Komornik zlicytował dwa rasowe psy, żeby odzyskać pieniądze! Zwierzęta potraktowane jak rzeczy?
Szczenięta Dewraj i Devi już jutro trafią do nowego właściciela. Ich obecni opiekunowie nie mają już jednak na to wpływu. – Jeśli ten pies, by trafił do niewłaściwego domu, do niewłaściwego właściciela to jest to najgorsza tragedia jaką mogę przeżywać i obydwoje przeżywamy to bardzo – podkreśla Grażyna Wieżbicka, która zajmuje się hodowlą psów rasy mastif tybetański. Dokładnie jutro w południe szczenięta zostaną zlicytowane na aukcji. Taką decyzję podjął gliwicki komornik, który chcąc odzyskać cześć pieniędzy od hodowcy postanowił zlicytować jego dwa małe psy. – Osoba, której jestem winien jakieś tam pieniądze poinformowała komornika, że mam hodowle psów, że mam psy do zbycia – mówi Janusz Szostakiewicz, hodowca psów rasy mastif tybetański.
Pan Janusz od ponad 20 lat zajmuje się niewielką hodowlą psów rasy mastif tybetański. Kilka lat temu mężczyzna znalazł się na życiowym zakręcie i popadł w długi. Mężczyzna stracił wszystko co miał. Poza psami. Te stały się jedynym źródłem jego utrzymania. Teraz może stracić i to. Pod koniec kwietnia na stronie Krajowej Rady Komorniczej pojawiło się obwieszczenie o licytacji dwóch 4-miesięcznych szczeniąt. Każdy wyceniony na 1500zł. – Jest to zajęcie na poczet alimentów, które nie są uregulowane przez dłużnika. To nie są psy z hodowli takiej przydomowej, tylko psy z hodowli, która ma na celu sprzedaż i handel tymi psami – tłumaczy Piotr Sikorski, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Katowicach. A dlatego zdaniem komornika zwierzęta można zlicytować, tak jak każdy inny przedmiot. Innego zdania są jednak obrońcy praw zwierząt. Ci na decyzji komornika nie pozostawiają suchej nitki. – Taka licytacja kojarzy nam się z handlem żywym towarem. To nie jest najszczęśliwsza ścieżka prawna i zdaje się, że ktoś poszedł na łatwiznę – uważa Marek Olszewski, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce. – Za niedługo spotkamy się z sytuacją, że w Polsce zaczniemy licytować ludzi, bo mamy takie, a nie inne prawo – dodaje Dawid Makaruk, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce.
A prawo choć zwierząt powinno bronić, w tym przypadku działa na ich niekorzyść. A wszystko przez jego nieścisłość. – Po pierwsze wydaje się, że przepis kiedy był tworzony wyraźnie jakby był ukierunkowany na egzekucję zwierząt gospodarskich, takich typowo hodowlanych. Dopiero później przepisy, które zostały stworzone o ochronie praw zwierząt zaczęły dość mocno konkurować z tymi przepisami egzekucyjnymi – podkreśla Mariusz Orliński, adwokat, Kancelaria Prawna Ślązak, Zapiór i Wspólnicy. Efekt jest taki, że psy pana Janusza zostały wpisane i uznane jako ruchomości, a to oznacza, że licytacja jest zgodna z prawem. – Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ze strony komornika ściągnąć maksymalną ilość pieniędzy. Jestem w stanie to zrozumieć, ale to jest żywe stworzenie, które czuje – oznajmia hodowca. Ale to jak widać argument, który nie wszystkich przekonuje. <.>