Bytom: Śmieci na 8 metrów wgłąb ziemi? Co kryje działka przy M1 w Bytomiu? [WIDEO]
Śmieci sięgające 8 metrów wgłąb ziemi? Przerażające wyniki raportu, dotyczącego działki przy M1 w Bytomiu ujawnił bytomski.pl!
Chociaż to bardzo dobrze ulokowany teren inwestycyjny, to najprawdopodobniej nic na nim nie powstanie, bo zamiast prawdziwej rekultywacji do ziemi trafiły… tony śmieci. Lokalny dziennikarz ujawnił wyniki opinii geotechnicznej sporządzonej rok temu na działce znajdującej się przy Strzelców Bytomskich.
-Raport jest dość szokujący, ponieważ wynika z niego że miejscami na terenie przy ulicy Strzelców Bytomskich, który jest znakomicie zlokalizowany – przy autostradzie i drodze krajowej, miejscami zakopanych jest nawet 8 metrów warstwy śmieci, czyli szmat, odpadów zanieczyszczonych chemicznie, plastików, folii – wylicza Daniel Lekszycki, bytomski.pl.
Tereny przy Strzelców Bytomskich należy do miejskiej spółki, Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, które kilka lat temu odkupiło działkę od miasta. Teren miał zostać zrekultywowany przez utwardzenie go gruzem i ziemią. Zgody na to wydawał zarówno prezydent Bytomia jak i marszałek. To tego drugiego miasto obwinia za zaistniałą sytuację.
Zobacz koniecznie: Ogromna ryba z Rybnika i mur odgradzający Romów w Zabrzu – to i wiele więcej w najnowszym wydaniu TOP 5 NEWSÓW SILESIA FLESZ!
-Kilka lat temu jako pierwszy decyzję wydał prezydent Bytomia, wydając ją na 73 tys. odpadów. Chwilę po nim decyzję wydał marszałek na 2,7 mln odpadów, czyli znacznie więcej. Wtedy decyzja prezydenta wygasła, bo decyzja marszałka obejmowała także ten teren. Teren został wypełniony i prezydent wydał zgodę na utwardzanie części terenu pod inwestycję. Wtedy okazało się, że mogło tam dojść do nieprawidłowości w związku z czym decyzja prezydenta została wycofana – mówi Dawid Wowra, rzecznik prasowy UM w Bytomiu.
Michał Bieda, radny opozycyjny widzi to jednak zupełnie inaczej. -To jest bezwzględnie odpowiedzialność prezydenta Bartyli. Trzeba pamiętać, że to jest miejski grunt, którym zarządzają miejskie spółki. Nic nie powinno tam trafić bez wiedzy tych spółek (…) Wydane zgody dotyczyły ziemi i gruzu i tylko to powinno tam trafiać. Na bramach na ten teren powinni stać pracownicy obu spółek i powinni kontrolować to, co tam wjeżdża. Tak nie było, można się tylko domyślać dlaczego. Warto wspomnieć o tym, że firma która zwoziła tam nielegalnie odpady do dzisiaj jest reklamowana na miejskim wysypisku – mówi Michał Bieda, radny w Bytomiu.
Prezes BPK nie znalazł dziś dla nas czasu. Wiadomo jednak, że spółka za działkę zapłaciła miastu kilkanaście milionów złotych. W raporcie napisano, że na podstawie przeprowadzonych badań teren nie został właściwie zrekultywowany i nie ma możliwości, by wykorzystać go pod zabudowę. Może się więc okazać, że były to pieniądze wyrzucone w błoto.
(Sandra Hajduk)