Katowice: Mieszkańcy Ligoty mają dość imprez w lesie! Miłośnicy driftu: „Gdzie mamy się podziać”? [WIDEO]
Jazda bokiem i zapach palonej gumy to coś, co kochają. Gorzej, że nie przepadają za tym niektórzy mieszkańcy Ligoty w Katowicach. Miłośnicy driftu urządzają ich zdaniem zbyt głośne imprezy w pobliskim lesie.
Mieszkańcy południowych dzielnic Katowic skarżą się na głośne imprezy w lesie. Te odbywają się tam zwykle w weekendy. Drift to coraz popularniejsza dyscyplina. Lokatorzy domów, w pobliżu których odbywają się amatorskie pokazy nie są jednak jej fanami. -Nie mam nic przeciwko temu, że młodzież się tam bawi samochodami, ale musi to być w jakiś sposób sensownie zorganizowane. Tak, żeby to nie stanowiło takiej uciążliwości jak teraz. Jeśli to będzie tak zrobione, że nam to nie będzie przeszkadzać, niech się to odbywa – mówi mieszkaniec os. Żurawia w Katowicach.
Policja przyjmuje zgłoszenia i patroluje to miejsce. Jednak za wiele nie może zrobić. -To miejsce jest poza droga publiczną, całkowicie poza droga publiczną. Tam jest kilka zarządców tego terenu. I w tych miejscach odbywają się te drifty samochodowe – mówi st. asp. Jacek Prokop, KMP Katowice.
Funkcjonariusze mogą jedynie wlepić mandat za zakłócanie porządku. Fani driftu twierdzą jednak że nie to jest ich celem -Grono, które tutaj przyjeżdża, które ja znam to są ludzie którzy zdecydowanie sobie szanują to miejsce i też nie chcą dokładać sobie oliwy do ognia. Przyjeżdżamy tu, żeby tego nie robić na ulicach, a nie na odwrót – mówi Łukasz, miłośnik driftu.
Chcieliby to robić w wyznaczonym, bezpiecznym miejscu. Ale, jak twierdzą – na razie nie ma na to żadnych perspektyw. -Nikt nie robi po prostu niczego w tym kierunku, żeby nam pomóc. Nie ma żadnej możliwości. W pobliżu nie ma żadnego toru. Najbliższy tor, to jest w sumie nawet nie jest tor tylko stare lotnisko. Możemy je wynajmować, ale to jest 100 km stąd – mówi Ada, miłośniczka driftu.
Jedni chcą miejsca do spełniania swojej pasji, a drudzy spokoju. Właściciel terenu już raz postawił betonowe płyty na wjeździe. Zniknęły tak szybko jak się pojawiły. (Łukasz Kądziołka)