Wiem, co strach i wojenna trauma robi z ludźmi, mówi uchodźca z Ukrainy, Taras Yavorsky. Przed wojną uciekł na Śląsk. Teraz stąd pomaga rodakom. – Chcę jak tylko mogę odwdzięczyć się Polsce za pomoc i pomóc Ukrainie.
Taras Yavorsky to uchodźca z Ukrainy i jedna z osób, które z uciekły do Polski od wojny. Od kilku dni mieszka w woj. śląskim. Polska nie jest dla niego nowym krajem, bo ją zna. To w Polsce w 2008 roku ukończył studia na KUL. Po studiach wrócił do swojego kraju.
W Ukrainie pracował jako psychoterapeuta, głównie z ludźmi uzależnionymi. – Wiem, co to jest stres powojenny, strach – przyznaje.
-Wiedziałem, że Polacy to nasi przyjaciele. Nawet ostatniego dnia przed wybuchem wojny pomyślałem: jak coś się stanie, to do Polski – mówił taras w rozpowie z reporterem TVS Bartoszem Bednarczukiem 8 marca 2022. Wspominał, jak następnego dnia rano już słyszał samoloty. Z rodziną – a ma czworo dzieci – od razu ruszyli do Polski.
-Wyjechaliśmy z domu niemal tak, jak staliśmy – opowiada. – W koszulkach z krótkim rękawem, na które narzuciliśmy kurtki. A ciepłe ubrania zostały.
Przyznaje, że podczas podróży bardzo bał się z rodziną blokad na drogach, które mogłyby uniemożliwić im dotarcie do granicy. Na granicy zaś spędzili 9 godzin. Ale kiedy tylko przekroczył granicę z Polską, poczuł się bezpiecznie. – Potem Caritas zapewnił nam jedzenie – opowiada Taras Yavorsky. – A przyjaciele z Katowic, Bytomia, Rudy Śląskiej przygotowali nam wielki prezent: mieszkanie! Jak wszedłem, było tam wszystko. Świeża pościel, jedzenie w lodówce, w domu tak nie mieliśmy – uśmiecha się na to wspomnienie. Bardzo nam pomogli. Dlatego ja też teraz staram się pomagać – dodaje Ukrainiec.
Z Polski pomaga Ukrainie. Jeździ na granicę
Taras Yavorsky koordynuje teraz pomoc z Polski dla Ukrainy. – Sporo znajomych tu chce pomóc, ale nie wiedzą, co i jak robić – mówi. – Staramy się dać od siebie, ile możemy. I Polsce, i Ukrainie.
We wtorek był w Katowicach, a w środę znów miał wracać na granicę. – Z Ukrainy dzwonią do nas ludzie, mówią, czego im potrzeba, a my to jakoś organizujemy – opowiada. – Już udało nam się przekazać na przykład 7 wielkich reflektorów. zajmujemy się konkretnymi rzeczami.
O czym marzy uchodźca z Ukrainy na Śląsku?
-Marzę, żeby nastał spokój, żeby to się uciszyło – mówi Taras. – Żeby fale strachu i napięcia znikły. Żeby ten strach odszedł. Jako chrześcijanin, psychoterapeuta i ksiądz chcę też spokoju dla tych, którzy tu przyjechali. Wiem, co robi z ludźmi stres wojenny. Szczególnie z dziećmi – mówi już przez łzy. Modlitwą i pracą staram się, by ten strach z nimi nie został.
Dorota Niećko/Bartosz Bednarczuk