Dziki ryją Katowice. Niszczą tysiące roślin
W Parku Zadole, Dolinie Trzech Stawów, Parku Kościuszki i mniejszych skwerach. Gdy one nocą wychodzą na żer, my nad ranem widzimy tego skutki.
– Zniszczone kwietniki, poprzewracane kosze na śmieci, porozrzucane śmieci. To są sytuacje, które od zakończenia hibernacji zimowej dzików przez cały rok tego w parkach doświadczamy. Można się przejść, widać rozryte trawniki i zniszczone kwietniki. Teraz to się bardzo nasiliło – mówi Michał Szafraniec – Zakład Zieleni Miejskiej w Katowicach.
Spośród kilkudziesięciu tysięcy roślin na terenie samego Parku Kościuszki, codziennie zniszczeniu ulega od 1 000 do 1 500 tys. roślin.
I mimo że ponad 20 osób dzień w dzień dokłada wszelkich starań, by doprowadzić sytuację do normy, to nazajutrz dzieje się to samo.
– Serce boli, bo tu tyle kwiatków, człowiek się tyle napracuje i potem przychodzi, że człowiek sadzi te kwiatki, a potem przychodzi i serce się kraje, że wszystko trzeba znowu poprawiać.
Bo można by przecież wszystko zagrodzić, ale jaki to by miało sens w parku? Nie pomagają nawet specjalne metody… – mówi Justyna – pracownik Zakładu Zieleni Miejskiej w Katowicach.
Pośrednio sami jesteśmy sobie temu winni. Zwierzęta wchodzą do miast w poszukiwaniu pożywienia, ale też dlatego że to my – ludzie wkroczyliśmy na ich teren, do lasu.
– Od zawsze tu były dziki. Odkąd polikwidowali lasy, porobili bloki to gdzie mają iść? Przychodzą do parku – mówi Teresa – mieszkanka Katowic.
Przychodzą, bo się do nas przyzwyczaiły…a czy my do nich?
– Człowiek się boi, bo albo zaatakuje albo ucieknie, bo to jest dzikie zwierzę. Człowiek nie zdaje sobie sprawy, co zrobi – mówi Sylwia – pracownik Zakładu Zieleni Miejskiej w Katowicach.
Co my możemy zrobić? Następnym razem, jak wybierzemy się do parku, pamiętajmy o tym by nie zostawiać po sobie resztek jedzenia, może dzięki temu uda się uniknąć kolejnych zniszczeń.
Magda Sincewicz