Karuzela wyborczych obietnic. Czas start!
Przez tanie mieszkanie po głos w wyborach. Wraca temat dostępności mieszkań, a partie polityczne obiecują kolejne programy wsparcia. W poniedziałek Adrian Zandberg w Chorzowie tłumaczył, dlaczego
Lewica będzie chciała przeznaczyć 1 proc. PKB na budowanie mieszkań przez samorządy.
-Chcemy zwiększyć podaż mieszkań. Chcemy dać samorządom realne narzędzia finansowe do tego, żeby budowały osiedla dostępne dla zwykłych ludzi. Z regulowanym czynszem. Takie, w których jest bezpieczny, stabilny dach nad głową, dla przeciętnego Kowalskiego, dla przeciętnej Kowalskiej, taki w którym ludzie nie muszą bać się tego, że na koniec miesiąca ktoś im powie, że mają się ze swojego mieszkania wyprowadzić, ale zarazem takie, które pozostają we własności publicznej. Tak jak to działa w Wiedniu, tak jak to działa w wielu innych miastach na świecie – mówi Adrian Zandberg, poseł Lewicy.
Chodź nie razem a raczej osobno Lewica i PO wystartują w wyborach, to w sprawę dostępności mieszkań te partie podnoszą jednakowo mocno. Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział kilka dni temu, że jeśli PO wygra wybory wprowadzi nieoprocentowane kredyty hipoteczne. I będzie dopłacać do najmu mieszkań.
-Jeśli wygramy i wprowadzimy program „Kredyt 0 proc.” to nie będzie się płaciło 4200 zł za to wymarzone mieszkanie 65-metrowe. Tylko mniej więcej 1700 zł miesięcznie i będzie to spłata kapitału. A więc nie tych niekończących się odsetek, tylko będzie malał po prostu realnie dług wobec banku – mówi Donald Tusk, Platforma Obywatelska.
Z kolei Prawo i Sprawiedliwość proponuje kredyt hipoteczny z bardzo niskim oprocentowaniem, bo zaledwie 2 proc.
-Młodzi ludzie mają ulgi, będą mieli jeszcze większe. Natomiast ten program, który proponuje Platforma Obywatelska, aby nie płacić w ogóle odsetek od kredytów, to jest finansowanie de facto banków. No bo ktoś tym bankom te pieniądze będzie musiał zapłacić, żeby te banki mogły funkcjonować. Tutaj musimy być bardzo, bardzo ostrożni, żeby nie rozregulować rynku, aby nie postępować wbrew prawom ekonomii – mówi Wojciech Szarama, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Ale oprócz programów w wyborach liczyć się też będzie strategia. Kto i z jakiego miejsca wystartuje w wyborach parlamentarnych w województwie śląskim jeszcze nie wiemy. Trwa już dyskusja, kto będzie „jedynką” na poszczególnych listach w regionie, m.in. czy podobnie jak w poprzednich wyborach, z Katowic wystartuje Mateusz Morawiecki.
-Z perspektywy ubiegłych wyborów, kiedy to rzeczywiście był to rodzaj niespodzianki, ale zarazem klasyczna metoda „na spadochroniarza”, teraz jest już mniejszą sensacją i niespodzianką. Cały czas mamy tę regułę i prawo, że kto wygrywa na Śląsku, wygrywa w całej Polsce. Tu jest po mazowieckim najwięcej głosów do wzięcia – mówi dr Tomasz Słupik, Uniwersytet Śląski.
Ale partia, która głosy weźmie, musi pamiętać, że najpierw przekonać trzeba wyborców, dlatego karuzela wyborczych obietnic się rozkręca.
Kiełbasa wyborcza/Silesia Flesz TVS
Paweł Jędrusik