Czarne niebo na Niebieskimi. Czy Ruch Chorzów zbankrutuje i zacznie od B-klasy?
Dramatyczna sytuacja w Ruchu Chorzów. Klub nie dostanie 600 tys. zł od miasta za promocję Chorzowa poprzez sport. Urzędnicy przeanalizowali sprawozdanie z działalności klubu i wycenili je zaledwie na 150 tys. zł. Okazało się, że Ruch z większości zadań się nie wywiązał.
Na bogato! TOP 5 Silesia Flesz wozi Kajetan Kajetanowicz!
– W ramach tej umowy Ruch ma dostawać pieniądze za konkretne działania. W związku z powyższym, jeśli w sierpniu wykona działania, które są zaplanowane na sierpień, to otrzymają kwotę zaplanowaną na sierpień, czyli 600 tys. zł. Jeśli nie, to będziemy to analizować znowu i będziemy wysyłać świadczenia, które będziemy wiedzieli, że się odbyły na pewno. Ponieważ my każde świadczenie mamy obowiązek sprawdzić – mówi Magdalena Sekuła, Urząd Miasta w Chorzowie.
Nie oznacza to jednak, że Ruch nie otrzyma w ogóle 450 tys. zł za lipiec. Może tak się stać, jeśli w kolejnych miesiącach wywiąże się z powierzonych zadań. Ale pieniądze zostaną wypłacone dopiero na koniec roku. A to spory problem dla klubu z Cichej, bo ten ma spore zaległości płacowe wobec piłkarzy i pracowników. Ci pierwsi we wtorek nie wyszli na trening, a drudzy strajkują.
Wiceprezes klubu, Marcin Waszczuk jest jednak dobrej myśli i już wczoraj cytował słowa słynnego trenera Alexa Fergusona.
– „Z wolna zacząłem rozumieć, że moja praca polega na czym innym. Chodzi o to, żeby wyznaczyć bardzo wysokie standardy. Wszyscy powinni uwierzyć, że są w stanie zrobić coś, do czego we własnym przekonaniu nie byli zdolni. Należało wytyczyć szlak, którym nikt wcześniej nie podążał, by każdy zrozumiał, że niemożliwe jest możliwe”. Postawimy ten Ruch na nogi. Ja w to wierzę – mówi Marcin Waszczuk, wiceprezes Ruchu Chorzów.
Uwierzyć w to może być jednak ciężko, bo obecnie Ruch Chorzów jest zadłużony na 27 mln zł.
autor: Paweł Jędrusik