900 tys. ton węgla w Porcie Gdańskim. Panuje chaos. Wszystko jest zasypane, a trzeba zdążyć rozwieźć go przed zbliżającą się wielkimi krokami zimą.
Węgiel pochodzi głównie z Kolumbii, Australii, a także z USA. Większą jego ilość sprowadziła spółka PGE Paliwa, która należy do Polskiej Grupy Energetycznej. Spółka realizuje decyzję premiera o dostarczeniu przed zimą opału gospodarstwom domowym.
Jak się okazuje, węgiel kolumbijski jest najbardziej pożądany, dlatego, że swoimi parametrami jest zbliżony do węgla rosyjskiego. Na węgiel z tego kraju, jak i paliwo z USA czeka się 3 tygodnie. Z kolei węgiel pochodzący z Australii płynie statkami 7-8 tygodni.
Ogromne ilości węgla
Przez wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel, porty muszą przyjąć aż 12 mln ton niesortowanego paliwa z odległych krajów. Z tego ok. 4 mln węgla opałowego ma trafić do gospodarstw domowych.
Ogromną zaletą węgla rosyjskiego było to, że był tani – nierzadko tańszy nawet od węgla krajowego. Jednak w wyniku obecnej sytuacji to teraz porty są najbardziej obciążone.
Wojciech Łakomski, Prezes Portu Północnego w Gdańsku, podkreśla, że praca w porcie odbywa się przez 24 godziny na dobę – „Możemy zapełniać ciężarówki oraz pociągi węglem dzień i noc, ale ograniczenia są na poziomie terminali odbiorczych.”
Prezes informuje, że już wcześniej w porcie składowano 1,3 mln ton zagranicznego węgla, który czekał na kupców, teraz węgiel rozchodzi się w błyskawicznym tempie.
Co dalej?
PGE planuje do końca roku sprowadzić jeszcze 8 mln węgla, a do końca sezonu grzewczego 10 mln.
Należy zaznaczyć, że tylko ok. 30-40 % z tych liczb stanowi węgiel opałowy, reszta to miały przeznaczone dla energetyki, ciepłownictwa oraz przemysłu.
Prezes Portu Północnego w Gdańsku martwi się, że węgla dla gospodarstw domowych może być jednak za mało. „Węgla jako węgla jest dosyć, ale węgla przesianego jest za mało”.
Ten problem mają zniwelować przepisy dopuszczające spalanie węgla brunatnego, o czym pisaliśmy niedawno.
