Bezradność to mit. Pokonanie pandemii zależy od nas samych – argumentuje psychiatra
Depresje, bezsenność, spadek odporności, ciągły stres, lęk o bliskich, o siebie, o przyszłość – w trakcie pandemii pacjenci szukają ratunku u psychiatrów. I pytają, jak sobie z nią radzić? Lekarze odpowiadają – weźmy odpowiedzialność. Nasze zdrowie, także i tym razem, jest w naszych rękach.
Sensacja w najlepszym gatunku! DETEKTYW COLUMBO w TVS!
Gdy czujemy się bezradni, pojawiają się uczucia takie jak: rozpacz, gniew czy zrezygnowanie. Podnoszą one w organizmie poziom kortyzolu, hormonu stresu, którego przewlekłe działanie między innymi nasila depresje, powoduje zmęczenie, obniża odporność – mówi Wojciech Sołtys, kierownik Oddziału Psychiatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu.
Tymczasem własna bezradność to szkodliwy mit. To, czy pokonamy pandemię zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Dr Sołtys apeluje o wzięcie odpowiedzialności za powstrzymanie wirusa.
Mamy dwa rodzaje stresu, eustres i dystres. Eustres motywuje do działania w obliczu problemu, który możemy rozwiązać – mówi. Dystres niszczy nas od środka, gdy zdaje nam się, że nic już od nas nie zależy. Ale co jeden człowiek może w obliczu tak wielkiej tragedii? Każda podróż zaczyna się jednego kroku – odpowiada psychiatra. To ode mnie zależy, czy założę maskę, umyję ręce i czy zachowam dystans od innych. To ode mnie zależy, czy pójdę do pracy z objawami grypy, czy odpowiedzialnie zostanę w domu. I paradoksalnie, do zatrzymania wirusa nie trzeba już nic więcej. Mamy tendencję do przerzucania odpowiedzialności na zewnątrz, na polityków, służbę zdrowia czy po prostu na jakiś „innych” – kontynuuje lekarz. Ale żadne zasady, nie ważne jak rozsądne czy kategoryczne, nie zadziałają, jeśli nie będziemy ich przestrzegać. Wirus nie przestrzega naszych praw – nie zwycięży jednak naszej uważności.
Niestety, po wiosennym lockdownie, wiele osób poluzowało dyscyplinę, dalej głoszą teorie spiskowe, że nie ma żadnego wirusa albo wypierają go ze swojej świadomości. Jednak dla sporej grupy życie się totalnie załamało. Pod kątem ekonomicznym, społecznym. Stracili pracę albo pracują zdanie, boją się o swoich bliskich, lękiem naznaczone są też spotkania towarzyskie.
Paradoksalnie, ten lęk jest naszym sojusznikiem – wskazuje dr Sołtys. Jeśli tragedia odbywa się „gdzieś tam”, nie dotyczy mnie bezpośrednio, nie będę czuł się odpowiedzialny. Jeśli dotknie mnie lub kogoś mi bliskiego – doznam powagi zagrożenia. Pandemia nie będzie już „ich” problemem, będzie MOIM problemem, stanę się ostrożny i uważny – i wtedy wirus zacznie się cofać! Tak właśnie niszczący dystres zmienić możemy w motywujący eustres – mówi psychiatra.
Szef Oddziału Psychiatrii bytomskiego szpitala uważa, że społeczeństwu potrzeba teraz autorytetu, którego ludzie posłuchają i przyznają: Tak. Ten wirus jest MOIM problemem.
Teraz potrzeba nam obywatelskiej odpowiedzialności – mówi i apeluje do każdego z nas: Dopuść do świadomości, że wirus istnieje naprawdę i jest groźny, zanim będę musiał reanimować kogoś bliskiego, na przykład twoją mamę. Załóż maskę, myj ręce i zachowuj dystans, żebym nie musiał podejmować decyzji, czy podłączyć do respiratora ją albo kogoś innego. Ja nie chcę podejmować takiej decyzji. Ale to wszystko zależy od ciebie.
Źródło: WSS nr 4 w Bytomiu
Sylwester w domu? Tylko z Telewizją TVS! Mnóstwo, gwiazd, muzyki i emocji specjalnie dla Was!
Ktoś chciał w Katowicach dać dziecku na imię Sosnowiec. Dziwnych pomysłów było więcej 😉
Śląskie: Modernizacja systemu ŚKUP. Jak teraz będzie działał?