KrajWiadomość dnia

Koronawirus: Śląscy samorządowcy chcą innego sposobu wyznaczania stref zagrożenia epidemicznego

Śląscy samorządowcy chcą innego, niż stosowany przez rząd – sposobu wyznaczania stref zagrożenia epidemicznego, związanego z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. Śląski Związek Gmin i Powiatów przedstawił swoje stanowisko w tej sprawie.

 

 

Zapraszamy na kryminalne śniadanie w TVS!

Zarząd Związku przyjął stanowisko w sprawie wyznaczania stref zagrożenia epidemicznego w wybranych powiatach w Polsce, ze względu na wzrost wskaźnika nowych przypadków koronawirusa. W opinii samorządowców sposób ich wytyczania wymaga korekty i dostosowania do realiów naszego regionu. W przyjętym stanowisku apelują też o wsparcie dla lokalnych przedsiębiorców, którzy ze względu na nowe obostrzenia „strefowe” znowu znaleźli się w trudnej sytuacji.

– Liczba potwierdzonych zakażeń koronawirusem jest ściśle powiązana z liczbą przeprowadzanych testów. To oznacza, że suma pozytywnych wyników rośnie proporcjonalnie do skali wykonywanych testów. W rezultacie na listę „czerwonych” lub „żółtych” powiatów trafiają te, na terenie których prowadzi się na szeroką skalę testowanie – wyjaśnia Dariusz Skrobol, Burmistrz Pszczyny, członek Zarządu Związku i jeden z inicjatorów stanowiska przyjętego podczas posiedzenia on-line.

Statystyki nie oddają rzeczywistej sytuacji

Samorządowcy przypominają w swoim stanowisku, że konurbacja górnośląska oraz aglomeracja rybnicko-jastrzębska są obszarami o bardzo dużej gęstości zaludnienia, z licznymi dużymi zakładami pracy (zwłaszcza w postaci kopalni węgla kamiennego). I to właśnie masowe przeprowadzanie testów wśród górników oraz wśród członków ich rodzin, rzutuje na statystyki pozytywnych testów pod kątem koronawirusa w naszym województwie, w porównaniu z innymi obszarami kraju.

Ważnym czynnikiem wpływającym na sytuację epidemiologiczną naszego regionu jest też fakt, że graniczymy z Republiką Czeską, która posiada odmienne wytyczne w zakresie wykonywania testów w miejscu pracy. Zgodnie z nimi, aby pracownicy mogli wykonywać pracę na terenie tego kraju, zobowiązani są do przeprowadzenia cyklicznych testów na własny rachunek. Czasem odbywa się to nawet raz w tygodniu. Wielu mieszkańców z południowej i południowo-zachodniej części województwa śląskiego jest zatrudnionych w pobliskich zakładach za granicą.

– W związku z tym z tysięcy testów wykonywanych przez te osoby, wszystkie pozytywne wyniki automatycznie są ujmowane w polskich, powiatowych statystykach. Te dane, które są podstawą wprowadzania stref nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji epidemicznej w kraju czy w regionie – podsumowuje Mieczysław Kieca, Prezydent Wodzisławia Śląskiego, członek Zarządu Związku.

Województwo śląskie ma swoją specyfikę

Zarząd Związku zwraca też uwagę, że przyjęta metodologia nie przystaje do specyfiki obszarów aglomeracyjnych, które charakteryzują się powszechnym przemieszczaniem się ludności między miastami.

– W naszym regionie wielu mieszkańców pracuje w jednym mieście, mieszka w drugim, a do trzeciego jeździ na zakupy. Granice są płynne, a odległości niewielkiemówi Grażyna Dziedzic, Prezydent Rudy Śląskiej, członek Zarządu Związku.

Kolejny „lockdown” i brak wsparcia

– Punktowe ograniczanie prowadzenia działalności gospodarczej tworzy skrajnie nierówne warunki konkurencji na obszarach, które bezpośrednio ze sobą sąsiadują. Jest to krzywdzące dla wielu lokalnych przedsiębiorców, którzy nie wyszli jeszcze na prostą po wcześniejszych ograniczeniach – mówi Piotr Kuczera, Przewodniczący Związku, Prezydent Rybnika.

Dlatego samorządowcy uważają, że niezbędne jest wprowadzenie dodatkowych programów pomocowych dla podmiotów gospodarczych, które tracą dochody z uwagi na wprowadzone w wybranych częściach naszego województwa obostrzenia.

