Co z długami Świętochłowic? Jest plan naprawczy, ale co dalej? [WIDEO]
Regionalna Izba Obrachunkowa ma się pochylić nad programem naprawczym budżetu Świętochłowic. A ten zakłada między innymi redukcję etatów w urzędzie, czy rezygnację z wydziału promocji. Miasto chce na pozytywną opinię. Bo jeśli taką uzyska, będzie mogło się domagać pożyczki ministerialnej w wysokości 29 mln zł. Żeby spłacić długi, między innymi wobec KZK GOP.
Piast Gliwice wygrałby nawet eurowybory? TOP 5 SILESIA FLESZ z wizytą u Mistrzów Polski!
– Przede wszystkim od razu moglibyśmy spłacić te wszystkie zaległości, które czekają do zapłacenia i to też miasto uwolniłoby od ewentualnych sporów sądowych. Bo wiemy, że firmy się do tego szykują i mają próbować odzyskać swoje Świętochłowic – mówi Daniel Beger, prezydent Świętochłowic.
Na koniec 2018 roku Świętochłowice były zadłużone na ponad 100 mln zł – z czego 72 mln zł to obligacje, a 29 mln zł – nieopłacone faktury. Zaciągnięty, ministerialny kredyt, miasto spłaciłoby do 2036 roku.
– W przypadku pożyczki z Ministerstwa Finansów mamy dwa ważne elementy: po pierwsze atrakcyjny poziom oprocentowania, w granicach 3 proc. w skali roku, czyli to jest tyle, ile miasta w dobrej sytuacji finansowej bez problemu dostają na rynku. Oczywiście Świętochłowice nie są w dobrej sytuacji finansowej, w związku z tym, mogą tylko marzyć o takich warunkach komercyjnych. Druga sprawa to jest przesunięcie początku spłaty pożyczki o półtora roku – mówi Sławomir Pośpiech, wiceprezydent Świętochłowic.
Jeśli Regionalna Izba Obrachunkowa nie zaakceptuje programu, miastu przysługuje odwołanie. Jeśli to nie poskutkuje – Świętochłowice może czekać zarząd komisaryczny.(Paweł Jędrusik)