Mysłowice: Klub jeździecki Jokar poszedł z dymem! Po pożarze ruszyła specjalna zbiórka [WIDEO]
Niewiele zostało z głównego budynku stajni klubu jeździeckiego Jokar w Mysłowicach. Ogromny pożar strawił w środę w nocy między innymi siodła, uprzęże dla koni, dokumenty czy żywność dla zwierząt.
Szok i niedowierzanie! Ludzie walczą ze szczurami o ubikację! Zobaczcie w TOP 5 Silesia Flesz!
– Jak żeśmy usiedli na ziemi przy tych zgliszczach na początku, nad ranem, to pierwsza nasza myśl była taka, żeby zamknąć to wszystko na kilka dni, żeby dojść do siebie psychicznie. Bo nie mieliśmy nic. Bluzę ściągnęłam, bo tylko ja miałam bluzę, i po prostu na tej bluzie prowadziliśmy konie, żeby jakoś je sprowadzić na wybiegi, gdzie miały siano – mówi Jolanta Ziaja, klub jeździecki Jokar.
Ale właściciele i pracownicy nie tracą nadziei i liczą, że wszystko uda się odbudować. Ogiera, który urodził się w nocy podczas pożaru, nazwali „Neverlosehope” – czyli Nigdy nie trać nadziei. Żrebak urodził się trzy tygodnie za wcześnie – najprawdopodobniej pod wpływem stresu związanego z pożarem. 31 koniom, które przebywały w stajni nic się nie stało, ale straty są potężne. Klub na terenie miasta funkcjonuje już od 17 lat. Zajmuje się nie tylko zajęciami z jeździectwa.
– Jest to również ośrodek, który od 2 lat prężnie działa w hipoterapii, prowadzimy zajęcia dla niepełnosprawnych, jeździmy na różnego rodzaju zorganizowane zajęcia dla przedszkoli – mówi Adrian Szczur, klub jeździecki Jokar.
Właściciele straty oszacowali na około 170 tysięcy złotych. Teraz klub zorganizował zbiórkę pieniędzy na portalu Zrzutka. Do tej pory udało się zebrać nieco ponad 10 tys. zł. Ale to nadal za mało. Przyczyna wybuchu pożaru jest nieznana.
autor: Paweł Jędrusik