Trzy rosomaki przyszły na świat w Śląskim ZOO. Ale słodziaki!
Thorin, Trotyl i Thunder – to imiona nadane dziś już oficjalnie młodym rosomakom tundrowym, które po raz pierwszy w Polsce, w warunkach ogrodu zoologicznego przyszły na świat w śląskim ZOO.
Młode co prawda urodziły się w lutym, jednak z uwagi na wysoką śmiertelność gatunku na wczesnym etapie życia, ich opiekunowie zachowują szczególną ostrożność.
– Starają się im zapewnić po pierwsze odpowiednią dietę. Rosomaki dostają od nas do jedzenia to, co naturalnie, w naturze jedzą – czyli drób, króliki, wołowinę. Zapewniają im wzbogacenia środowiskowe, a także pozwalają im być po prostu sobą. Rosomaki w naturze kopią nory, przede wszystkim. Zakopują w nich pokarm dlatego, że żywią się również padliną, na cięższe czasy zostawiają pokarm. Pozwalamy im to robić – mówi Wojciech Bielatowicz, kierownik sekcji małp i zwierząt drapieżnik Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.
Rosomaki uchodzą za zwierzęta drapieżne, choć należą do przedstawicieli rodziny łasicowatych. Mogą przyzwyczaić się do obecności człowieka – opiekuna, rozpoznają go, jego głos, ale cała opieka odbywa się w bezpiecznej odległości. Trójka młodych wychowywana jest przez matkę, ponieważ ojciec tego gatunku nie uczestniczy w tym procesie. Co ciekawe, istnieje ryzyko, że mógłby je nawet zaatakować.
– Trójka młodych wyjedzie do innych ogrodów zoologicznych w Europie. To jest takie nasze przyczynienie się śląskiego ogrodu do powiększenia tego gatunku. Można dalej je rozmnażać, no ale to jest czynnik natury. My nie mamy na to wpływu. W związku z tym, że poprawimy im ten dobrostan tym nowym wybiegiem, nowym kompleksem, liczymy, że będą dalej się rozmnażać w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym – mówi Marek Mitrenga, dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.
Podczas oficjalnego nadania imion młodym rosomakom, wyłonionym w ramach konkursu, nieprzypadkowo pojawił się kołowy transporter opancerzony o tej samej nazwie. Przedstawiciele firmy produkującej i serwisującej pojazdy bojowe finansują opiekę rosomaków tundrowych w chorzowskim ZOO.
– Od razu poczuliśmy, że jest świetna inicjatywa, żeby hodowlę rosomaków tutaj wspierać. Nazwa naszego pojazdu i całej spółki to właśnie Rosomak, ona w pełni oddaje to jak niebezpiecznym, skutecznym jest pojazd rosomak. I odzwierciedla to, jak w naturze te zwierzęta potrafią być niebezpieczne i przetrwać w każdych warunkach i jak świetnie radzą sobie w każdej sytuacji – mówi Michał Cholewa, Rosomak S.A., opiekun rosomaków.
A że o przetrwanie gatunku warto dbać, mówi liczba jego występowania. W całej Europie populacja rosomaków liczy około dwóch tysięcy osobników.
Autor: Fatima Orlińska