek niepełnosprawnych dorosłych. W ich imieniu pani Aleksandra przemawiała dziś na rynku w Katowicach, walcząc jednocześnie o prawa kobiet.
– Otrzymujemy od rządu 1400 zł jako rekompensatę za utracone zarobki, czyli za rezygnację z pracy. Bardzo często jest mylone pojęcie zarobkowania, pracy etatowej z dorobieniem, bo jeżeli moja córka wymaga 24- godzinnej mojej opieki, ja nie mam możliwości pójścia i pracowania na pełnym etacie. Natomiast mogłabym raz w tygodniu pójść do kogoś umyć okna, posprzątać mieszkanie – mówi Aleksandra Chromik, matka niepełnosprawnej Patrycji.
To tylko jeden z wielu postulatów, z jakimi kobiety wyszły na ulice. Żądają sprawiedliwych zarobków, walki z przemocą oraz respektowania praw mniejszości seksualnych. – Konwencja antyprzemocowa nie jest wdrażana. Bardzo dużo kobiet jest ofiarami przemocy domowej. Chcemy się upomnieć o to, co nam się należy – mówi Aleksandra Kołeczek.
– Chcemy być wolne. Chcemy same podejmować decyzje o ciąży, o tabletkach antykoncepcyjnych. Nie ma prawa nam nikt mówić, co my mamy robić – dodaje Anna, mieszkanka Katowic.
– Ten marsz jest po to, żeby Polki, tak jak Europejki, wreszcie cieszyły się pełnią praw człowieka i obywatela. Ten marsz organizujemy dlatego, że kolejny rok prawa kobiet nie dość, że są ignorowane, nie zapewnia nam się nawet tych standardów, które są nam obiecane w polskim prawie, ale są kolejne zakusy na to, żeby nasze prawa ograniczać i nie dajemy na to zgody – twierdzi Arnika Kluska, Partia Razem, organizator.
Nie jest tak, że po drugiej stronie barykady stoją wszyscy mężczyźni. Częściej to decydenci, politycy czy urzędnicy. Wśród panów są tacy, którzy nie tylko potrafią zrozumieć dążenia kobiet, ale i je wspierają. – Jako uczeń, wśród moich rówieśników, często słyszę takie niezbyt pozytywne uwagi na temat kobiet i wyobrażam sobie, co mogą czuć. Chcę być tutaj, żeby pokazać ogólnie, że nie wszyscy mężczyźni to świnie – przyznaje uczestnik marszu.
Mimo niesprzyjającej pogody w centrum Katowic zebrało się ponad pół tysiąca osób.