Niedźwiedź zaatakował w Bieszczadach. Mężczyzna stracił dużo krwi
Atak niedźwiedzia w Bieszczadach. Na terenie Nadleśnictwa Lutowiska, w leśnictwie Tworylczyk, niedźwiedzica zaatakowała leśniczego. Prawdopodobnie broniła swojego małego.
Leśniczy dokonywał w tym dniu przeglądu uprawy jodłowej. W pewnym momencie zauważył zbliżającego się w jego kierunku małego niedźwiedzia, a po chwili został zaatakowany przez dużą samicę, zapewne matkę niedźwiadka. Zdążył ochronić rękoma głowę, skulił się na ziemi pod rosnącą najbliżej brzozą. Niedźwiedzica po zadaniu ciosów w głowę i w plecy oddaliła się.
Leśniczy zachował przytomność, telefonicznie wezwał na pomoc najbliżej znajdującego się leśnika. Ten wezwał pogotowie i wraz z kilkoma innymi osobami, pracownikami ZUL, udał się na wskazane miejsce.
Zastali poszkodowanego, gdy o własnych siłach dochodził do drogi stokowej. Opatrzyli jego rany. W tym czasie leśniczy opowiadał przebieg zdarzenia. Efektem ataku niedźwiedzia jest rana szarpana na głowie około 20 cm długości, poszarpane ucho oraz ślad na plecach. Leśniczy stracił też dużo krwi – czytamy na stronie Lasów Państwowych.
Przyleciał śmigłowiec LPR i przetransportował poszkodowanego do szpitala w Sanoku.
Z wiadomości uzyskanych ze szpitala wynika, że stan poszkodowanego jest stabilny.