Hodowla szczurów wymknęła się spod kontroli
Uciążliwy problem mieszkańców jednego z budynków na warszawskim Targówku. Mowa o hodowli szczurów, która w niekontrolowany sposób rozrosła się do kilkudziesięciu sztuk. Właścicielka gryzoni nie potrafiła nad tym zapanować. Niezbędna okazała się interwencja strażników miejskich.
Warszawa. Mieszkanka Targówka postanowiła hodować szczury. Dwie pary zwierząt szybko się rozmnożyły do stada kilkudziesięciu osobników i zaczęły stanowić dla kobiety problem. Właścicielka gryzoni postanowiła przenieść klatki ze zwierzętami do piwnicy bloku, w którym mieszkała. Obecność szczurów w ogólnodostępnych pomieszczeniach, szybko zaczęła jednak dokuczać innym mieszkańcom budynku, m.in. dlatego, że z piwnicy rozchodziła się silna woń szczurzych odchodów.
Kobieta była bezradna
Mieszkańcy i administracja próbowali wpłynąć na właścicielkę zwierząt, by ta opanowała hodowlę. Kobieta nie reagowała jednak na monity. Nie wiedziała, jak poradzić sobie z problemem.
Kontrola straży miejskiej
Sprawa trafiła do strażników miejskich. Funkcjonariusze przeprowadzili kontrolę.
W dwóch klatach ustawionych w piwnicy żyło kilkadziesiąt szczurów. Zwierzęta nie miały dostępu do światła. Ścisk powodował, że zwierzęta były wobec siebie agresywne. Woń ich odchodów rzeczywiście była odczuwalna na klatce schodowej.
Szczury szukają nowego domu
Strażnicy dotarli do właścicielki zwierząt. Lokatorka przyznała, że jest bezradna i poprosiła o pomoc. Po wielu próbach strażnikom udało się nawiązać kontakt z fundacją, która była przygotowana na przyjęcie 50 gryzoni. Przedstawiciele fundacji VIVA w asyście strażników miejskich odebrali zwierzęta. Szczury zostały przewiezione do jej siedziby, gdzie zostały zbadane i poczekają na znalezienie im nowych właścicieli.