Gliwice: Można zaoszczędzić. Ruszyła druga edycja programu „Mój deszcz”
W Gliwicach rozpoczęła się druga edycja programu „Mój deszcz” promującego małą retencję. Dla mieszkańców to okazja do oszczędności i na zadbanie o środowisko.
-Jeżeli ta deszczówka będzie łapana, to będzie dużo oszczędności po prostu w wodzie, której po prostu brakuje. Urząd miasta poparł nas w tym temacie, no i ten rok jest tym rokiem, że od wczoraj można składać wnioski. Już działkowcy, po prostu dokumenty mamy, po prostu przekazujemy ogrodom, żeby po prostu swoich działkowców namawiali, żeby tę wodę łapać – Mówi Jan Pękala, przewodniczący delegatury Polskiego Związku Działkowców.
Mieszkańcy, jak i działkowcy mogą ubiegać się o dofinansowanie na zakup i instalację zbiorników podziemnych i naziemnych, służących do gromadzenia wód opadowych i roztopowych.
Mieszkańcy mogą uzyskać nawet 4 tysiące złotych dofinansowania. W przypadku działkowców jest to kwota nieco niższa. Mogą działkowcy starać się o 500 złotych, a z uwagi na to, że są to zwykle mniejsze pojemniki, zwykle takie dekoracyjne zbiorniki na wodę deszczową, które pojawiają się właśnie przy altanach i są one po prostu mniej kosztowne. Wiadomo, że najbardziej kosztowną inwestycją jest wykonanie zbiornika podziemnego, dlatego jest ta szansa na uzyskanie nawet 4 tysięcy złotych dla mieszkańców, czy też wspólnot mieszkaniowych – Mówi Maja Lamorska-Gorgol, UM w Gliwicach.
Dlatego program „Mój Deszcz” cieszy się już zainteresowaniem.
-My też się staramy o to. – No właśnie, to może pani rozwinąć temat? -Trzeba po prostu pójść do urzędu,
wypełnić wniosek, złożyć, wystąpić o zgodę, no i później już realizować pomysł. -Jaki był powód, że
państwo się zdecydowali? -No zawsze to jest oszczędność wody – mówi Bogumiła, mieszkanka
Gliwic.
Ja mam gospodarstwo, dlatego mi się przydaje. – No ale w jaki sposób? – Wywożę na pole, na ogródek,
takie rzeczy… – mówi Agnieszka, mieszkanka Gliwic.
Pół miliona, to środki przeznaczone dla składających wnioski w tym roku, a składać je można do 12
sierpnia.
Kamil Janisz/red.Skarżyńska