Remonty DrógSilesia Flesz najnowsze informacje

W moim mieście. Spacer po Zabrzu z Krzysztofem Lewandowskim

Zapraszamy na spacer po Zabrzu. Naszym przewodnikiem będzie Krzysztof Lewandowski. Zabierze nas w szczególnie dla niego ważne miejsca swojego miasta.

Krzysztof Lewandowski to znany adwokat, działacz samorządowy i autor książek, wiceprezydent Zabrza.

W lasku zwanym Guido Wald

Spotykamy się u zbiegu zabrzańskich ulic Matejki i Czołgistów. Przy wejściu do lasu, nad którym wznosi się charakterystyczna drewniana, zadaszona brama. Dlaczego nasz spacer rozpoczynamy właśnie tutaj?

Naszym przewodnikiem po Zabrzu jest wiceprezydent miasta Krzysztof Lewandowski
Symboliczna brama prowadząca do Lasu Guido i na Lagierkę. Fot. Tomasz Borówka

Jak tłumaczy Krzysztof Lewandowski, brama w pewien sposób symbolizuje ważną cezurę w dziejach Zabrza, które w granicach Polski znalazło się dopiero po II wojnie światowej. Natomiast niewiele wcześniej było kreowane na szczególnie sztandarowe, niemieckie miasto. Wśród głównych priorytetów nowej, polskiej władzy była jego polonizacja.

– I to dlatego tutaj w latach 50. i 60. odbywały się ogromne zloty harcerskie – mówi Krzysztof Lewandowski.

Powiązane artykuły

A miejscem, gdzie harcerze rozbijali obozy, była rozległa leśna łąka. Do dziś przetrwała nazwa, jaką w związku z tym nadali jej miejscowi: Lagierka. Jest w tym pewien, jakże śląski paradoks. Nazwa będąca ewidentnym germanizmem swe powstanie zawdzięcza… polonizacji.

Fenomen Zabrza

Takich paradoksów, już nie językowych, jest w okolicy więcej. Zbudowana przez harcerzy brama i szkoła przy Czołgistów (najpewniej sowieckich), gdzie też kwaterowali, znajdują się w tzw. dzielnicy plebiscytowej. Tak przezwanej, ponieważ po podziale Górnego Śląska w 1922 r. pomiędzy Polskę a Niemcy, to tutaj osiedlali się emigranci z polskiej części Śląska. Ślązacy ducha niemieckiego, z myślą o których wybudowano tutejsze osiedla.

Otaczający Lagierkę lasek też ma swoją historię. Guido Wald, czyli Las Gwidona, darował zabrzanom rzeczony Guido von Donnersmarck. Śląski arystokrata i jeden z gigantów górnośląskiego przemysłu. Guido Wald pojawia się też w „Cholonku” Janoscha, czyli Horsta Eckerta.

– Ten obszar przed wojną bardzo się rozwijał – opowiada Krzysztof Lewandowski. – Był tu staw z łódkami, przystań, restauracje. Zaś po wojnie – to już pamiętam osobiście z dzieciństwa – stała jeszcze budka z piwem i z kiełbasą. Potem i to zniknęło. Jednak teraz tutejsza infrastruktura się odbudowuje i przewiduję, że z czasem rozkwitnie.

– Zabrze było zawsze mieszaniną kultur i postaw – dodaje Lewandowski. – Na tym polega też fenomen Górnika Zabrze, który był klubem ponadpodziałowym. W odróżnieniu od Ruchu Chorzów będącego klubem śląskim, czy Polonii Bytom będącej klubem lwowskim. Tymczasem Górnik Zabrze łączył w zasadzie wszystkich. Początkowo grali w nim głównie chłopcy, którzy wychowali się w przedwojennych niemieckich klubach, bardzo często mówili oni w domu po niemiecku. Ale równocześnie zaangażowali się tam lwowiacy i inni przyjezdni. Górnik stał się takim klubem górnictwa, a górnictwo było ponad podziałami. Analogicznie całe Zabrze, do którego z dawien dawna przybywali ludzie z różnych stron, z różnych kultur. I te ich różne kultury trzeba było i należy nadal szanować, rozumieć…

Z Lagierki w lasku zwanym Guido Wald kierujemy się teraz właśnie ku stadionowi Górnika.

