REKLAMA
Kategorie

Pięć lat spokoju? Jaka była prezydentura Bronisława Komorowskiego

Swoje pięć lat na najwyższym stanowisku w państwie Bronisław Komorowski podsumował już dzień wcześniej. – Pragnę więc podziękować wszystkim, którzy pięć lat temu na mnie głosowali i tym, którzy poparli mnie w czasie ostatnich wyborów. Było nas wiele milionów – mówił.

 

 
Pięć lat temu wyścig o fotel prezydenta Komorowski rozpoczął dżentelmeńskim pojedynkiem z Radosławem Sikorskim. Wówczas wygrał wewnątrzpartyjną potyczkę, otrzymując oficjalną nominację Platformy Obywatelskiej. Wtedy jeszcze był nie tylko liryczny i dowcipny, ale też nie skupiał na sobie całej uwagi. Po wyborach i zaprzysiężeniu wszystko się zmieniło. Każdy błąd i przejęzyczenie piętnowała opozycja, choć nie miały one dużego wpływu na przebieg prezydentury.
 

 

Spotkań, nie tylko na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, było dużo. Choć w przegranych wyborach rysowano portret Komorowskiego jako tzw. strażnika żyrandola, to ostatnie pięć lat nie było tylko czasem straconym. – Wśród głów, czy szefów rządów w innych krajach to rzeczywiście prezydent Komorowski nie najlepiej na tym tle wygląda. Jeżeli natomiast patrzymy z naszego polskiego podwórka i skupiamy się na polskich sprawach, to akurat można by to zapisać na plus, aczkolwiek pewnie było już gorzej postrzegane przez młodsze pokolenia – stwierdza dr Krzysztof Krysieniel, politolog.
 

 

Kredyt zaufania, prezydent tracił też na Śląsku. Tu jednak stał się ofiarą niespełnianych przez całe lata obietnic polityków Platformy Obywatelskiej. Dla Komorowskiego Śląsk zawsze miał polski charakter. – Okazał się być zakamuflowaną opcją PiS-owską. Przypomnę, że deklarował swoje poparcie dla inicjatywy uznania ślonskiej godki za język regionalny. Wycofał się z tych deklaracji, wręcz aktywnie działał przeciwko śląskim aspiracjom – mówi Jerzy Gorzelik.

 

 

Tegoroczną kampanię wyborczą – jak zgodnie mówi wielu polityków – prezydent przespał podobnie jak całą kadencję. Niczym specjalnie się nie wyróżnił. – Był takim notariuszem rządów Platformy, podpisywał wszystkie ustawy, które przychodziły z rządu. Ani razu się nie postawił rządowi w żadnej sprawie, ani w sprawie wieku emerytalnego, ani w sprawie OFE – przypomina Arkadiusz Mularczyk, poseł Zjednoczonej Prawicy.

 

 

Jednak politycy z jego otoczenia dostrzegają też sukcesy, którymi może się poszczycić ustępujący prezydent. – Przeforsował, że szczyt NATO w przyszłym roku odbędzie się tutaj w Polsce, w Warszawie, wiemy jak to jest ważne dla nas. W  tym ostatnim okresie zaangażował się bardzo mocno również w to, co było jego pasją przez lata. Był też przecież ministrem obrony narodowej – mówi Ireneusz Raś poseł PO. I mimo wszystko doświadczonym politykiem jeszcze przed objęciem prezydentury. – Wysokiej klasy, wysokiej kultury i nie mogę powiedzieć, ale ja na pewno mu nie zapomnę jednej rzeczy – podpisania ustawy emerytalnej i wydłużenia wieku emerytalnego – stwierdza Dariusz Joński, poseł SLD.
 

 

 

Niezależnie od tego co podpisał, a czego nie powinien zaakceptować, jego rola tak jak każdego urzędującego prezydenta jest konstytucyjnie po prostu ograniczona. – To raczej ma być postać tonująca pewne nastroje, uspokajające scenę polityczną, ale nie aktywnie biorącą udział w życiu politycznym. To ma być osoba, instytucja, organ stojący nieco z boku – mówi dr Krzysztof Krysieniel, politolog. I z tego akurat przez ostatnie pięć lat Bronisławowi Komorowskiemu chyba  udało się wywiązać.<.>

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button