Tak wygląda helikopter utopiony w jeziorze. Tak, jeszcze go nie wyciągnęli. WIDEO Z DRONA
To właściciel prywatnej firmy musi wydostać maszynę z wody. Śmigłowiec wynajęło nadleśnictwo do gaszenia pożaru w lesie. Wpadł do jeziora Rogoźnik II. Zobaczcie wideo.
Helikopter w jeziorze. Śmigłowiec, który w poniedziałek 23 maja po południu wpadł do jeziora Rogoźnik II w woj. śląskim, w dalszym ciągu nie został wydobyty. I wciąż nie wiadomo kiedy ani jak zabierze go stąd właściciel. Przypomnijmy, że maszyna brała udział w gaszeniu pożaru w pobliskim lesie, a do wypadku doszło, gdy pilot po raz kolejny chciał nabrać wody.
ZOBACZCIE WIDEO SILESIA FLESZ I CZYTAJCIE DALEJ POD FILMEM
Jak doszło do tego, że śmigłowiec wpadł do wody?
Przypominamy. Komenda Powiatowa Straży Pożarnej w Będzinie otrzymała informację o wypadku śmigłowca 23 maja tuż po godzinie 15 z wieży kontroli lotów lotniska w Pyrzowicach. Po dojeździe na miejsce okazało się, że maszyna wpadła do wody w trudno dostępnym miejscu.
– Tzw. szybki ratownik, nasz strażak wpław dopłynął do pilota, który znajdował się na jego kadłubie. Udzielił mu pierwszej pomocy, a następnie oczekiwali na łódź ratowniczą, aby przetransportować tego pilota na brzeg, gdzie został przekazany LPR – relacjonuje st. kpt. Krystian Biesiadecki, KP PSP w Będzinie.
Poza drobnymi obrażeniami pilotowi nic się nie stało, ale został przetransportowany do szpitala na dalsze badania. Jak twierdził, wypadek miał być spowodowany awarią maszyny, a nie jego błędem. Śmigłowiec był wynajmowany przez pobliskie nadleśnictwo od jednej z prywatnych firm. Teraz to jej właściciel będzie musiał znaleźć sposób na wydobycie śmigłowca znajdującego się w dużej części pod lustrem wody.
To nie był jedyny pożar w okolicy. Ogień w Miasteczku Śląskim
O ile pożar w okolicach Rogoźnika, jak przekazuje straż pożarna, nie był niebezpieczny i został szybko opanowany, tak już nieco gorzej było w Miasteczku Śląskim, gdzie spłonęło około 65 ha lasu. Co więcej, pożar wybuchł w okolicach dwóch stacji benzynowych.
O POŻARZE LASU W MIASTECZKU ŚLĄSKIM PISALIŚMY TEŻ TU
Jak relacjonują strażacy, pożar ten można podzielić na dwa etapy. Najpierw w sobotę w godzinach przedpołudniowych doszło do zapłonu lasu po jednej stronie DK 908. Gdy strażacy prawie opanowali sytuację, dostali drugie wezwanie, że pali się również las po przeciwnej stronie drogi. Pierwszy i drugi etap gaszenia pożaru utrudniał silny wiatr, przez który ogień szybko się rozprzestrzeniał.
– Teren objęty pożarem był cały czas dozorowany przez zastępy Ochotniczej i Państwowej Straży Pożarnej w cyklu wymiennym. Jedne zastępy kończyły działania, wracały do bazy, kolejne przyjeżdżały na dozorowanie, przelewanie. Bardzo niska wilgotność ściółki powodowała to, że ciągle gdzieś tam wychodziły zarzewia ognia – przyznaje mł. asp. Maciej Świderski z KP PSP w Tarnowskich Górach.
Pożar trwał cały weekend. Akcja związana z gaszeniem lasu w Miasteczku Śląskim zakończyła się dopiero w poniedziałek. Strażacy podejrzewają podpalenie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że śledztwem w tej sprawie zajmie się policja, ale dopiero po tym, gdy teren przekaże jej straż pożarna.