Kościół naprzeciw stadionu

Po drodze mamy jednak kościół świętego Józefa. Słynny stadion i słynny kościół niemal sąsiadują ze sobą przez ulicę Roosevelta. I oba rozsławiają Zabrze.

Kościół zbudowano w początku lat 30. XX wieku według genialnego projektu Dominikusa Böhma. Na desce kreślarskiej znakomitego architekta rodem z Kolonii narodził się też modernistyczny gmach zabrzańskiej Miejskiej Kasy Oszczędności. W tym samym duchu modernizmu Böhm zaprojektował i kościół św. Józefa. Nowocześnie, ale wkomponowując w swój projekt symbole i znaczenia, których nie powstydziłby się wielki Leonardo.

– To świątynia przepełniona symbolizmem – podkreśla Krzysztof Lewandowski.

W moim mieście: wycieczka po Zabrzu z Krzysztofem Lewandowskim
Kościół św. Józefa został genialnie zaprojektowany przez  Dominikusa Böhma. Fot. Tomasz Borówka

Böhm zawarł w kościele szereg symboli: boskiego światła i świętych liczb (jak 7, 12, 33 i 40), czy też nawiązania do antycznej jeszcze architektury chrześcijańskiej. A nawet rzymski akwedukt.

–Tak, jak woda docierała do Rzymu, tak woda życia, czyli wiara, miała rozlewać się stąd po całej dzielnicy – tłumaczy Lewandowski. I dodaje: – Kościół ten do dzisiaj budzi ogromne emocje, ponieważ nie wszystkim się podoba Jakby jednak nie patrzeć, jest to jedyny obiekt na Górnym Śląsku, znajdujący się w każdym ważniejszym podręczniku europejskiej architektury sakralnej.

Jednak kościół powstawał u progu trudnych czasów, a jego projektantowi nie było po drodze z nowymi, brunatnymi władcami Niemiec. Anegdota głosi, że nazistów raził nawet nos patriarchy Izaaka na jednym z witraży. Jako niby to nazbyt semicki, w okresie III Rzeszy musiał zostać zmodyfikowany.

Nowoczesny stadion i wspaniałe tradycje

Czasy III Rzeszy pamięta również stadion Górnika Zabrze. W swoim czasie nosił on zresztą imię Adolfa Hitlera. Dopiero w latach 90., po tym jak ktoś wreszcie zwrócił przekornie uwagę, że zbrodniarz formalnie nadal patronuje obiektowi, Rada Miasta pośpiesznie zrobiła z tym porządek. Stadionowi nadano mię Ernesta Pohla. Nowoczesny dziś Stadion Górnika w swoim nowym wcieleniu – czyli jako Arena Zabrze – wygląda już dziś kompletnie inaczej niż pierwotnie, stanowiąc właściwie kompletnie nowy obiekt sportowy klasy nieporównywalnej z tym, który funkcjonował przy Roosevelta przed przebudową.

Naszym przewodnikiem po Zabrzu jest wiceprezydent miasta Krzysztof Lewandowski
Arena Zabrze, nowoczesny stadion Górnika. Fot. Tomasz Borówka

Naturalnie stadion Górnika kontynuuje swoje wspaniałe tradycje. I to nie tylko te klubowe.

– Mało kto już dzisiaj pamięta o tym, że tu się odbywały także mecze międzypaństwowe – przypomina Krzysztof Lewandowski. – Był taki trudny czas lat 80., gdy w zasadzie nie było w Polsce obiektów spełniających odpowiednie standardy. A jako że stadion Górnika był jeszcze w stosunkowo najlepszym stanie, reprezentacja Polski rozegrała tu mecze np. z Holandią czy z Niemcami. W związku z tym występowały tutaj wielkie gwiazdy piłki, zawodnicy tej miary co Ruud Gullit czy Marco van Basten.

Ponoć za PRL-u sąsiadujący ze stadionem Górnika kościół miał nawet okazję zirytować sam Kreml.

