reklama
BiznesKategoriePodróżeSilesia Flesz najnowsze informacjeTechnologie

Chaos na stacjach. Nowa taryfa i awarie

Pierwszy dzień z nowym cennikiem Kolei Śląskich

Ogromne kolejki do biletomatu, awarie urządzeń, pasażerowie na gapę i zdenerwowani konduktorzy. Tak wyglądał pierwszy dzień z nową taryfą Kolei Śląskich.

 

Koleje Śląskie: awarie i chaos w weekend. Od 11 grudnia na kolei obowiązuje nowy rozkład jazdy i nowa taryfa. Nie wszystko poszło gładko. O nerwowej sytuacji na stacjach informowali nas pasażerowie, którzy chcieli kupić bilet w biletomacie tego dnia. W zimowy i mroźny dzień przychodzili na stację kolejową z małymi dziećmi 15-20 minut przed przyjazdem pociągu. Słyszymy od nich, że kampania informacyjna Kolei Śląskich o zmianie taryfy to porażka, a oni musieli marznąć w kolejkach do automatu z biletami, by ostatecznie i tak go nie kupić. Automaty albo nie pobierały pieniędzy, albo uległy awarii. 

Nadesłane przez pasażera, Tychy-Lodowisko

Taka sytuacja miała miejsce na przykład w Tychach, gdzie przy stacji Tychy-Lodowisko czy Tychy Zachodnie w jednym momencie w kolejce stało nawet kilkunastu pasażerów. Każdy z nich chciał skorzystać z biletomatu, ponieważ według obowiązującej od 11 grudnia taryfy KŚ, za taki bilet płaci się 5 proc. taniej. Na dodatek ramach nowego cennika pasażer, który chce kupić bilet w pociągu, u konduktora, musi do jego ceny doliczyć dodatkowe 10 zł. Dotychczas ta opłata wynosiła 5 zł, a w przypadku braku zakupu biletu na stacjach, gdzie są biletomaty, podróżny z tej opłaty był zwolniony.

Nerwową sytuację w Tychach ratowała uprzejma pani konduktor, która próbowała zdenerwowanym i zdezorientowanym pasażerom pomóc w obsłudze biletomatu. Jednak to tylko dlatego, że do odjazdu tego konkretnego pociągu było kilkanaście minut, a jak wiadomo – nie zawsze tak jest, bo pociąg przyjeżdża, zabiera ludzi i jedzie dalej. 

Nadesłane przez pasażera, Tychy-Lodowisko
Nadesłane przez pasażera

Nowa taryfa Kolei Śląskich od 11 grudnia

„Zmiana opłaty za wydanie biletu w pociągu z 5,00 zł na 10,00 zł (dotyczy to tylko stacji, na których jest dostępna kasa biletowa KŚ, IC lub innego przewoźnika) albo biletomat” – czytamy na stronie przewoźnika w komunikacie z grudnia 2022 r.

Problem w tym, że w niedzielę o nie działających biletomatach nie posiadali informacji sami konduktorzy, a tym samym nie mieli możliwości weryfikacji, komu 10 zł należy doliczyć. Oni, podobnie jak nasza redakcja, dowiadywali się o tym od zdenerwowanych pasażerów. Ich zdaniem taka informacja dla podróżnych powinna pojawić się przynajmniej z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, aby każdy mógł przygotować się na zapowiadane zmiany.

Powiązane artykuły

O tych obowiązujących od 11 grudnia 2022 roku mówiliśmy tu: Zmiany w taryfie KŚ od 11 grudnia

Awarie biletomatów, wyższe opłaty. Czy można było uniknąć kłopotów?

Przed takimi sytuacjami ostrzegał kilka dni temu jeden z pracowników drużyn konduktorskich spółki, w opublikowanym przez siebie w sieci filmie. Nagranie cieszy się dużym zainteresowaniem, a argumenty przytaczane przez kierownika pociągu zyskują poklask internautów. Pan Tomasz mówi głosem  tych, którzy nie zgadzają się z dyskryminacją pasażerów, a nowy cennik jego zdaniem to jawne jej przejawy.

Przyczyn jest kilka. Jedną z nich są przeciążone kasy na dużych stacjach. Taka sytuacja miała miejsce w Katowicach w piątek. Tak było również w sobotę. Zamiast czynnych czterech kas były czynne tylko trzy. To generowało większe kolejki, a u państwa z kolei dyskomfort w postaci niemożliwości w niektórych przypadkach zakupu tego biletu. I w tej sytuacji przychodzą państwo do nas do pociągu, a my jesteśmy zobligowani od 11 grudnia doliczyć już nie 5 tylko 10 zł za wystawienie tego biletu – opowiada konduktor.

