Jaworzno: Na strzelnicy Hubertech uczą Ukraińców obrony [WIDEO]
Wizyta w Jaworznie, na strzelnicy Hubertech. Przed naszym reporterem leży prawdziwa broń: Kałasznikow, czyli AK-47. To nie zabawka. To broń, która może posłużyć do obrony.
Tak, rzeczywiście, to jest prawdziwa AK-47. Na takich będziemy wszystkich kolegów z Ukrainy szkolić,
którzy jadą tam, żeby walczyć, bronić swojej ojczyzny. Pokazujemy im, jak t broń obsłużyć, jak ją
rozkładać, składać, czyścić, konserwować, jak ją przygotować do jak najsprawniejszego działania – mówi
Michał Bogdański, strzelnica Hubertech w Jaworznie.
To nauka nie tylko strzelania, obsługi broni, ale także ta wiedza teoretyczna. Jak przemieszczać się na
polu walki, aby uniknąć zagrożenia.
Takie szkolenia odbywają się codziennie. Dzisiaj uczyło się kilku obywateli Ukrainy. Wśród nich Jurij –
żołnierz, który był obecny podczas konfliktu w Donbasie, a także Roman, który ma za sobą służbę
wojskową. Ze względów bezpieczeństwa nie możemy pokazać ich wizerunków. Obydwaj wkrótce pojadą
na Ukrainę – bronić ojczyzny.
– Z jakim nastawieniem? Ruscy nie ludzie. Są tam żeby niszczyć. Wszystkich, którzy tam są – mówi Jurij,
obywatel Ukrainy.
– Każdy kto powie, że się nie boi, to kłamie, ponieważ wojna to zawsze jest straszna, bo giną tam ludzie.
Przyszedłem tu, bo kiedyś odbywałem służbę wojskową na Ukrainie, ale już zapomniałem wszystkiego.
Postanowiłem, że skoro koledzy robią tu szkolenie, to przyjdę i po prostu przypomnę sobie niektóre
rzeczy, a na pewno też dowiem się czegoś nowego – mówi Roman, obywatel Ukrainy.
Na strzelnicy pojawiają się jednak nie tylko takie osoby, które posiadają doświadczenie wojskowe. Także
cywile, dla których była to pierwsza okazja, żeby trzymać w dłoni karabin.
– Jest takie popularne określenie, że bohaterowie są tylko martwi. Uczymy tych panów, żeby jeżeli nie
trafią do regularnej armii, nie są wyszkolonymi żołnierzami, żeby mimo wszystko dbali przede
wszystkim o swoje bezpieczeństwo, osób, które zostały im powierzone, o rodziny, kolegów. I żeby
bezpiecznie potrafili, jeśli mogą z tymi osobami udali się w inne miejsce, być może do nas do kraju, gdzie
zostanie im udzielona pomoc – mówi Damian Wysocki, były żołnierz.
Nauka strzelania i obsługi broni to tylko jeden z aspektów. Instruktorzy edukowali obywateli Ukrainy
przede wszystkim jak udzielać pierwszej pomocy – ale takiej w skrajnych sytuacjach związanych z
poważnymi obrażeniami, zagrażającymi życiu. Uczulano również, aby uważać na materiały wybuchowe.
– Uczymy po prostu jak zachowywać się w takiej sytuacji, z czym się w ogóle wiążą te zagrożenia,
dlatego że ludzie mają często świadomość na temat materiałów, urządzeń wybuchowych taką typowo
filmową. A my ich uczymy jak to rzeczywiście wygląda. Jak rozpoznawać takie przedmioty, jak je
znakować. Bo generalnie ten konflikt to jest też kryzys humanitarny, związany właśnie z tymi
przedmiotami, które są celowo zrzucane, żeby raniły ludzi – mówi Tomasz, instruktor.
– Zgłasza się sporo osób, naprawdę. Staramy się nikogo nie pominąć. Każdy, kto się do nas zgłosi
zostanie przeszkolony. Jeżeli będzie na dany dzień po prostu za dużo osób prosimy, żeby przyjechali na
następny dzień. Najczęściej bierzemy więcej osób, niż jesteśmy w stanie pomieścić, ale każdym się
opiekujemy, każdy ma tę pomoc przeszkolenia od nas pełną – mówi Michał Bogdański, strzelnica
Hubertech w Jaworznie.
To nie jedyna pomoc ze strony strzelnicy Hubertech. Właściciele strzelnicy zapewnili również
obywatelom Ukrainy, którzy wyjeżdżają bronić swojego kraju odpowiednie elementy ekwipunku.
ZOBACZ MATERIAŁ SILESIA FLESZ
Paweł Jędrusik