– Kiedy na Stadionie Górnika Zabrze grało Dynamo Kijów i mecz był transmitowany w rosyjskim radiu, to dzwony kościoła pod wezwaniem świętego Józefa zaczęły rozbrzmiewać nawet w Moskwie. Co spowodowało pewne perturbacje polityczne – śmieje się Lewandowski. – Takie to były czasy.

Po drugiej stronie stadionu, przylegając niemal do boisk treningowych Górnika, rozciąga się Dewog.

Dewog. Krzysztof Lewandowski: „Tutaj spędziłem dzieciństwo”

– Dzisiaj już mało kto tak nazywa to osiedle – przyznaje wiceprezydent Zabrza. – Dla mnie to miejsce szczególne. Tutaj, na ulicę Żółkiewskiego, w 1946 roku wprowadził się mój dziadek. Tu spędziłem dzieciństwo na ulicy Czarnieckiego. I tutaj na boiskach treningowych Górnika Zabrze spędzaliśmy mnóstwo wolnego czasu. Bo część tej przestrzeni była przeznaczona właśnie dla dzieciaków, które kochały kopać piłkę. Bardzo się cieszę, że udało się rozpocząć wielki remont ulicy Chłopskiej. Ulicy, która przez lata była zaniedbana. A teraz stanie się jedną z piękniejszych w naszym mieście.

W moim mieście: wycieczka po Zabrzu z Krzysztofem Lewandowskim
Na Dewogu. Fot. Tomasz Borówka

Dewog to dziesięć bardzo podobnych do siebie pod względem architektonicznym budynków mieszkalnych. One też pochodzą z czasów niemieckich, co niekoniecznie od razu widać – w okresie powojennym zostały dość gruntownie przebudowane.

– To był nowy niemiecki system budownictwa społecznego – mówi Krzysztof Lewandowski. – Osiedle bardzo nowoczesne jak na owe czasy i bardzo ciekawe architektonicznie. Do dzisiaj jest omawiane przez architektów. Te bliźniacze budynki są przedzielone bardzo przestronnymi, pięknymi podwórzami. Zaprojektowano tu bardzo dużo zieleni, klombów. Było to nowością w ówczesnym planowaniu przestrzennym.

Co jeszcze ciekawe, owe położone tuż obok boiska treningowe Górnika Zabrze były pierwotnie przeznaczonymi dla mieszkańców Dewogu łąkami, tzw. łąkami majowymi. Tam ludzie ci spędzali wolny czas, po prostu leżakując na łonie przyrody.

– Tutaj z kolei mamy odwrotną niż w przypadku Lagierki ciekawostkę nazewniczą – zwraca uwagę nasz przewodnik. – Mimo iż łąki powstały w czasach niemieckich, ówcześni mieszkańcy nazywali je Maja – od łąk majowych, czyli po polsku.

Szkoła: „przepiękny, wspaniały obiekt”

Stoimy pod budynkiem Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 5 w Zabrzu. To tu mieści się II Liceum Ogólnokształcące imienia Wojciecha Kilara.

– Moja ukochana szkoła! – Krzysztof Lewandowski uśmiecha się. Jak można się domyślić, do wielu dobrych wspomnień związanych z tym miejscem. – Chodziłem tu przez 15 lat, zarówno do liceum, jak i do szkoły podstawowej, wcześniej zaś do przedszkola. Tutaj uczyła w szkole podstawowej moja mama.

W moim mieście: wycieczka po Zabrzu z Krzysztofem Lewandowskim
Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 5. Jego gmach był kiedyś najnowocześniejszy w całych wschodnich Niemczech. Fot. Tomasz Borówka

Szkolny gmach jest przedwojenny. Gdy powstał, był najnowocześniejszy w całych wschodnich Niemczech. Długie, przestronne korytarze zapewniające prostą komunikację, z klasami po obu stronach. Piękne hole, piękna aula, idealna symetria. Udogodnienia w klasach, np. zlewozmywaki, fantastycznie zaprojektowane i wyposażone pracownie… Słowem – świetna niemiecka architektura i funkcjonalność. Jeżeli w ciągu blisko wieku obiekt w ogóle coś z niej stracił, to niewiele. Służył też za wzorzec niejednej młodszej odeń szkoły.

