Jeziorna. Miasteczko w szczerym polu. ROZMOWA
Siewierz Jeziorna to pierwsza w Polsce dzielnica projektowana i budowana od podstaw wedle zasad nowego urbanizmu. Ceny metra sięgają tu już 10 tys. złotych. Rozmowa
Wzorem było eksperymentalne osiedle księcia Karola w Wielkiej Brytanii – Poundbury w hrabstwie Dorset. Miasteczko Siewierz Jeziorna powstało od zera, 25 minut drogi od Katowic. O tym, czy eksperyment się udał, mówi Robert Jacek Moritz, prezes spółki Alta.
15 lat temu, kiedy zaczynaliście budowę nowej dzielnicy w Siewierzu Jeziornej, wiele osób nie wierzyło w powodzenia takiego planu. Co by pan dzisiaj powiedział niedowiarkom?
Robert Jacek Moritz, prezes spółki Alta: Ja ich rozumiem! Miałem wtedy nadzieję, że jak zbuduję miasto, gdzie będzie ładnie i estetycznie, gdzie wszystko do siebie będzie pasowało, gdzie nie będzie reklam, jakichś garaży, wydeptanych trawników, ludzie się po prostu rzucą, będą chcieli tu mieszkać i będą szczęśliwi. Okazało się, że tak nie jest i to było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Może dlatego, że nie czytali książek Filipa Springera? „Wanna z kolumnadą” na mnie wywarła olbrzymie znaczenie. Może nigdy nie otworzyli okna i nie spojrzeli za nie, nie zobaczyli świata, jaki ich otacza?
A może wtedy były zupełnie inna czasy i zupełnie inny rynek nieruchomości?
Teraz o tym, o czym my mówiliśmy jako pierwsi, rozmawiają wszyscy. I w ludziach obudziły się potrzeby, które moim zdaniem zawsze były, choć nieuświadomione: piękna, estetyki i porządku. Nawet bardziej – w naszym przypadku – chodzi o te dwie ostatnie rzeczy. Bo nasza architektura nie jest piękna, ona jest bardzo prosta. To domy są dobrze ustawione, przestrzeń między nimi jest dobra.
Mieszkańcy metropolii katowickiej przez większość swego życia żyją w tak strasznym chaosie, a krajobraz jest tu nieprawdopodobnie zdewastowany, że trudno im sobie wyobrazić, że mogłoby być inaczej. Co dla nich znaczy ta nasza obietnica, że kolory budynków będą do siebie dopasowane, że to będą kolory ziemi i innych nie można stosować? Co znaczy to, że stawiamy budynki wzdłuż drogi, a nie w poprzek, dzięki czemu tworzy się poczucie miejskości? Że ulice są wąskie, samochody jeżdżą po nich wolno, jest w miarę bezpiecznie, piesi mogą się bezpiecznie poruszać; że nie pozwalamy wywieszać billboardów? Będąc w naszym wciąż małym mieście ludzie nie mają poczucia, że tu jest inaczej, tylko że jest ok. Dopiero kiedy wrócą do swoich miast, widzą różnicę. Kiedy ktoś ludziom pokaże, że tak może być i tak można żyć…
…to robi im krzywdę, bo to nierealne
Przecież mogą zamieszkać tutaj!
To wszystko, o czym pan mówi, wąskie ulice, spowolniony ruch, odpowiednia skala – to jest przepis na dobre osiedle?
Przepis na dobre osiedle jest taki, żeby przestrzeń między budynkami była dobra, żeby ludzie chcieli chodzić, żeby się nawzajem widzieli. Bezpieczeństwo nie wynika z kamer, szlabanów, ochrony, a z tego, że tworzy się społeczność. Na tym polega pomysł nowego urbanizmu: tworzysz przestrzeń w której ludzie dobrze i bezpiecznie się czują. Super to widać w zachowaniu dzieci i rodziców. Do Jeziornej sprowadzają się rodziny i widać, jak przez pierwsze miesiące za dzieckiem chodzi oboje rodziców. Po paru miesiącach jedno, a potem już biega samo, z grupą innych dzieciaków.
To budowanie społeczności?
Ona się sama buduje. My niczego nie animujemy. To budowanie społeczności i sąsiedztwa jest efektem urbanistyki, sposobu budowania miasta, prowadzenia ulic, ustawienia budynków. To wszystko powoduje, że powstaje społeczność. I dlatego u nas przyrasta liczba mieszkańców. Ludzie sprowadzają sąsiadów, rodziny. Mamy tu nawet jedną rodzinę czteropokoleniową, mieszkają w domach i mieszkaniach.
Ile osób mieszka obecnie na osiedlu?
W tej chwili około 1000 – 1100 mieszkańców. Jest 500 mieszkań i domów. Buduje się kolejne 400 domów i mieszkań. Mówię o już wydanych pozwoleniach i domach w budowie. W ciągu dwóch lat będziemy więc mieli dwa razy tyle domów i mieszkań.
Dosłownie kilka dni temu podpisaliśmy umowę z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną. KSSE włącza ten teren w obszar swojego działania. W planach jest stworzenie parku technologicznego, gdzie będzie parę tysięcy miejsc pracy. Po drugiej stronie drogi krajowej 91 ma powstać duży park technologiczny. Na pewno bardzo silnym impulsem wzrostowym będzie uruchomienie połączenia kolejowego z lotniskiem, które będzie przebiegać przez Siewierz. A do Starego Siewierza stąd jest kilometr. Już uruchomiliśmy własny autobus do Siewierza. Jest lokalny autobus ZTM i metrolinia. Do Katowic jest 25 minut.
