ZUS kontroluje „chorych” na L4
Zamiast w łóżku to… na polowaniu, albo na imprezie. Zakład Ubezpieczeń Społecznych podsumował kontrole w 2023 roku. Okazało się, że nadal wiele jest osób, które zwolnienie lekarskie wykorzystują do własnych przyjemności, albo załatwienia spraw, które można załatwić podczas urlopu.
W ubiegłym roku ZUS skontrolował w województwie śląskim ponad 10 tysięcy osób na zwolnieniach lekarskich. I okazało się, że ponad 1,6 tys. musi zwrócić zasiłek chorobowy. Bo wykorzystywali popularne „L4” do czegoś innego.
– Nie podoba mi się to. Pracowałam bardzo długo. I nigdy tego nie robiłam. Trzeba być uczciwym i uczciwie doczekać emerytury. A jak się jest faktycznie chorym to iść, a jak się nie jest chorym to udawać nie warto – mówi Kornelia, mieszkanka Rybnika.
– No jest to niefajne. Bardzo. Jakby nie patrzeć to L4 jest po coś, żeby wyzdrowieć, a nie żeby inni nasi współpracownicy mieli na przykład coś robić za nas, bo tak się przecież zdarza – mówi Katarzyna, mieszkanka Rybnika.
Zdarza się też, że chorzy w cudzysłowie na chorobowym świetnie się bawią. Wśród skontrolowanych w kraju byli tacy, którzy na przykład latali na paralotni, albo byli na polowaniu. Wśród hitów był właściciel zakładu pogrzebowego, który podczas kontroli… schował się do trumny. Są też historie rodzinne.
– Mąż wziął zasiłek opiekuńczy na swoją rzekomo chorą żonę, o całej sytuacji żona powiadomiła pracodawcę mówiąc, że po pierwsze: wcale nie jest chora, po drugie: mąż wcale w domu się nią nie opiekuje, co więcej – uczestniczy w imprezach zakrapianych alkoholem – mówi Beata Kopczyńska, rzecznik prasowy ZUS w województwie śląskim.
I choć każdy czasem potrzebuje zostać w domu lub załatwić jakieś swoje sprawy, to jest to nieopłacalne. Nie tylko dlatego że łamie się prawo.
– Tak naprawdę z L4 to nie opłaca się korzystać. Każda kopalnia, każdy dyrektor biura, oczywiście u siebie czuwa nad tym, żeby pracownicy korzystali wtedy, kiedy trzeba. Jeśli są jakieś nieprawidłowości to jest to oczywiście na bieżąco kontrolowane. Natomiast nie zdarza się, żeby pracownicy nadużywali – mówi Aleksandra Siembiga, Polska Grupa Górnicza.
No chyba że L4 zacznie być płatne w 100 proc., co niektóre ugrupowania zaczęły obiecywać podczas kampanii wyborczej. Na razie jednak się na to nie zanosi.
Autor: Paweł Jędrusik