Szkoła powstała w okresie, gdy w Niemczech rządził Hitler i nazistowskiego też otrzymała początkowo patrona. Nazwano ją Horst Wessel Schule, na cześć zabitego bojówkarza NSDAP, kreowanego na świętego brunatnego reżimu. Po II wojnie światowej trafił się kolejny propagandowy męczennik, tym razem komunistyczny: generał Karol aka Walter Świerczewski. Cóż, historii się nie zmieni. Obecnie szkoła nosi imię Wojciecha Kilara. Dlaczego jego? To był swego rodzaju kompromis. Między zabrzańskim środowiskiem lwowiaków a Ślązakami. Pierwszym zależało na lwowskim patronie, drudzy pragnęli kogoś ze Śląska. Kilar, lwowiak mocno związany z Katowicami, okazał się idealny. Tym bardziej, że jego ojciec mieszkał właśnie w Zabrzu, w związku z czym muzyk często tu przebywał. Koncertował też zresztą w Domu Muzyki i Tańca oraz w tutejszych kościołach.

– Przepiękny, wspaniały obiekt, w którym można zawsze było spotkać cudownych ludzi – wspomina Lewandowski z rozmarzeniem.

– Ukochany park zabrzan – mówi Krzysztof Lewandowski

Teraz zaś jesteśmy w parku przy ulicy Pawła Dubiela, nazywanym w związku z tym po prostu parkiem Dubiela. Patron to pierwszy polski, powojenny prezydent Zabrza. Powojenny, ale jeszcze nie komunistyczny, w związku z czym długo w mieście nie porządził. Ale Dubiel, gorący polski patriota, zdobył tu sobie wielki szacunek. A i pamięć po sobie pozostawił dobrą, nie tylko zresztą w Zabrzu.

– Ukochany park zabrzan – mówi o tym miejscu Krzysztof Lewandowski. I przypomina, że projektantem parkowego założenia był Gustaw Allinger, wybitny berliński architekt zieleni. Park mistrzowsko i z elegancją wkomponował pomiędzy dwa cieki wodne – rzekę Bytomkę oraz nieistniejący już dziś kanał, który był przedłużeniem Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej. Nim to spławiano kiedyś węgiel z Zabrza w stronę Gliwic i dalej Kanałem Kłodnickim.

– Ten fantastyczny, wspaniały park, cieszy mieszkańców Zabrza do dzisiaj – podkreśla wiceprezydent.

W moim mieście: wycieczka po Zabrzu z Krzysztofem Lewandowskim
W parku Dubiela. Fot. Tomasz Borówka

Kwartał Sztuki: „Ma być miejscem tętniącym życiem, miejscem spotkań”

Dotarliśmy do miejsca, gdzie przed laty przy zabrzańskich osiedlach robotniczych stworzono także niezwykłą przestrzeń kulturalno-oświatową.

– Znajdująca się tuż obok hura Donnersmarcka wybudowała robotnikom nie tylko przepiękne, malownicze osiedle Zandka, ale też to, co nazywamy dzisiaj Kwartałem Sztuki – mówi Krzysztof Lewandowski – To tutaj powstała pierwsza kryta łaźnia w Zabrzu czy pierwsza sala gimnastyczna dla robotników. A także szkoły dla chłopców i dla dziewcząt. Do tego biblioteka, będąca dzisiaj siedzibą Filharmonii Zabrzańskiej. Oraz budynek Teatru Nowego, wówczas zwany kasynem, z przepiękną salą widowiskową. Krok po kroku, miejsce to przekształcamy obecnie w coś, co nazywamy Kwartałem Sztuki. Ma być miejscem tętniącym życiem, miejscem spotkań.

W moim mieście: wycieczka po Zabrzu z Krzysztofem Lewandowskim
W Kwartale Sztuki. Fot. Tomasz Borówka

Industrialne dziedzictwo

Spośród górnośląskich miast w Zabrze najczęściej chyba natkniemy się na tablice informacyjne, kierujące do udostępnionych turystycznie reliktów naszego industrialnego dziedzictwa. Miasto nie odwraca się plecami od swej przeszłości, także tej pruskiej i niemieckiej. Gdy na Śląsku zaczęto nadawać nazwy ulic wielkim niemieckim przemysłowcom, nikt w Zabrzu nie robił żadnych problemów o Donnersmarcków czy Borsigów.

