Mały Marcelek z Piekar Śląskich walczy z neuroblastomą IV stopnia. Trzeba zebrać prawie 2 miliony złotych
2-letni Marcel Dymek choruje na złośliwy nowotwór – neuroblastomę IV stopnia. Teraz chłopiec potrzebuje pomocy, ruszyła zbiórka na bardzo drogie leczenie w Barcelonie. Potrzeba prawie 2 milionów złotych.
-
Guz o rozmiarach 18 centymetrów wchodził w rdzeń kręgowy
-
Marcel przeszedł 8 cykli chemioterapii
-
Szansą na życie jest leczenie w klinice w Barcelonie
Wykryty guz miał aż 18 centymetrów
Marcel ma dopiero dwa lata, a walka z nowotworem trwa już ponad rok. – W wakacje 2020 roku zauważyłam u synka powiększony brzuszek, dlatego natychmiast zabrałam go do lekarza, który skierował nas do chirurga. Ten stwierdził, że to prawdopodobnie przepuklina pępkowa i skierował nas na zabieg. Tego dnia nic nie zapowiadało tego, że za chwilę usłyszymy wiadomość, która wywróci nasze życie do góry nogami – mówi mama Marcelka.
Na Śląsku coraz większe kolejki do wymazów. I coraz większy strach przed piątą falą covidu
Mała Oliwia Hyla, której w zbiórce pomagała cała Polska wreszcie doczekała się specjalnej terapii
Prezydent Rybnika skosi Wam trawnik. Musicie go tylko wylicytować na aukcji
Po wykonaniu badania USG okazało się, że w brzuchu jest guz. Chłopca przetransportowano natychmiast karetką do innego szpitala. Po wszystkich badaniach okazało się, że Marcelek ma nowotwór złośliwy – neuroblastomę IV stopnia. – To dziecięcy, bardzo rzadki nowotwór powstający najczęściej w brzuchu oraz nadnerczach – dodaje mama Marcelka. Guz miał aż 18 centymetrów i wchodził w rdzeń kręgowy. – Lekarze byli w szoku, że Marcelek był jeszcze w stanie chodzić. Kolejne badania wykryły przerzuty do śródpiersia tylnego i kości. Szpik był zajęty aż w 64 proc. Trafiliśmy na oddział onkologii, gdzie zaczęło się nowe, zupełnie inne życie. Pełne przeszywającego strachu, bólu i wylewanych łez – mówią rodzice Marcela.
8 cykli chemioterapii i uszkodzone nerki
Dramatyczna walka o życie chłopca wiązała się z koniecznością przeprowadzenia aż 8 cykli chemioterapii. Ta uszkodziła jego nerki. – Było bardzo źle, synek wylądował na OIOM-ie, trzy miesiące przebywał w śpiączce farmakologicznej ze względu na niewydolność nerkową i oddechową. Przeszedł też COVID – mówi mama Marcelka.
Chłopiec wyszedł ze śpiączki, znowu trafił na oddział onkologii, gdzie ponowie przeszedł chemioterapię. Dopiero kiedy guz zmniejszył się na tyle, że można było go usunąć, lekarze podjęli decyzję o operacji. Zaledwie dwa tygodnie po operacji okazało się jednak, że guz zaczyna odrastać.
Szansą na wyzdrowienie jest kosztowna terapia w Barcelonie
– Zrozpaczeni zaczęliśmy szukać ratunku za granicą i tak trafiliśmy na informację o klinice w Barcelonie, która zajmuje się leczeniem takich przypadków. Wysłaliśmy tam dokumentację Marcelka i otrzymaliśmy kwalifikację, a wraz z nią kosztorys. Zamarliśmy – mówią rodzice Marcela. Leczenie wyceniono na prawie 2 miliony złotych.
Część pieniędzy udało się już zebrać – to ponad 830 tys. złotych. Nadal jednak brakuje ponad 1 miliona złotych. Marcelek jest już w Barcelonie, gdzie 13 stycznia przeszedł operację usunięcia guza. Operacja trwała 5 godzin, podczas których udało się wyciąć 95 proc. guza. Pozostałe 5 proc. jest jednak na aorcie, dlatego konieczna jest radioterapia. – Operacja odbyła się na kredyt, a leczenie musi być kontynuowane, co oznacza, że jak najszybciej musimy uzbierać brakujące środki – dodają rodzice Marcela.
Zbiórka na leczenie Marcela odbywa się TUTAJ
Marcelka można także wesprzeć biorąc udział w licytacjach na Facebooku
Paweł Jędrusik