Eurowybory. Frekwencja była bardzo słaba
Bardzo słaba frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Są miejscowości w województwie śląskim, gdzie eurowybory do urn wyborczych poszła… co czwarta osoba. Gdzie było najlepiej, a gdzie najgorzej?
Na taką frekwencję jak w ubiegłym roku w październiku liczyć nie mogliśmy
W województwie śląskim frekwencja wyniosła 40,31 proc., to niewiele mniej niż średnia krajowa. Tyle że dla porównania w wyborach parlamentarnych w ubiegłym roku średnia wyniosła ponad 74 proc.
– Ta frekwencja i w Polsce i w Unii Europejskiej ani w tych wyborach, ani nigdy wcześniej nie była wysoka. Nie ulega wątpliwości, że na taką frekwencję jak w ubiegłym roku w październiku liczyć nie mogliśmy. Ludzie od początku członkostwa Polski w Unii Europejskiej są znacznie mniej zainteresowani tymi wyborami. Te niecałe 41 proc. to jest również poniżej średniej unijnej. W Unii Europejskiej mniej więcej średnio 10 pp. ta średnia była wyższa – mówi dr hab. Tomasz Kubin, politolog, Uniwersytet Śląski.
Gdzie w województwie śląskim była najniższa frekwencja?
Najsłabiej w regionie wypadł powiat raciborski. Dla przykładu w Krzanowicach głosować poszła… co czwarta osoba.
– Poniekąd jest to zaskoczenie. Frekwencja w całym powiecie raciborskim była niska. W gminach ościennych była praktycznie na tym poziomie co u nas, może pół procent wyższa. Ale faktycznie – ta frekwencja jest bardzo niska – mówi Andrzej Strzedulla, burmistrz Krzanowic.
Najwyższa frekwencja była z kolei w Katowicach. Tu głosować poszło ponad 47 proc. uprawnionych do głosowania.
Autor: Paweł Jędrusik.