Konflikt z proboszczem przyczyną wybuchu w Katowicach?
Wybuch gazu, do którego doszło w miniony piątek w katowickich Szopienicach mógł być rozszerzonym samobójstwem. To jedna z hipotez, którą przyjmuje i jej okoliczności bada Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Przyczyną targnięcia się na własne życie rodziny zamieszkującej dom parafialny Parafii Ewangelicko-Augsburskiej miał być sięgający kilku lat wstecz konflikt z tamtejszym proboszczem.
Prokuratura podkreśla, że ten wątek jest znany organom i podnoszony w postępowaniu od samego jego początku, a w odpowiedzi na wiele pytań kluczowa może okazać się sekcja zwłok ofiar.
– Dzisiaj została przeprowadzona sekcja zwłok w zakładzie medycyny sądowej dwóch kobiet, które zginęły na skutek tego wybuchu. Ustalenia poczynione w toku tej sekcji zwłok wskazują na konieczność przeprowadzenia dalszych badań i takie badania toksykologiczne i histopatologiczne zostały zlecone przez prokuratura prowadzącego śledztwo. Będziemy musieli czekać także na pisemną opinię, w której zostaną zawarte wnioski co do przeprowadzonej sekcji zwłok. Taki dokument powinien wpłynąć w najbliższych dniach – mówi Marta Zawada-Dybek, prokurator Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
O tym, że wybuch gazu mógł nastąpić wskutek zaplanowanych i celowych działań, jako pierwsza ujawniła redakcja programu Interwencja. To tam w poniedziałek 30 stycznia wpłynął list, który rzucił zupełnie nowe światło na okoliczności zdarzenia. Jak przekazała nam prowadząca Interwencję, w czterostronicowym maszynopisie rodzina jednoznacznie wskazuje na konflikt z proboszczem, który miał przyczynić się do tak radykalnego kroku. Tą sprawą jedna z reporterek Interwencji zajmowała się już w 2020 roku.
– W pierwszych słowach tego listu oni piszą „Jeśli ktoś się zastanawia jak doszło do tej tragedii w Katowicach, to o to kilka słów wyjaśnienia”. Oni opisują sprawę, o których nasza wiedziała, o których wiedziała Małgorzata Pietkiewicz autorka reportażu, czyli sprawę wieloletniego konfliktu z parafią, która była pracodawcą pani Haliny przez 17 lat. Bardzo wyraźnie w tym liście można odnieść takie wrażenie, że ten konflikt był właściwie do ostatniej chwili, rodzina pisze, że miało dochodzić do jakichś awantur – mówi Milena Sławińska, prowadząca program Interwencja.
Jak przekazała dziś prokuratura, list we wtorek wpłynął do więcej niż jednej redakcji, a jego oryginał został zabezpieczony i poddany zostanie wnikliwej analizie biegłych. Czy trudna sytuacja finansowa, w konsekwencji brak zabezpieczenia w postaci mieszkania, dalej widmo eksmisji mogły doprowadzić rodzinę do tak radykalnego kroku, iż nie zważała na fakt, że kamienicę zamieszkiwały również inne rodziny? To wyjaśnia psycholog.
– Być może ta rodzina nie otrzymała jakiejś pomocy, która powinna dojść na czas, prawda? I wtedy takie myśli niestety przekuwają się na czyny. I faktycznie bardzo często takim osobom towarzyszą myśli ksobne, czyli skierowane do wewnątrz, do siebie. Wtedy te osoby można powiedzieć wyłączają takie niejako logiczne myślenie i niestety powodują takie czyny, z jakimi w tym przypadku mamy do czynienia – mówi Marcin Żekoński, pysholog, psychoterapeuta.
Jeden z członków rodziny, która zginęła w wybuchu wciąż przebywa w szpitalu. Mężczyzna – mąż i ojciec ofiar – został przesłuchany w poniedziałek w charakterze świadka, jednak tu prokuratura nie ujawnia szczegółowych informacji. Na miejscu katastrofy wciąż pracują służby, a kamienica każdego dnia jest sukcesywnie rozbierana przez ciężki sprzęt.
Autor: Fatima Orlińska