Kategorie

Kolejne wybuchy w kopalni Pniówek. Ratownicy wycofani

AKTUALIZACJA

Do kolejnych wybuchów doszło w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Ratownicy zostali wycofani.

 

Wyższy Urząd Górniczy informuje, że między godz. 20:38 doszło do kolejnego wybuchu w kopalni Pniówek należącej do Jastrzębskiej Grupy Węglowej. W strefie zagrożenia podczas eksplozji było 15 osób, 10 z nich zostało poszkodowanych. Trzy osoby są w stanie ciężkim, zostały przewiezione do szpitali. Cztery osoby w stanie dobrym, trzy osoby w stanie, który nie zagrażał życiu i zdrowia. Najciężej ranni maja złamania i urazy klatki piersiowej. Żaden z ratowników nie został poparzony.

Akurat ratownicy wycofywali się; wycofali się o własnych siłach. Lekarz, który jest tam w bazie stwierdził, że ich stan jest dobry – zaznaczył cytowany przez RMF24.pl dyspozytor WUG.

 

Powiązane artykuły

Informacje o stanie ratowników poszkodowanych w wybuchu metanu w kopalni Pniówek

Na wieczornej konferencji prasowej, Łukasz Pach – dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego poinformował, iż jednego z rannych do szpitala w Ochojcu zabrał lądujący przed kopalnią helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.  Sześciu innych ratowników do okolicznych szpitali pojechało karetkami.  Jak mówił Pach,  stan trzech poszkodowanych uznany został przez lekarza jako czerwony, czyli zagrażający życiu. Trudno jednak było określić jak rozległe mają oni obrażenia. Na to odpowiedź da diagnostyka w szpitalu. Stan czterech poszkodowanych określono jako żółty, a trzech z lekkimi obrażeniami odesłanych zostało do domów.

Przed północą Jastrzębska Spółka Węglowa wydała oświadczenie dotyczące okoliczności trzeciego wybuchu.

„W kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie trwa akcja ratownicza po środowych wybuchach metanu, w czwartek wieczorem doszło do kolejnych wybuchów. Do zdarzenia doszło podczas pracy ratowników górniczych przy wydłużaniu lutniociągu w chodniku N-12 w rejonie ściany N-6, który miał umożliwiać dojście do poszukiwanych górników w ścianie. Po dołożeniu kolejnej lutni, w trakcie wycofywania ratowników doszło do kolejnych wybuchów w wyniku których, podmuchy objęły 10 ratowników, którzy ulegli urazom. Wszyscy po wyjechaniu na powierzchnie trafili do okolicznych szpitali , większość z nich na obserwację. Wszyscy ratownicy opuścili zagrożony rejon o własnych siłach. Wybuchy wstrzymały prace przy budowie lutniociągu, a co za tym idzie, również akcję poszukiwawczą siedmiu pracowników, którzy ucierpieli podczas wybuchów, które miały miejsce w środę.

Kierownik akcji podjął decyzję o wstrzymaniu wszelkich działań do czasu ustabilizowania się atmosfery w rejonie ściany N-6. Jutro o godzinie 6.30 w kopalni Pniówek odbędzie się posiedzenie poszerzonego zespołu o specjalistów w sztabie akcji, podczas którego zostanie podjęta decyzja o dalszych krokach akcji ratowniczej.”

 

WCZEŚNIEJ PISALIŚMY:

Ratownicy zmontowali 100 metrów lutniociągu

Ratownicy cały czas starają się dotrzeć do siedmiu pracowników znajdujących się kilometr pod ziemią w rejonie ściany N-6. Do tej pory w chodniku nadścianowym N-12 ratownicy zamontowali 100 metrów lutniociągu. Do skrzyżowania ze ścianą N-6 brakuje jeszcze około 170 metrów. Lutniociąg jest montowany w odcinkach po 10, 20 metrów i ze względu warunki panujące w wyrobisku przy zachowaniu bezpieczeństwa pracy zastępów ratowniczych jest czasochłonne.

Wcześniej, dla sprawniejszej wentylacji wyrobiska uruchomiono wentylator dwuczłonowy, który podaje około 450 metrów sześciennych powietrza na minutę. Zabudowa lutniociągu pozwala sukcesywnie i skutecznie przewietrzyć wyrobisko i kontynuować poszukiwania pracowników.

Przypomnijmy, że w środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek doszło do dwóch zapłonów. Jeden został stwierdzony w czasie prowadzonej akcji ratowniczej i on był najbardziej niebezpieczny. W zagrożonym rejonie przebywało łącznie 42 pracowników. 21 poszkodowanych przebywa w szpitalach, nie żyje pięciu pracowników. Rodziny ofiar zostały objęte opieką psychologiczną.

Trwa akcja ratunkowa w kopalni Pniówek. Pod ziemią nadal jest 7 osób

 

 

Źródło: JSW, Polsat News, RMF24.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button