Zbyt krótki czas i bez partnerskiej dyskusji

Samorządy lokalne podkreślają również, że zabrakło okresu przejściowego na przygotowanie się do wdrożenia nowych ograniczeń. To z kolei z pewnością zwiększyłoby skuteczność wprowadzanych rozwiązań w praktyce. W przyjętym stanowisku Zarząd Związku przypomina, że decyzja Rządu o podziale na strefy zagrożenia epidemicznego nie była nawet w najmniejszym stopniu konsultowana z lokalnymi samorządami, które od początku epidemii mierzą się z nowymi wyzwaniami organizacyjnymi i finansowymi.

Szkoły od 1 września? To ryzyko i problemy logistyczne

Przy okazji dyskusji o wdrażaniu stref zagrożenia epidemicznego nie sposób pominąć wątku związanego z tym, jak powinny funkcjonować placówki oświatowe na takich obszarach. Od początku epidemii samorządy lokalne starają się zapewnić bezpieczeństwo uczniom i kadrze nauczycielskiej, co wiąże się z dodatkowymi wydatkami. Są to środki wydawane na przygotowanie i zabezpieczenie nauczania w formule zdalnej i tradycyjnej. Organizacja nauki, to jednak nie tylko samo funkcjonowanie szkół.

– Pamiętajmy, że część nauczycieli, a przede wszystkim uczniowie dojeżdżają do szkół transportem publicznym. Docierają z gmin i powiatów włączonych do różnych stref – tak zielonej, żółtej czy czerwonej – podkreśla Tadeusz Skatuła, Wicestarosta Wodzisławski.

To może niestety oznaczać, że placówki oświatowe staną się od września, pomimo wprowadzenia dodatkowych środków ostrożności, miejscem, które stworzy istotne zagrożenie rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Zarząd Związku w swoim stanowisku dodaje, że dużym problemem będzie również organizacja transportu i zapewnienie dojazdu do szkół przez powiaty, które są włączone do stref zagrożenia epidemicznego (ze względu na obowiązujące limity 30% miejsc siedzących w autobusach).

Ubytki i wydatki ciągle rosną, ale chęć współpracy wciąż aktualna

Samorządowcy przypominają, że kryzys, który dotknął wszystkie branże (w tym zwłaszcza gastronomiczną, hotelarską, sportową oraz szeroko pojętą branżę rozrywkową) odbija się na samorządowych budżetach. Mowa o wspominanych w ostatnich miesiącach przez całe środowisko samorządowe spadkach udziałów w podatkach PIT i CIT, podatkach i opłatach lokalnych oraz zdecydowanie niższych dochodach instytucji kultury, miejskich obiektów sportowych czy komunikacji miejskiej. Do tego doliczyć trzeba nieplanowane wydatki, które generuje epidemia, w postaci m.in. reorganizacji pracy szkół, przedszkoli i żłobków miejskich.

W dobie koronawirusa i z troski o zdrowie mieszkańców gminy i powiaty zaczęły realizować również zadania, które daleko wykraczają poza ich ustawowe obowiązki. Takim przykładem jest m.in. finansowanie funkcjonowania ambulansów do pobierania wymazów, co zdecydowanie zwiększa płynność i sprawność wykonywanych badań. Jest to zadanie administracji rządowej, a więc powinno być finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

– Mamy nadzieję – i o to również apelujemy do strony rządowej – że w walce z epidemią rzeczywiście będziemy grać w jednym zespole. Jesteśmy gotowi do rozmów i współpracy, zwłaszcza w sprawach, które wpływają na życie wspólnot lokalnych – podsumowuje Dariusz Skrobol, Burmistrz Pszczyny.

Stanowisko Zarządu Śląskiego Związku Gmin i Powiatów zostało skierowane do Premiera RP, Ministra Zdrowia oraz Ministra Edukacji Narodowej (21.08).

Całe stanowisko Śląskiego Związku Gmin i Powiatów dostępne jest TUTAJ

ŚZGiP – jest największą regionalną organizacją samorządową w Polsce, zrzeszającą obecnie 140 jednostek samorządu terytorialnego z woj. śląskiego (w tym wszystkie miasta na prawach powiatu), jego misją jest służba na rzecz dobra publicznego w województwie śląskim poprzez wspieranie społeczności i samorządów lokalnych

 

źródło: UM Ruda Śląska, www.silesia.org.pl

PRZECZYTAJ KONIECZNIE

9 osób zginęło w wypadku pod Gliwicami! Zderzenie busa i autokaru na DK 88 w Kleszczowie

[ZDJĘCIA] Śmiertelny wypadek pod Gliwicami. 9 osób zginęło w busie na DK 88 w Kleszczowie!

Solidarność ostrzega: Zwolnienia grupowe w sieci Carrefour mogą być większe niż 400 osób!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button