Wiele osób, które u nas mieszka, pracuje na lotnisku. To 10 minut samochodem. Pociągiem też będzie 10 minut. Przy drodze krajowej, gierkówce, projektujemy punkt przesiadkowy z miejscem doładowania autobusów elektrycznych. Nie robimy żadnych akcji reklamowych. Nie reklamujemy dzielnicy, najlepszą reklamą są dla nas mieszkańcy.
Co powstaje w Siewierzu – Jeziornej?
Mamy deweloperów, którzy budują 6-7 domów rocznie, i mamy też Milenium z Bażantowa, które buduje 210 domów szeregowych – w tej chwili pierwsze są juz pod dachem. Są u nas duzi, ogólnopolscy deweloperzy, jak Murapol, który już zbudował 300 mieszkań i rusza z kolejnych etapem – 180 mieszkań. Mamy też małych, którzy robią droższe wille miejskie. Ceny idą u nas dość szybko do góry. Ludzie chcą tu mieszkać. Zaczynało się od taniego produktu po kilka tysięcy za metr, a obecnie ceny dochodzą do 9 – 10 tys. zł za metr mieszkania. To też dowód, że tu się dobrze mieszka.
Podobno ma też powstać szkoła i przychodnia.
Budowa przychodni zacznie się w marcu 2023. To świetnie zaprojektowany budynek. Jeśli chodzi o szkołę, to jej prowadzeniem jest zainteresowany zakon pijarów, ale nie będzie to szkoła wyznaniowa. Prowincjał Mateusz był u nas kilka razy. Toczy się dyskusja, czy będzie to szkoła prywatna, czy publiczna. Prowincjał rozmawia o tym z burmistrzem Siewierza. Nie ma ostatecznych ustaleń. Mamy też podpisaną umowę z diecezją sosnowiecką. Będzie tu niewielki kościół. Został już wmurowany kamień węgielny.
Jak bardzo da się „rozciągnąć” Siewierz – Jeziorną?
W masterplanie założyliśmy, że do 15 tys. ludzi i 4,5 tys. mieszkań oraz domów.
Kiedy dzielnica będzie skończona?
Nie ma takiej daty, trudno powiedzieć. Takie miasto będzie się budowało bez przerwy. Do 2-3 tys. domów i mieszkań powinniśmy dojść w ciągu najbliższych 6-7 lat, taki jest plan.
W Polsce powstają podobne projekty?
Tego typu – nie. Choć wewnątrz miast – owszem. Ale na surowym korzeniu, jak nasze, nie.
Nie da się porównać Jeziornej z Miasteczkiem Wilanów?
Niezupełnie. Miasteczko Wilanów było przyklejone do dużego miasta, my też jesteśmy częścią metropolii. Ale robimy to trochę inaczej. Moim zdaniem w Miasteczku Wilanów są zbyt szerokie ulice. Tam nie było też master dewelopera. W porównaniu do reszty kraju, jest to bardzo dobry projekt. Jako specjaliści uważamy jednak, że różne rzeczy można było zrobić lepiej. Głównym problemem Wilanowa jest to, że mieszka tam tylko jeden rodzaj mieszkańców, wszyscy są z tej samej warstwy społecznej. My staramy się, żeby u nas tak nie było, i osiedle jest tak zaplanowane, żeby tak nie było. Są mieszkania tanie, droższe i bardzo drogie. Są domy małe i średnie, małe tanie mieszkania, małe drogie mieszkania…
Co dalej?
Szukamy nowego projektu. Takiego, w którym my będziemy inwestorem. Szukamy projektu jak ten, ale już raczej w środku miasta. Wiemy już, co zrobić i jak, jesteśmy gotowi na projekt wewnątrz tkanki miejskiej. Być może właśnie w metropolii katowickiej. Potrzebujemy około 30 hektarów. Objechaliśmy wiele miast, rozmawiamy z lokalnymi władzami. Zaangażowanie samorządu jest tu fundamentem. Jak się chce przekształcić jakiś fragment miasta w to, co my robimy, miasto musi być bardzo przychylne i się zaangażować. Bierzemy też udział w koncepcji nowego centrum Tychów. Razem z naszym urbanistą Maćkiem Mycielskim przygotowaliśmy pierwszą koncepcję, jak to ma wyglądać.
Metropolia do dobre miejsce do inwestowania?
Metropolia Śląsko – Zagłębiowska jest czymś zupełnie nieznanym na świecie, i to bardzo źle. Fundusze inwestycyjne nie mają pojęcia, że to jedno z największych miast w Europie i nie są gotowe inwestować gdziekolwiek, poza Katowicami. A Katowice z 290 tysiącami mieszkańców to małe miasto. Wypadły z dziesiątki największych miast w Polsce. Jako metropolia nie występujemy w raportach rynków mieszkaniowych. Dużo wysiłku władze różnych miast i metropolii włożyły w to, aby polepszyć warunki życia swoich mieszkańców, natomiast bardzo potrzebne jest zrozumienie, że Katowice nie mają szans bez „sprzedawania się” z metropolią. To samo dotyczy wszystkich innych miast metropolii. Potrzebny jest wspólny brand.
ZOBACZ WIDEO Z IDEALNEGO MIASTECZKA
Nasze Strony: Osiedle z marzeń, czyli Siewierz Jeziorna rośnie z każdym dniem!
Siewierz Jeziorna. Nowy urbanizm w Polsce. Tak jest tu latem
Pamiętacie utopijne miasteczko w środku niczego? Miało być idealne. Tak wygląda dziś