24 lutego 2022 roku. Ta data na pewno zapisze się na kartach historii. Dziś rano Rosja zaatakowała Ukrainę. Oprócz dramatów ludzi, którzy mieszkają na Ukrainie, dramat przeżywają także ci, którzy mieszkają obok nas. W województwie śląskim.
-
O konflikcie pomiędzy Rosją a Ukrainą wiadomo było od wielu tygodni, to nikt nie spodziewał się aż tak drastycznej reakcji ze strony Władimira Putina.
-
Z godziny na godzinę pojawiają się informacje o kolejnych ofiarach wojny
-
Ukraińcy mieszkający w woj. śląskim z niepokojem oglądają wiadomości
Wśród nich jest Olena Lytsykovych, która od trzech lat mieszka w Jaworznie wraz ze swoimi dziećmi Kataryną i Ivanem. Na Ukrainie ma rodzinę. Dziś od rana śledzi wiadomości zza wschodniej granicy.
– Ja się boję. Mam nadzieję, że będą uważać na siebie, schowają się gdzieś w okolicy, bo mają taki prywatny budynek, to będzie dla nich takie schronisko. Ale to nie będą warunki do normalnego życia. Po prostu dach nad głową, to jedynie. Mają tam wodę w studni, nie wiem czy będzie gaz, czy będzie ogrzewanie, a tam są małe dzieci. Przykro mi bardzo, że oni wcześniej na to nie zareagowali – mówi Olena Lutsykovych, mieszkanka Jaworzna.
CZYTAJ TAKŻE: MON wprowadził kolejny stopień gotowości w wydzielonych jednostkach wojsk
MON wprowadził kolejny stopień gotowości w wydzielonych jednostkach wojsk
W podobnej sytuacji jest Oksana Mytiai, która mieszka w położonej niedaleko Bojszów Woli. Na co dzień pracuje w punkcie pomocy cudzoziemcom w Tychach. Zajmuje się między innymi pomocą obywatelom Ukrainy w odnalezieniu się w Polsce.
– Nie włączałam telewizora, tylko obudziłam się, bo zadzwoniła do mnie siostra i powiedziała, że zaczęła się u nas wojna. Że wszystko jest zbombardowane, lotniska są zbombardowane i oni nie będą mogli tutaj do nas wyjechać, jak planowaliśmy, że ona przyjedzie tu do nas z dziećmi. Nie mogą teraz na przykład wyrobić dokumentów, których brakuje – mówi Oksana Mytiai, mieszkanka Woli.
Dziś obie mieszkanki regionu podkreślają, że o ile o konflikcie pomiędzy Rosją a Ukrainą wiadomo było od wielu tygodni, to nikt nie spodziewał się aż tak drastycznej reakcji ze strony Władimira Putina.
CZYTAJ TAKŻE: „Polskie wojska są w pełnej gotowości”. MSZ: Obywatele polscy, powinni natychmiast opuścić terytorium Ukrainy
– Ludzie z Ukrainy nie byli świadomi tego, że to jest aż takie duże zagrożenie. Chociaż politycy wszędzie, cały świat, mówili że jest taka możliwość, na bardzo wysokim poziomie, tego ataku i że może to być wojna kontynentalna. Ale z dnia na dzień było to sprostowane, ktoś tam dodawał jakieś informacje, ktoś nie wierzył. Moja rodzina z Ukrainy, z którą utrzymują kontakt przez Skype, codziennie rozmawiamy, ja widzę ich reakcje i tata mówił, że nic się nie dzieje, wszystko jest dobrze, Putin się na to nie odważy. I przykro mi jest, że ludzie nie rozumieją tego zagrożenia – mówi Olena Lutsykovych, mieszkanka Jaworzna.
A zagrożenie jest ogromne, bo z godziny na godzinę pojawiają się informacje o kolejnych ofiarach wojny. O tym, z jakimi dramatami zmagają się ludzie podczas konfliktów zbrojnych doskonale wie Wojciech Grzędziński – fotoreporter wojenny, który wielokrotnie był świadkiem konfliktów zbrojnych.
ZOBACZ MATERIAŁ SILESIA FLESZ
– W pewnej chwili to jest już takie przyjęcie nienormalnego za normalność. Mówimy o życiu w miejscu, gdzie raz na jakiś czas, czasami częściej, czasami rzadziej, a czasami codziennie słyszysz strzały, ostrzały i w pewnej chwili przyzwyczajasz się do tego w ten sposób, że już nie schodzisz nawet do ziemianki, którą masz obok domu, czy jakiegokolwiek prowizorycznego schronu, bo mówisz „ok, znowu strzelają” – mówi Wojciech Grzędziński, fotoreporter wojenny.
W tych trudnych chwilach ważne, aby to nie tylko miasta czy instytucje okazywały wsparcie dla Ukrainy. Ważne abyśmy robili to także my sami. Bo przecież to nasi sąsiedzi, przyjaciele, znajomi.
Autor: Paweł Jędrusik