Dziewięć osób zostało zatrzymanych po Marszu Powstańców Śląskich, który odbył się w niedzielę w Katowicach, a 35 odpowie przed sądem za blokowanie legalnego zgromadzenia. Przed marszem organizowanym przez środowiska prawicowe, na który mieli zgodę, na placu Sejmu Śląskiego pojawiła się kontrmanifestacja. Kilkadziesiąt osób zablokowało trasę marszu, policja musiała użyć siły oraz gazu.
-Te osoby odpowiedzą za blokowanie tego legalnego zgromadzenia. Skierujemy przeciwko nim wnioski do sądu o ukaranie. Ale również później, kiedy przedstawiciel Urzędu Miasta zdelegalizował to zgromadzenie, również policjanci wezwali do rozejścia się grupę osób manifestujących. Nie doszło to do skutku. Policjanci zatrzymali dziewięć osób z najbardziej agresywnych – mówi podinsp. Aleksandra Nowara, Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach.
Wśród zatrzymanych są zarówno uczestnicy marszu jak i kontrmanifestanci. Ci drudzy odpowiedzą między innymi za znieważenie policjantów. Po marszu górnośląski ONR wystosował pismo, w którym zarzuca prezydentowi Katowic, że ten zwrócił policję przeciwko legalnej manifestacji oraz celowo dopuścił do zamieszek. W trosce o bezpieczeństwo mieszkańców Marcin Krupa polecił rozwiązać zgromadzenie narodowców.
-Prezydent był na bieżąco informowany przez nasze miejskie służby o całej sytuacji. Prezydent podjął taką decyzję przede wszystkim w trosce o bezpieczeństwo i zdrowie wszystkich mieszkańców Katowic. Wiemy, że była napięta sytuacja, mogło dojść do jakichś starć, dlatego prezydent zdecydował się podjąć taką decyzję – mówi Maciej Stachura, Urząd Miasta Katowice.
Przebieg marszu oraz kontrmanifestacji był nagrywany przez policję, materiał wideo w tej sprawie zostanie przekazany prokuraturze.
(Paweł Jędrusik, Monika Herman)
