Lalki jak żywe dzieci. Są hitem w USA, a powstają na Śląsku [WIDEO]
Wideo znajdziecie na końcu tekstu
Lalki reborn powstają na Śląsku. I wcale nie są dla dzieci. Oto pracownia Anny Danelskiej w Wodzisławiu Śląskim, gdzie powstają. Kupują, a raczej adoptują je kolekcjonerzy z całego świata, i to wcale nie tanio!
Autorka: Monika Taranczewska
Materiał TVS z kwietnia 2023
Z wyglądu są doskonałym odzwierciedleniem niemowlaków, nawet wcześniaków. Bardzo łatwo można się pomylić, bo na pierwszy rzut oka nie przypominają lalek, a żywe istoty. Lalki reborn, bo o nich mowa, to nie tylko zabawki, a nowy rodzaj sztuki. I hobby. Lalki reborn kupują kolekcjonerzy z całej Polski i świata. Kosztują średnio od 3 do 5 tys. złotych, a bywa, że i więcej. To zależy od modelu, tego, czy seria jest limitowana. Odwiedziliśmy pracownię w Wodzisławiu Śląskim, gdzie powstają lalki jak żywe. I skąd trafiają za granicę.
Co to są za lalki?
Lalka reborn to ręcznie wykonana lalka artystyczna. Ma przypominać ludzkie niemowlę z jak największym realizmem. Wzbudzają nieco kontrowersji i określa jako „sztuczne dzieci”. Wielkością i ciężarem przypominają prawdziwe niemowlęta. Mają nawet własne książeczki zdrowia.
Polskie lalki reborn
Anna Danelska z Rydułtów prowadzi Reborn Gallery. Przygodę z tworzeniem lalek reborn rozpoczęła 4 lata temu. Obejrzała film dokumentalny, gdzie lalki zobaczyła. – Cały dom w tym filmie był wyłożony tymi laleczkami – opowiada. – Mąż zareagował lekkim przerażeniem, gdy je zobaczył. Ja chciałam zacząć je robić. Nie wiedziałam, że to się aż tak rozwinie – uśmiecha się.
Do tej pory udało jej się sprzedać ponad 200 takich lalek. Każda przygotowywana jest w indywidualny sposób, na życzenie klienta. Samo malowanie lalki trwa od 3 do 5 dni, a wszczepianie włosów może trwać i tydzień. – Nie pracuję na czas i nie liczę godzin, jakie poświęcam jednej – mówi twórczyni z Wodzisławia. – Chcę, żeby każda była idealna, a jestem ostrym krytykiem dla samej siebie.
Nie wierzycie, że są kolekcjonerki i kolekcjonerzy, którzy je uwielbiają? Tak, traktują je nawet jak dzieła sztuki!
-Moja przygoda z lalkami reborn trwa od niedawna, bo od czasu pandemii, od 2020 roku. Kupiłam pierwszą lalkę. Dzisiaj mam ich w domu pięć. Dwie są właśnie pani Ani Danelskiej, której prace są jakoś najbliższe mojemu sercu. Trudno jest to opisać. Lalkę trzeba zobaczyć, pewnie i dotknąć, żeby zrozumieć, o co chodzi. Lalki spod ręki pani Ani są takie bardzo ciepłe i przyjemne w wyrazie i dlatego bardzo je lubię – mówi Aleksandra Olczyk, kolekcjonerka z Warszawy, którą spotkałyśmy w pracowni w Wodzisławiu.
Lalki z Wodzisławia trafiają też do USA, a Anna Danelska ma tam sporo fanek. – Moje klientki zrobiły mi reklamę, są blogi, gdzie moje lalki można obejrzeć – mówi.
Chcesz kupić? Poczekasz
W tej chwili grafik Anny Danelskiej, która te lalki tworzy, zapełniony jest już do końca 2022 roku. Kupujący lalkę otrzymuje ją z całym wyposażeniem, czyli tak zwaną wyprawką oraz książeczką zdrowia, z becikiem, ubrankami, zabawkami. Za całość trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy złotych. Pani Anna nie wie, czy ktoś kupuje też lalki w innych celach, niż kolekcjonerski – na przykład w celu terapeutycznym, ale nie wyklucza tego. Jednak sama mówi, że „oddaje lalki do adopcji”, a nie, że je sprzedaje.
-Jeżeli pani jest zdecydowana na konkretny model, to podaje ten model. Jeżeli nie, to pomagam coś dobrać. Dla ułatwienia mam przygotowany formularz zamówień. To parę stron do wypełnienia online. Tam właśnie panie zaznaczają, przeważnie panie, jaki chcą kolor włosków, ułożenie tych włosków, strukturę, to, gdzie lalki reborn mają mieć jakieś znamiona. Zaznaczają, czy potrzebują spineczki magnetycznej. Czy ma być smoczek, czy ma go nie być. Naprawdę tam jest bardzo dużo pozycji zaznaczenia! Na tej podstawie tych odpowiedzi wykonuję lalę – mówi Anna Danelska, twórczyni lalek.
ZOBACZ MATERIAŁ SILESIA FLESZ
Monika Taranczewska