60 lat i koniec? Czy Teatr Dzieci Zagłębia musi zbankrutować?
Mimo że to teatr dla dzieci, dziś główną rolę grają tu dorośli i pieniądze, bo ich sytuacja finansowa kolorowa już nie jest. -Zarząd powiatu pod kierownictwem pana Krzysztofa Malczewskiego zatwierdził budżet w 2014 roku w listopadzie, zmniejszony o 350 tysięcy złotych i tutaj teraz obecne władze muszą realizować ten budżet zatwierdzony przez poprzedników – mówi Marek Kopczacki, Starostwo Powiatowe w Będzinie. Dla nich oznacza to, że nawet bezkosztowe przedstawienia i rezygnacja z części honorarium nie są w stanie uratować Teatru Dzieci Zagłębia od zamknięcia po ponad 60 latach funkcjonowania. -Jest to kosztem innych dziedzin a proszę wziąć pod uwagę że np. gmina Będzin nie pomaga nam, nie finansuje nam szpitala a przecież to głównie mieszkańcy Będzina głównie korzystają ze szpitala w Będzinie – mówi Marek Kopczacki, Starostwo Powiatowe w Będzinie.
To między innymi na szpital, zdaniem starostwa zabrakłoby pieniędzy gdyby na teatr zdecydowali się przeznaczyć takie same pieniądze, jak dotychczas. Zadłużone na 10 milionów starostwo budżet musi realizować, nawet jeśli tak jak w przypadku Będzina został on negatywnie oceniony przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Szansa na środki z województwa jest raczej niewielka. Pieniędzy na teatr nie ma też gmina. Mimo że Teatr Dzieci Zagłębia jest jednym z najlepiej zarabiających w kraju. Teraz po raz kolejny miał szansę na otrzymanie pieniędzy na działalność z ministerstwa kultury, jednak brak dofinansowania z miasta zamyka i tę drogę. Do końca maja musi zdobyć przynajmniej 50 tys. zł, bo bez tego przepadnie ponad 100 tysięcy ministerialnej dotacji na premiery. -Tak naprawdę my nie możemy podpisać umowy z ministerstwem, ponieważ nie mamy w tym momencie zagwarantowanych tak zwanych środków na wkład własny i ta sytuacja wiąże nam ręce na wielu polach. No nie mówiąc już o tym, że nawet przy ograniczeniach jakiś konkretnych w sierpniu to będą ostatnie pensje – mówi Gabriel Gietzky, dyrektor Teatru Dzieci Zagłębia.
W pomoc włączył się też Związek Artystów Scen Polskich, bo teatr z Będzina to nie jedyny, który boryka się z podobnymi problemami. Zdaniem Olgierda Łukaszewicza, wpływ na problemy finansowe samorządów, a tym samym na brak pieniędzy na kulturę ma zmniejszenie podatku CIT, z którego utrzymywana jest kultura w Polsce. -To jest problem luki pewnej w sieci polskich teatrów, to jest problem ministra kultury, który został przeze mnie poinformowany o sytuacji Teatru Dormana w Będzinie na posiedzeniu komisji ds. instytucji artystycznych, a więc wszyscy wiemy a aktorzy czekają – mówi Olgierd Łukaszewicz, Związek Artystów Scen Polskich. Czekać bez końca jednak nie mogą. Produkcja ostatniego spektaklu ze względu na brak środków kosztowała mniej niż jedna pensja miesięczna aktora. Czekać na następną premierę – jeśli nie znajdą się środki, nikt tu jednak nie będzie. <.>