Osy i szerszenie atakują już niemal wszędzie. Strażacy przyjmują setki zgłoszeń [WIDEO]
Butelki ze słodką pułapką w tym przypadku nie wystarczą. Usunięcie gniazda szerszeni na własną rękę też nie wchodzi w grę. – Mieliśmy już kilka lat temu przypadek, ze pojawiło się gniazdo, ale usunęliśmy to zimową porą, we własnym zakresie. Teraz jest niebezpieczeństwo, że mogą dzieci ugryźć – mówi Jan Gwara. Potrzebna była pomoc specjalisty, bo gniazdo jest w szczelinie dachu. Rozcieńczony preparat o intensywnym zapachu odstrasza owady, a przede wszystkim służy do unieszkodliwienia os i szerszeni.
Szczelin ścian, altanki, pomieszczenia gospodarcze czy poddasza to miejsca, w których owady osiadają się najczęściej.- To co sie uda zabić to zabić, a resztę zniechęcić do dalszego przychodzenia tu i to na tyle,żeby nic nie niszczyć, to ejst to, co możemy teraz zrobić – dodaje Gwara. Owady reagują na zapach, kolor i ruch. Wyczulone są na najdrobniejsze zmiany otoczenia w okolicach gniazda.
– Agresja zaczyna się wzmagać w okolicach gniazda.Nikt obok gniazda nie chodził i nagle wchodzimy na strych. One zauważają ruch, są bardzo czułe na drgania wszelkiego typu. Nie należy tego gniazda dotykać czy zbliżać się do niego w tym momencie i wtedy obejdzie się bez ataku – mówi Waldemar Żyła z Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu.
Na ich ukąszenie narażony jest każdy, ale nie każdy wie o ewentualnym uczuleniu. Dla alergików nawet jedno użądlenie może oznaczać dawkę śmiertelną. Jak podkreślają specjaliści, zagrożenie uzależnione jest również o miejsca ukąszenia. – Jeśli owad ukąsi nas w tzw. okolice niebezpieczne czyli okolice twarzy, szyi,a na dodatek jeśli to jest osoba, która wcześniej miała duże reakcje, to znaczy duże oczy i rumieniec po ukąszeniu przez osę, pszczołę, to może nawet dojść do zgonu na skutek wstrząsu anafilaktycznego – mówi dr Agnieszka Tańska, ordynator oddziału pediatrii szpitala w Ostrołęce.
Walkę z niebezpiecznymi owadami rozpoczęli też strażacy. – Usuwamy gniazda, zabieramy ze sobą i wypuszczamy owady w lesie, natomiast jeśli chodzi o pszczoły, tym zajmują się pszczelarze – mówi asp. Krzysztof Brandys z PSP w Tychach. W pełnej gotowości i zaopatrzeni w profesjonalny sprzęt każdego roku przyjmują setki zgłoszeń.
Tylko w Zabrzu, w ostatnim tygodniu było aż 12 takich interwencji. Podczas kilku, nie podjęto działań, bo usunięcie gniazda wymagałoby rozbiórki dachu, na którą nie zgodzili się właściciele. – W takich okolicznościach straż zabezpiecza miejsce przed dostępem osób postronnych i zobowiązuje właściciela do usunięcia na własną rękę tego zagrożenia – mówi asp. Krzysztof Brandys z PSP w Tychach. A zagrożenie rośnie, bo do końca sezonu roje będą się powiększać.