Ambitny plan Gliwic na lato? Stworzyć dodatkowych 350 miejsc dla dzieci w przedszkolach
Od września do przedszkoli powinno trafić niemal 2400 najmłodszych gliwiczan. Na obecnym etapie rekrutacji pewne miejsce w publicznych placówkach ma 903 trzylatków i 1052 czterolatków, ale trwa jeszcze postępowanie uzupełniające. Rodziców, których maluchy nie dostały się na razie do przedszkoli, uspokajamy: miasto trzyma rękę na pulsie.
– Nie pozostawimy rodziców samych z problemem. W nadchodzącym roku szkolnym przewidujemy utworzenie nowych oddziałów w zespołach szkolno-przedszkolnych nr 2, 3, 6, 8 i 9 – zapowiada zastępca prezydenta Gliwic Krystian Tomala. Oznacza to łącznie 170 dodatkowych miejsc przedszkolnych na os. Kopernika i Zubrzyckiego, w Sośnicy, na Zatorzu i w Łabędach. Miasto planuje również stworzenie dodatkowych miejsc w przedszkolach poprzez przeniesienie do budynków sąsiednich szkół podstawowych całych grup dzieci 6-letnich wraz z nauczycielami i utworzenie „zamiejscowych” zerówek. – Wówczas pojawi się możliwość, aby sale w budynkach przedszkolnych mogły być wykorzystane w celu zapewnienia miejsca dzieciom młodszym – wyjaśnia Mariusz Kucharz, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Gliwicach.
Kolejne wolne miejsca (funkcjonujące według zasad obowiązujących w przedszkolach publicznych) powstaną być może również w przedszkolach niepublicznych. – Ogłosiliśmy otwarty konkurs ofert na realizację takiego właśnie zadania publicznego. Jeżeli zgłoszą się zainteresowane placówki, pozyskamy dodatkowe miejsca do wskazania dzieciom nieprzyjętym – podkreśla Mariusz Kucharz. Wyniki konkursu będą znane na początku lipca.
Co przyczyniło się do braku miejsc w przedszkolach?
Po pierwsze, obowiązujące zasady rekrutacji, które pozwalają rodzicom składać wnioski o przyjęcie dzieci zarówno do placówek publicznych (maksimum trzech), jak i przedszkoli niepublicznych, przyzakładowych oraz punktów przedszkolnych. Efekt? Liczne przypadki zrekrutowania dziecka do kilku przedszkoli jednocześnie. – Dlatego za każdym razem tak ważny jest kolejny etap rekrutacji, czyli potwierdzenie przez rodziców woli uczęszczania przez dziecko do konkretnej placówki przedszkolnej. Pozwala to miastu oszacować faktyczne zapotrzebowanie na miejsca w przedszkolach publicznych – przypomina naczelnik Wydziału Edukacji UM.
Po drugie, na tegoroczne problemy z miejscami w przedszkolach w niektórych dzielnicach miasta znaczący wpływ miało również ustawowe cofnięcie 6-latków ze szkół podstawowych do przedszkoli.
– Przed dwoma laty własnymi środkami budżetowymi doprowadziliśmy do sytuacji, w której przygotowana liczba miejsc przedszkolnych była wyższa niż liczba chętnych dzieci. W rekrutacji na rok szkolny 2015/2016 do gliwickich przeszkoli dostały się wszystkie maluchy, nawet 2,5-latki. Nasze dalsze plany w tej kwestii pogrzebała jednak decyzja obecnego rządu o zatrzymaniu sześciolatków w przedszkolach – podkreśla Krystian Tomala, zastępca prezydenta Gliwic. W zakończonym już roku szkolnym 2016/2017 znacząco spadła liczba 6-latków w klasach pierwszych gliwickich szkół podstawowych. – Rodzice zdezorientowani ciągłymi reformami systemu oświaty zadecydowali o pozostawieniu dzieci w przedszkolach – tłumaczy to zjawisko Krystian Tomala. Sytuację najmłodszych skomplikowała dodatkowo kolejna reforma oświaty, przewidująca wydłużenie szkoły podstawowej z 6 do 8 klas. Tłok w niektórych placówkach wymusił zamknięcie szkolnych „zerówek”.
Gdyby sześciolatki znalazły się w pierwszej klasie szkoły podstawowej, tak jak przewidywał system jeszcze przed dwoma laty, nadal nie byłoby problemu z zagwarantowaniem każdemu dziecku w wieku od 3 do 5 lat miejsca w publicznym przedszkolu w Gliwicach. W obecnej sytuacji miasto musi intensywnie działać, by odkręcić to, co zagmatwały w oświacie reformy rządu.