Chętni do zaszczepienia się są odsyłani z kwitkiem. Szczepionek brak, a chodzi o bardzo groźną chorobę!
Brakuje szczepionek na żółtaczkę. Przychodnie, apteki, a nawet stacje sanepidu na terenie całego kraju odsyłają chętnych już od kilkunastu tygodni. -Pacjentów odsyłam, nie daję im żadnej nadziei, że w najbliższym czasie będę mógł zakupić szczepionki na potrzeby pacjentów – mówi Andrzej Bednarz, Śląska Izba Aptekarska. Szczepionka kosztuje ok. 150-ciu złotych, podawana jest w dwóch dawkach i chroni przed zachorowaniem do 20 lat. Śląski sanepid od początku roku zanotował już ponad 400 zachorowań. Dla porównania w ubiegłym roku były 3 takie przypadki.
Najbardziej narażeni na są najbliżsi chorych. Według danych śląskiego sanepidu większość z nich deklarowała chęć zaszczepienia. Zapotrzebowanie rośnie, a producenci nie nadążają. -Bierze się to stąd, że producent to co miał przysłać prawdopodobnie już przysłał, limit tegoroczny został wykorzystany i no trzeba czekać do następnych dostaw, bo produkcja odbywa się na podstawie zamówień złożonych dużo, dużo wcześniej – mówi Andrzej Bednarz, Śląska Izba Aptekarska.
A to dlatego, że wyprodukowanie szczepionki i poddanie jej blisko 500-uset wymaganym testom trwa około roku. W dodatku polscy producenci eksportują szczepionki- WZW typu A, czyli tak zwana żółtaczka pokarmowa, to obecnie jedna z najczęściej występujących na świecie chorób zakaźnych. -To jest choroba, która manifestuje się przede wszystkim zażółceniem powłok skórnych, zażółceniem białkówek oka. Dodatkowo pojawiają się takie objawy jak ciemny mocz i jasny stolec, czyli to są objawy, których nie możemy właściwie przegapić – mówi Renata Cieślika-Tarkota, WSSE Katowice.
Choroba przebiega dość łagodnie, niebezpieczne mogą być jednak powikłania: uszkodzenie nerek, wątroby a nawet choroby autoimmunologiczne. (Martyna Mikołajczyk)
