Dramatyczna relacja z granicy „Ci ludzie nie mieli nic do jedzenia przez 3 dni”
Wstrząsające relacje z Medyki, w której od miesiąca przebywa Mikołaj Rykowski i wolontariusze z Fundacji Wolne Miejsce. – To naprawdę dramatyczny obraz – mówi Rykowski po tym, jak zobaczył uchodźców, którzy wyszli z jednego z autobusów.
- 3 dni bez jedzenia
- Tony produktów, hektolitry kaw i herbat
- Pomoc dla uchodźców w „Spichlerzach”
„Jesteśmy tam potrzebni, dlatego jesteśmy i będziemy. Aż do końca”
Obecność wolontariuszy na granicy to praca 24 godziny na dobę. Przez 7 dni w tygodniu. Tam nie ma czasu na odpoczynek, bo codziennie do Medyki przyjeżdża nawet kilkanaście tysięcy osób.
– Mieliśmy teraz tragiczną noc, kiedy przyjechały autobusy z Charkowa, które jechały pięć dni. I okazało się, niestety, podczas tej podróży, która przecięta jest wojną, rakietami, zepsutymi, uszkodzonymi drogami, że od trzech dni ci biedni ludzie nie mieli nawet cokolwiek do jedzenia. Kiedy wyszli na granicę, dostali się do nas, te dzieci dosłownie wręcz rzuciły się na suchy chleb. To był naprawdę dramatyczny obraz – mówi Mikołaj Rykowski.
Dziś Mikołaj Rykowski mówi, że widząc, co dzieje się na granicy utwierdza go to w przekonaniu, że wolontariusze są tam potrzebni. – Dlatego tam jesteśmy i będziemy. Aż do końca – mówi.
Wdzięczność mierzona w tysiącach uśmiechów
Tylko w ciągu miesiąca wolontariusze Fundacji Wolne Miejsce przygotowali ponad 120 tysięcy gorących potraw na powitanie kobiet i dzieci. Były hektolitry wydanych kaw i herbat, a także wydane produkty pierwszej potrzeby. Te liczone są w tonach. Dla dzieci lizaki, pluszaki na powitanie. W zamian? Setki tysięcy przepięknych i przede wszystkim szczerych uśmiechów.
Pomoc też w Katowicach
Pomoc Fundacji odbywa się na granicy, ale też w Katowicach. Tu, w sklepach Spichlerz, które są zlokalizowane przy ulicach Tysiąclecia 82 i Świdnickiej 25 uchodźcy mogą za darmo otrzymać jedzenie, artykuły pierwszej potrzeby, ale też ubrania. I nie tylko oni, bo Fundacja produkty wydaje również tym, którzy przygarnęli obywateli Ukrainy pod swój dach.
– Oczywiście przyjmujemy też produkty. Każda osoba, która chce pomóc w ten sposób może to zrobić właśnie przez nasze punkty. Zawsze potrzeba wszelkich suchych produktów żywnościowych typu kasza, makarony i ryże. Bo wiadomo – to zawsze przydaje się w każdym mieszkaniu. Ale oczywiście na bieżąco staramy się zaopatrywać te punkty. Również osoby, które są obywatelami Ukrainy, są uchodźcami i rodziny, które przyjęły ich pod swój dach, mogą korzystać również z tańszych zakupów w samym sklepie socjalnym. Dlatego że dzisiaj też bez uprawnień z Urzędu Miasta można, na podstawie paszportu z datą wjazdu do Polski, korzystać z tego sklepu – dodaje Mikołaj Rykowski.
Z kolei do magazynu Fundacji przy ul. Miedzianej cały czas dojeżdżają transporty z Niemiec, Holandii czy Francji. – Sortujemy to, część wysyłamy od razu do Lwowa, część jest wydawane w naszych punktach wydawczych. Ale część jest też transportowana do Medyki, na granicę, gdzie każdego dnia nasi wolontariusze wydają posiłki dla ponad 4 tysięcy osób – dodaje.
I tak przez 24 godziny na dobę. 7 dni w tygodniu.
PAJ, zdjęcia: Fundacja Wolne Miejsce