Dzień bez samochodu? Wygoda i przyzwyczajenie wygrywają
Wprawdzie 22 września to Dzień bez samochodu, ale samochodów w mieście pełno jak na co dzień. Niektórzy nie wyobrażają sobie zostawić auta w garażu. Wygoda i przyzwyczajenie wygrywają. Trudno później się dziwić, że drogi są zakorkowane.
Nie ma popularniejszego środka transportu od samochodu. Widać to nawet dzisiaj, w Dniu bez Samochodu. Wiele osób nawet z Katowic przyjeżdża autem do.. Katowic. Są tacy, którzy komunikację miejską już wypróbowali i więcej nie chcą.
-Z Załęża do pracy przyjeżdżam, a że do późna w nocy pracuję, to wolę się potem nie pchać komunikacją miejską. Wolę autem – mówi Daniel Trzeszczyński, mieszkaniec Katowic.
Jak mówią kierowcy, w autobusach i tramwajach traci się zbyt dużo czasu.
– Gdyby nie auto, to ja bym musiał jakoś co najmniej godzinę wcześniej wstawać do pracy. Idzie jesień i zima, więc wydaje mi się, że ludzie, którzy muszą jeździć komunikacją miejską, to mają nieciekawą sytuację – mówi Daniel, mieszkaniec Bytomia.
Niektórzy pasażerowie, jak mówią, rzeczywiście muszą jeździć komunikacją.
-Brakuje, brakuje. Ale zdam prawo jazdy, to pożegnam się z komunikacją miejską. Dopiero pierwsza teoria niezdana – mówi Amanda, mieszkanka Tychów.
Kiedy nie ma się prawa jazdy, to jaoś łatwiej wsiąść w autobus czy tramwaj.
– Ceny paliwa nie są też teraz super, więc wiadomo, że bardziej ekonomicznie jest jeździć autobusem. Ale auto to jednak szybszy transport – mówi Natalia, mieszkanka Jaworzna.
O ile nie ma korków. Są tacy, którzy w Dzień bez Samochodu zostali bez samochodu i nie są z tego powodu zadowoleni.
–Nie lubię jeździć autobusami i tyle. Mam spokój, jestem sama i to jest mój czas odpoczynku – mówi
Zuzanna, mieszkanka Katowic.
Kierowcy od samochodu rzadko odpoczywają, ale zapominają czasami, że są również pieszymi. Dlatego w Dzień bez Samochodu policja przypominała im o zasadach bezpieczeństwa. Tym razem bez mandatów.
-Dzisiaj lizak jest pouczeniem zamiast mandatu. Przy przekroczeniu 12 km/h byłby mandat 100 złotych i 2 pkt. karne. Osoby, które przekroczyły tu 17 km/h to byłby już mandat 200 zł i 3 punkty – mówi asp. Agnieszka Krzysztofik, KMP w Katowicach.
Rekordzista jechał w strefie tempo 30 59 km/h.
-Mamy w mieście strefy uspokojonego ruchu. One służą przede wszystkim pieszym, rowerzystom. Pamiętajmy o tym, że ludzie tutaj również mieszkają. Nie tylko przemieszczają się samochodami – mówi Wioleta Niziołek-Żądło, UM Katowice.
A skoro już przyjeżdżają do centrum miasta w ten sposób, to dobrze by było, żeby chociaż nie łamali przepisów.
Autor: Łukasz Kądziołka