I dodaje: Jeżeli chodzi o biletomaty, posłużę się przykładem stacji miasta Tychy, gdzie znajduje się kilka przystanków kolejowych. Biletomat to urządzenie elektroniczne, które raz działa, raz nie – różnie z tym bywa. Ponadto nie każdy jest w stanie sobie kupić bilet w biletomacie. Nie wszyscy są tak zaradni. Niektórym osobom to zajmuje więcej czasu, niektórzy nie potrafią tego zrobić wcale. A niektórym nie działa karta  – mówi w nagraniu Tomasz Wacławek, kierownik pociągu.

Pan Tomasz nieprzypadkowo za przykład podaje stacje w Tychach. Należą one do jednych z najbardziej obleganych przez pasażerów. Szczególnie w godzinach porannych. Co w momencie, gdy zaczęła obowiązywać nowa taryfa, skutkuje sytuacjami, jakie miały miejsce chociażby w niedzielę. 

Nadesłane przez pasażera

Spotkanie konduktorów z władzami spółki

Jednak nie tylko ten fakt budzi oburzenie pośród konduktorów. Konfliktowe miało okazać się spotkanie, o którym Koleje Śląskie informowały na swoim Facebooku 6 grudnia. Z wpisu opatrzonego grupowym zdjęciem wynika, że udział w nim wzięli wszyscy zainteresowani zmianą cennika pracownicy, którzy jednogłośnie zaakceptowali zapowiadaną wówczas nową taryfę.

Źródło: Fb: Koleje Śląskie

 

Jak potwierdził nam pan Tomasz, autor nagrania, w spotkaniu udział wzięło czterech przedstawicieli drużyn konduktorskich. A w spółce pracuje ponad 300. O planowanym spotkaniu mieli zostać poinformowani na niespełna cztery godziny przed jego rozpoczęciem. To z kolei dawało nikłe szanse na dotarcie, bo wielu pracowników mieszka daleko od siedziby firmy w Katowicach. Pan Tomasz w rozmowie z nami podkreśla, że nie było i nie ma pełnej zgody konduktorów i kierowników pociągów na pobieranie opłaty za wystawienie biletu w pojeździe w wysokości 10 zł. Opublikowane zdjęcie podpisane w taki, nie inny sposób powoduje przekłamany odbiór opinii publicznej, a pracowników stawia w złym świetle. Pan Tomasz nie boi się twierdzić, iż spotkanie zostało w sposób celowy zaplanowane tak, aby dotarło na nie jak najmniej osób. 

Z informacji, które docierają do naszej redakcji wiemy również, że pracownicy nie chcą sytuacji pozostawić bez rozwiązania. Nierówne traktowanie pasażera to jedno. Druga kwestia to fakt, że spółka takimi wpisami w sieci próbuje wszystkim przypisywać poglądy, których ponad trzysta wchodzących w skład drużyn konduktorskich pracowników wcale nie podziela.

Nerwowo też na linii pasażer – konduktor

Sprawa zdjęcia i jego nieadekwatnego do rzeczywistości podpisu miała być wyjaśniona z pracownikami. Tak się nie stało. Nie nawiązano porozumienia, a za sytuację konduktorów nikt nie przeprosił. A finalnie to oni ponoszą odpowiedzialność i konsekwencje nieprzemyślanych decyzji biura handlowego spółki. Paradoksem jest, że o wprowadzeniu niektórych, pracownicy dowiadują się z mediów albo od pasażerów. Za przykład można tu podać ofertę bezpłatnego przewozu podróżnych na Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej, które w styczniu rozpoczną się w województwie śląskim. Dochodziło do sytuacji, w których konduktorzy pytanie przez podróżnych o ofertę nie potrafili odpowiedzieć w sposób rzetelny. Zwyczajnie o istnieniu takowej nie mieli pojęcia. A co pasażer o takim pracowniku pomyśli, to już sam pasażer wie.

Przedstawiciele drużyn konduktorskich zwracają uwagę na jeszcze jeden, istotny fakt. Bezpieczeństwo. Takie sytuacje jak te opisane rodzą konfliktowe. A co za tym idzie, nerwowe sytuacje na linii pasażer – konduktor. A zdenerwowany pracownik odpowiedzialny m. in. za bezpieczeństwo w pociągu nie jest dobrą reklamą firmy. 

W sprawie zaistniałych i sygnalizowanych sytuacji zwróciliśmy się z prośbą o komentarz do rzecznika prasowego  Kolei Śląskich. Będziemy informować, jaką odpowiedź otrzymaliśmy.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button