– Na centrum turystyki przemysłowej Zabrze zostało jakby namaszczone już dawno temu – wskazuje Lewandowski. – Przecież Muzeum Górnictwa Węglowego, które było jednostką Ministerstwa Górnictwa, powstało na początku lat 80. Już wtedy zdawano sobie sprawę, że górnictwo na terenie Zabrza się kończy. Od dawna też zdajemy sprawę z tego, że musimy tworzyć u nas nowe gałęzie gospodarcze. Oczywiście turystyka nie zastąpi górnictwa, ale może być jakimś dodatkowym elementem napędzającym naszą gospodarkę. W tej chwili w Muzeum Górnictwa Węglowego pracuje ponad 300 osób, a do Zabrza przyjeżdża ponad 300 tysięcy turystów rocznie.

Skąd o tym wiadomo? Gdyż taka jest liczba sprzedanych biletów. Kupiło je ponad dwa razy więcej osób, niż Zabrze ma mieszkańców.

– Oczywiście rozwój naszej turystyki to proces, który wymaga lat, jest czasochłonny i kosztuje – dodaje Krzysztof Lewandowski. – Działamy jednak konsekwentnie. Kolejnym krokiem było nabycie przez miasto Elektrociepłowni Zabrze. Dzięki środkom unijnym, które najprawdopodobniej uda się nam pozyskać, chcielibyśmy przekształcić ją w fantastyczny i tętniący życiem obiekt industrialny do zwiedzania. Taki już na skalę monumentalnych obiektów w Zagłębiu Ruhry. Początkowo turyści przyjeżdżali do nas na jednodniowe wycieczki. Obecnie trakcji turystycznych na terenie Zabrza jest już na tyle dużo, że coraz więcej osób zostaje tu na dwa dni. Mamy więc potencjał, by stać się ośrodkiem weekendowym, rozwijać bazę noclegową, gastronomiczną itd. Rzecz jasna, to wszystko potrzebuje czasu…

Wieża ciśnień wszystkich cieszy

Nasz spacer kończymy przy zabrzańskiej zrewitalizowanej wieży ciśnień.

– To było pierwsze moje miejsce pracy – wspomina Krzysztof Lewandowski. – Kiedy byłem studentem na Wydziale Prawa, dorabiałem jako dziennikarz. A tutaj znajdowała się siedziba zabrzańskiego informatora samorządowego. Warunki były bardzo spartańskie, ale zarazem sympatyczne i miłe.

Wiceprezydent wspomina , że już wówczas narodziła się idea, by miejsce to uczynić symbolem miasta: – Przyjechał tu Jan Sawka, wybitny grafik a zarazem wielki architekt rodem z Zabrza, od lat 70 zamieszkały w USA. Sporządził prawdziwie fantastyczne plany rewitalizacji obiektu. Niestety, ówczesne władze miasta doszły do wniosku, że nie są w stanie sfinansować takiego projektu. Obiekt sprzedano.

– Kiedy prezydentem została pani Małgorzata Majka-Szulik, podjęła starania, by wieżę odzyskać – mówi Lewandowski. – Pojawiły się nowe możliwości, pojawiły się środki unijne. Dzięki temu wielki projekt Jana Sawki i marzenie miłośników Zabrza udało się zrealizować. Teraz wieża ciśnień wszystkich cieszy. Możemy się tu spotykać, spoglądać na Zabrze z góry. A ja, kiedy bywam w tym miejscu, zawsze wspominam stare czasy, kiedy pracowałem tutaj jako student i dziennikarz, stawiając też swoje pierwsze kroki w pisarstwie.

Naszym przewodnikiem po Zabrzu jest wiceprezydent miasta Krzysztof Lewandowski
Wieża ciśnień. Udało się zrealizować marzenie miłośników Zabrza. Fot. Tomasz Borówka

Pokaż więcej

Tomasz Borówka

dziennikarz, redaktor i wydawca tvs.pl 12.2023-11.2024

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button