„Nie damy tego filmu nikomu”. Cd seksu w muzeum i mistrzowski PR
Media z całego świata chcą nagrania z monitoringu muzeum, na którym goście uprawiają seks. – Muzeum świetnie wykorzystało emocje – chwali ekspert od PR. Frekwencja po newsie o ars amandi w Forcie Gerharda przerosła oczekiwania.
-Dzwonią jeszcze? – pytam.
-Dzwonią. Nie powiem, że to męczące, ale nie spodziewaliśmy się, że ten news będzie żył aż tyle – mówi mi Piotr Piwowarczyk, dyrektor najsłynniejszego muzeum w Polsce: Fortu Gerharda w Świnoujściu. – Chyba jakby ufo u nas wylądowało, mielibyśmy porównywalną reklamę – śmieje się.
Choć minął już niemal miesiąc, wciąż dzwonią do niego media z całego świata, próbują rozmawiać w wielu obcych językach. Dzwonią i chcą zdjęcia albo i cały film z monitoringu z igraszkami wśród eksponatów.
Jak się zaczęła sława Fortu Gerharda w Świnoujściu
-Uprzejmie uprasza się naszych Gości… jak to napisać… no, prosimy: ars amandi nie w muzeum! – zaapelowali w lipcu 2022 na Facebooku muzealnicy ze Świnoujścia. To była ta informacja na Facebooku, która zaczęła lawinę i uczyniła ich najseksowniejszym i najpopularniejszym muzeum w Polsce.
-Z szacunku do naszych gości, nawet tych z wielkim temperamentem, nie udostępniamy tego nagrania nikomu i nie udostępnimy – zapewnia dyrektor. – Szanujemy prywatność naszych gości i jesteśmy konserwatywni.
Dyrektor uchyla tylko rąbka tajemnicy, że ars amandi w muzeum, jakie zarejestrował monitoring, nie odbywało się na oczach nieletnich.
W każdym razie – moda na Fort Amora, przepraszam – Fort Gerharda – trwa. Dyrektor przyznaje, że od czasu ich sławnego komunikatu na Facebooku, w którym to poprosili, by goście nie uprawiali seksu wśród eksponatów, frekwencja w muzeum skoczyła.
-Na razie nie mamy statystyk wakacji, ale jeśli brać pod uwagę dzienne statystyki, to na każdych 10 odwiedzających czterech jest tutaj przez ten viral – szacuje Piotr Piwowarczyk. – Ankietujemy naszych gości, stąd wiemy, że wszyscy już wiedzą o tym apelu – dodaje. Dodaje, że, owszem, gości przyciągają też te „żądze i libido”.
-Ale naszą intencją była informacja, że mamy monitoring… – wyjaśnia powód wpisu na Facebooku dyrektor Fortu Gerharda. – A ten news pobił wszystko, co było przedtem, choć też mieliśmy chwile sławy! Jednak wtedy budziły raczej zainteresowanie historyków.
Ekspert o skuteczności virala z muzeum
– W przekazach medialnych jest kilka tematów, które zawsze budzą emocje m.in.: seks, pieniądze, sensacje etc. Można mieć wrażenie, że muzeum idealnie wykorzystało tę właściwość. – komentuje dr Krystian Dudek, specjalista ds. wizerunku i promocji, Pełnomocnik Rektor Akademii WSB ds. PR, właściciel Instytutu Publico. I wyjaśnia:
-Najskuteczniejszym nośnikiem przekazu są emocje, bo te są najlepiej zapamiętywane i najskuteczniej przyciągają uwagę. Muzeum idealnie wykorzystało tę właściwość. Zadziałała zasada „nie ważne co mówią, ważne żeby nie przekręcali nazwy”. To, co również istotne – to sposób narracji, podany z uśmiechem, wręcz nutką zabawnej ironii, który powoduje, że przekaz wywołuje raczej pozytywne reakcje. Liczba publikacji i skala zainteresowania spowodowała, że niektórzy w ogóle dowiedzieli się o istnieniu takiego muzeum, w sieci przybyło fanów, niektórzy być może je odwiedzą, nie mówiąc o tym, że niektórzy będą analizować i poszukiwać miejsc „ars amandi”. Mówiąc obiektywnie, bez podtekstu i z przymrużeniem oka – w podobnym tonie mogłyby zakomunikować się też inne podmioty – PKP, linie lotnicze czy inne instytucje publiczne. Być może uznają, że nie wypada pojawiać się w takim kontekście (istotnie niektórych może to wzburzyć) lub nie wpadli na taki pomysł i wizję narracji – ocenia dr Krystian Dudek.
– Ten wpis był przypadkowy – przyznaje dyrektor Piwowarczyk. – Owszem, spodziewaliśmy się, że w środku gorącego lata będzie się niósł, ale nie – że aż tak.
Czy Fort Gerharda będzie w ten sposób promować się w przyszłości?
-To jednorazowy „wyczyn”, nie planujemy w ten sposób się promować – zastrzega dyrektor. – W końcu jesteśmy muzeum i nie możemy wykraczać poza pewne standardy. No chyba że w przyszłości wydarzy się coś naprawdę niezwykłego… – puszcza oko do gości. – Każda metoda na rozbudzenie pasji jest dobra. Mamy nadzieję, że choć część „nowych” odwiedzających zarazi się pasją do historii.