Masa utonięć. A to dopiero początek sezonu WIDEO
Według policyjnych statystyk, tylko w czerwcu tego roku w calej Polsce utonęlo 48 osób. A to dopiero początek sezonu nad wodą. I choć o profilaktyce głośno jest każdego roku, popełniane przez plażowiczów błędy wciąż są te same.
Kilka sekund dłużej i mogło dojść do tragedii. Sytuacja, która miała miejsce w środę na sosnowieckich Stawikach, gdzie w obecności dorosłej opiekunki topiła się kilkuletnia dziewczynka, to jedna z wielu, z jakimi każdego dnia mierzą się ratownicy. Niestety, to właśnie ten moment, gdy dorosły traci dziecko z pola widzenia często decyduje o tym, że niechlubne statystyki rosną.
-To jest koronny przykład, niestety, ale nasze pociechy często nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie za sobą woda i ta opieka nad dziećmi jest wskazana. Drugi czynnik to jest alkohol. Należy pamiętać, że alkohol i woda nie idą ze sobą w parze – mówi Michał Roztkowski, koordynator ratowników wodnych WOPR.
Do największej liczby wypadków wciąż dochodzi na kąpieliskach niestrzeżonych, gdzie jednocześnie nie ma zakazu kąpieli. Na szczęście, w miastach otwierają się kolejne zbiorniki wodne, przy których są ratownicy. Nawet w środku tygodnia są na nich tłumy.
-Nie tylko otwarte przez miesiąc – w Dolinie Trzech Stawów i także przy Stawie Morawa. Generalnie mamy rekordowy sezon, jeżeli chodzi o liczbę ratowników – mówi Daniel Muc, dyrektor MOSiR w Katowicach.
Nowością w tym roku będzie kąpielisko na zmodernizowanym stawie Starganiec. Łącznie na katowickich kąpieliskach miejskich będzie pięćdziesięciu ratowników. Nie tylko tu mają co robić. W szczycie sezonu przez plażę przy Pogorii III w Dąbrowie Górniczej, tylko w ciągu jednego dnia potrafi przewinąć się nawet 10 tys. osób. Tam wodne pogotowie ratunkowe podejmuje interwencje nawet kilkanaście razy w ciągu jednej zmiany. Dlatego latem plaża strzeżona jest w wydłużonych godzinach pracy.
-Przede wszystkim rowerki wodne, które są za nami, kajaki. Ludzie je wypożyczają, skaczą z rowerków do wody nie znając dna, nie znając głębokości, nie używają do tego kapoków, tylko po prostu skaczą. Chcą się schłodzić, my to rozumiemy jak najbardziej, ale założenie kapoka i wyskoczenie sobie nie jest większą ujmą, niż niezałożenie tego kapoka – mówi Bernard Filek, ratownik WOPR w Dąbrowie Górniczej.
Jak pokazują statystyki, najczęstszymi ofiarami utonięć i wypadków nad wodą są mężczyźni po 50. roku życia.
Fatima Orlińska