„Premierze, ratuj kolejarzy”. Związkowcy protestowali w Katowicach [WIDEO]
Z banerami „Premierze, ratuj kolejarzy” ponad stu związkowców ze Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności” we wtorkowy poranek wtargnęło na tory kolejowe w Katowicach. To odpowiedź na trwające zwolnienia grupowe w PKP Cargo. Zwolnienia mają objąć do 30 procent zatrudnionych. Poranny protest utrudnił ruch 22 pociągów i trwał ponad 2 godziny.
Choć opóźnienia w połączeniach kolejowych na węźle katowickim wkrótce będą nieuniknione, to jednak te dzisiejsze nie były planowane.
We wtorkowy poranek grupa ponad stu związkowców zablokowała tory kolejowe przy ul. Floriana w Katowicach. Protestowali przeciwko zwolnieniom grupowym w PKP Cargo i CargoTabor.
– Ludzie przeżywają tragedie, mają małe dzieci, pobrali kredyty, kupili mieszkania i zostają bez środków do życia. W ramach grupowych zwolnień do 30 września mają zwolnić 4124 osoby w PKP Cargo i bez względu na to, czy są to kobiety w ciąży, czy co. Żadnych ochron, czy ktoś ma 5 lat do emerytury, czy ile. Wszyscy do zwolnienia – mówi Jerzy Pilawski, pracownik PKP Cargo
Prawie 800 osób ma stracić pracę w województwie śląskim. Decyzja o zwolnieniach została podjęta ze względu na trudną sytuację ekonomiczną spółki. Pracownicy nie zgadzają się z nową polityką firmy i próbują negocjować. Dlatego też pracownicy po raz kolejny zdecydowali się na protest. Tym razem w towarzystwie Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”.
– Olbrzymi apel do wszystkich rządzących, do pana prezesa grupy PKP Cargo, do pana premiera, tak jak tutaj ten transparent wisi, żeby pan premier ratował kolejarzy, żeby zmienić sekwencję negocjacji, żeby nie zwalniać tych ludzi, żeby nie wyrzucać ich na bruk. Na tym nie polega żadna restrukturyzacja firmy. Ludzi ciężkie czasy w firmie powinny dotknąć na samym końcu, a nie na samym początku. Liczymy na to, aż ktoś przyjdzie po rozum do głowy, że wznowi negocjacje, że zwolnienia grupowe zostaną wstrzymane – mówi Dominik Kolorz, Śląsko-Dąbrowska „Solidarności”.
Czy tak się stanie, trudno powiedzieć, choć stanowisko zarządu PKP Cargo, które wpłynęło do naszej redakcji, wielkich nadziei zwalnianym pracownikom nie daje.
„Gospodarka rabunkowa, którą prowadziły poprzednie zarządy pod rękę z tym właśnie związkiem zawodowym doprowadziła do tego miejsca, w którym Spółka jest obecnie. Nie mamy przewozów, mamy trudną sytuację jeśli chodzi o płynność finansową, mamy przerost zatrudnienia, przerost taboru oraz nieruchomości. Od kilku miesięcy staramy się konsekwentnie restrukturyzować Spółkę, bo naszym celem jest jej uratowanie. Chcemy żeby już pod koniec roku była ona jak najbardziej zdrowa, ale żeby to się udało musimy niestety rozstać się z częścią pracowników, bo bez tego Spółka nie przetrwa”.
Przetrwać we wtorek rano musieli za to pasażerowie, których pociągi nie mogły dojechać do i wyjechać ze stacji Katowice. Jak poinformowały PKP PLK, utrudnienia dotknęły 22 składów, a opóźnienia wyniosły łącznie 405 minut.
– W miarę możliwości prowadziliśmy składy drogą okrężną, która pomija katowicki węzeł kolejowy. To droga z Chorzowa przez Mysłowice i Hajduki do Dąbrowy Górniczej. Uruchomiliśmy honorowanie biletów linii Kolei Śląskich w autobusach i tramwajach ZTM na odcinku z Dąbrowy Górniczej do Gliwic. Bilety Kolei Śląskich honorowało również InterCity na odcinku Zawiercie-Gliwice – mówi Bartłomiej Wnuk, Koleje Śląskie.
Po godzinie 10:30 ruch kolejowy został wznowiony. To wtedy zakończył się protest, który, jak zapowiadają związkowcy, może się powtórzyć, jeżeli nie będzie kompromisu z zarządem. Spółka pracuje aktualnie nad planem naprawczym. Ma on być gotowy jeszcze tej jesieni.
Karolina Komada