Bytom: Likwidacja kopalni Bobrek-Centrum pogrąży miasto w otchłani beznadziei? Bytom czeka społeczna zapaść?
Tu w Bytomiu jeszcze na pełnych obrotach. Pracy jednak już za niedługo zabraknie. -To jest bardzo nienormalne, że tyle ludzi z roboty teraz wyleci – mówi jeden z górników KWK Bobrek-Centrum. -To jest nie w porządku, kopalnia miała istnieć dalej, a tu się okazuje się okazuje, że co innego, wszystko do likwidacji, nie wiem co to dalej będzie – dodaje wzburzony górnik z KWK Bobrek-Centrum. Rząd chce zamknąć ostatnią w Bytomiu kopalnię, ponieważ jest ona nierentowna. Związki zawodowe nie składają jednak broni. Już teraz pod ziemią protestuje kilkudziesięciu górników. Od poniedziałku strajk rozpocznie się na dobre. -Będziemy mieli coraz więcej ludzi, którzy będą protestowali w trudnych, niebezpiecznych warunkach – uważa Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności. Kopalnia Bobrek-Centrum to największy pracodawca w Bytomiu. Zakład zatrudnia trzy tysiące osób. Jej likwidacja oznacza prawdziwą katastrofę na tutejszym rynku pracy. -Trzeba pamiętać o tym, że każde miejsce pracy w górnictwie generuje około 3-4 miejsc pracy w firmach kooperujących, są to dostawcy towarowych i usług, są to różnego rodzaju firmy współpracujące – dodaje Jarosław Grzesik.
Dlatego prace może stracić dodatkowych kilka tysięcy osób z różnych przedsiębiorstw. Już teraz znalezienie pracy na stałe w Bytomiu jest niezwykle trudne. -O pracę to jest całkowicie "przehuśtane", jedynie tak na czarno, ale to nie ma sensu, także jest ciężko – mówi Marek Michalak, bezrobotny. Obecnie bezrobocie w mieście wynosi prawie dwadzieścia procent i jest jednym z największych w regionie. -W ubiegłym roku wydatkowaliśmy na aktywizację zawodową ponad 16 mln – mówi Iwona Szczudło, z-ca dyrektora PUP w Bytomiu. W tym roku kwota ta zwiększy się o kolejne sześć milionów złotych. Po wczorajszej decyzji rządu nawet tak wysoka kwota może okazać się za mała. Miasto do tej pory boryka się ze skutkami restrukturyzacji innych zakładów pracy. -Urząd pracy jest to instytucja, która jest powołana do tego, żeby promować zatrudnienie, żeby łagodzić skutki zwolnień, dlatego my zawsze jesteśmy przygotowani na przyjęcie każdej grupy osób ,które współpracują z urzędem – dodaje Iwona Szczudło, z-ca dyrektora PUP w Bytomiu.
Problemy Bytomia zauważyła nawet Unia Europejska. Dla śląskiego miasta przeznaczone są specjalne środki na wyciągnięcie go ze skrajnej biedy. Do wydanie jest prawie pół miliarda złotych. -Tylko 180 mln złotych w ramach tej kwoty zostanie przeznaczone na projekty społeczne i 220 mln na te projekty infrastrukturalne, czyli projekty takie prace modernizacyjne – mówi Izabela Domagała, Urząd Miejski w Bytomiu. Pieniądze muszą być jednak przeznaczone na konkretne działania. –Koncentracja środków dotyczy pewnego pakietu problemów, które należy rozwiązać dzięki tym środkom. Chodzi o rewitalizację społeczno- gospodarczą, ale i też fizyczną, czyli to będzie wyjście na przeciw pewnym problemom, które są realnymi – mówi Urszula Machlarz, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Tych w Bytomiu nie brakuje. Widać je niemal w każdej dzielnicy. To w jaki sposób problemy są rozwiązywane sprawdziła Najwyższa Izba Kontroli. Największy kłopot to wyludnianie się miasta. W ostatnich dwóch dekadach liczba mieszkańców spadła o prawie jedną czwartą. Winna przede wszystkim jest poprzednia restrukturyzacja górnictwa. -Bytom jest niestety najlepszym przykładem błędów popełnionych w przeszłości. Wysokie przeludnienie, wysoka stopa bezrobocia, całe otoczenie włącznie z fizjonomią sprawia, że Bytom zatraca funkcję społeczno-gospodarczą – uważa Przemysław Witek, Najwyższa Izba Kontroli w Katowicach. Zamknięcie ostatniej w Bytomiu kopalni może więc okazać się gwoździem do trumny tego miasta. To realna obawa, o której mówią nie tylko protestujący pod ziemią górnicy.